Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Resovia rozbiła Szwajcarów i awansowała

Marek Bluj
Atakuje Olieg Achrem.
Atakuje Olieg Achrem. Dariusz Delmanowicz
Siatkarze Asseco Resovii pewnie wywalczyli awans do kolejnej rundy Pucharu CEV. W rewanżowym meczu 1/16 finału tych rozgrywek, po jednostronnej grze rozbili na Podpromiu Szwajcarów z Lozanny 3:0.

Asseco Resovia - Lozanna UC 3:0 (25:15, 25:17, 25:14)

RESOVIA: Dobrowolski 2, Achrem 6, Grzyb 8, Perłowski 8, Bojić 15, Gontariu 10, Ignaczak (libero) oraz Grozer 4, Tichacek. Trener Andrzej Kowal.

LUC: Waryński, Romero 8, Wiącek 2, Bueschi 1, Schalcher 5, Stewart 6, Reyes (libero) oraz Tomasetti, Grun, Kouider, Chandon. Trener Shawn Patchell.

Sędziowali: Aleksander Pavłov (Rosja) i Serhiy Hulka (Ukraina). Widzów około 3500. W pierwszym meczu 3:2 dla Resovii.

Resoviacy mieli wygrać pewnie i... wygrali, choć na boisku pojawili się zawodnicy, którzy do tej pory raczej grali role zmienników - Marko Bojić, Maciej Dobrowolski, Adrian Gontariu, Wojciech Grzyb.

- Szwajcarzy zagrali dużo słabiej niż w pierwszym meczu u siebie, generalnie nie postawili żadnych warunków. Mimo, że grała teoretycznie druga szóstka, byliśmy dość mocno skoncentrowani. Pożyteczne było to, że spróbowaliśmy podwójnej zmiany z Grozerem i Tichackiem i utrzymaliśmy koncentrację, czego nam brakło w trzecim i czwartym secie w Szwajcarii - oceniał Andrzej Kowal, trener Resovii.

Spotkanie od początku przebiegało na rzeszowską nutę. Gospodarze sporo szkody wyrządzali amatorom ze Szwajcarii zagrywką, a kiedy ich rywale chcieli coś "kombinować" na siatce, natrafiali na wysoki i szczelny blok z Rzeszowa. Już pierwszy set pokazał, że Resovia jest dla ekipy LUC zwyczajnie za dobra, choć nie grała na 100 procent. Nie musiała.

Siła ognia także była o kilkanaście stopni większa w Resovii niż po stronie gości. Szwajcarom, których kapitanem jest Piotr Wiącek, syn Andrzeja, byłego siatkarza i trenera Resovii, co chwilę opadały ręce. Inauguracyjna partia trwała 20 minut i skończył ją mocnym zbiciem Bojić, najskuteczniejszy zawodnik meczu. Drugą odsłonę również sfinalizował Marko. W trzeciej resoviacy także cały czas patrzyli z góry na bezradnego przeciwnika. Ostatnie piłki spotkania kończył Georg Grozer (trzy punkty z rzędu) oraz blok Łukasza Perłowskiego i Bojicia na Evanie Romero.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie jest to zespół, który jest w stanie nam mocno zagrozić. U siebie Szwajcarzy byli groźni, wykorzystali słabszy moment w naszej grze. Uważaliśmy, aby nie popełnić tego samego błędu, co w Lozannie. Dużo lepiej zagrywaliśmy, co ułatwiło nam grę na bloku, w kontrataku - powiedział Wojciech Grzyb.

- Duża hala, spora publiczność, nie jesteśmy w ogóle przyzwyczajeni do takiej atmosfery. Było naprawdę bardzo ciężko. W naszej drużynie grają studenci, a w Resovii profesjonaliści. Staraliśmy się przeciwstawić Resovii w podobny sposób, jak u siebie, ale nie funkcjonowało przyjęcie, a bez przyjęcia nie da się grać... - podsumował Piotr Wiącek, kapitan ekipy z Lozanny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24