Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Restauratorzy, fryzjerzy i kosmetyczki wznowili swoją działalność. Jak było w pierwszy dzień na Podkarpaciu? [ZDJĘCIA]

Marcin Piecyk
Marcin Piecyk
Fryzjerka pracująca w przyłbicy, pracownicy restauracji rozstawiający stoliki na zewnątrz, czy mężczyźni pijący beztrosko piwo na zewnątrz lokalu. Tak wyglądał pierwszy dzień pracy restauracji, pubów, czy salonów fryzjerskich w Rzeszowie i innych podkarpackich miastach. Klientów nie było zbyt wielu, ale jednak niektórzy już odważyli się wyjść z domów.

Kawa Rzeszowska, przed budynkiem dwie kobiety, jedna piła kawę, druga jadła śniadanie. W środku pusto. Postanowiliśmy wejść i zapytać jak wygląda pierwszy dzień „normalności”.

- Ciągle przyglądamy się działaniom rządu i czekamy na kolejne złagodzenia. Póki co stosujemy się do zaleceń sanitarnych, ale ciężko stwierdzić kto spotyka się z rodziną i może siedzieć przy stoliku np. w czwórkę, a kto kłamie w tej kwestii – powiedział barista.

Prawie w każdym lokalu nieopodal rzeszowskiego Rynku ruch był duży, wszystko przez to, że pracownicy przygotowywali swoje restauracje, przecierali stoliki, myli okna, parapety. Oprócz tego w wielu miejscach pojawiły się zewnętrzne stoliki. Przy ul. 3 Maja rozłożono gdzieniegdzie parasole, pod którymi siedziało już parę osób.

Zauważyliśmy, że obok baru przy tej ulicy tworzy się niewielka kolejka. Weszliśmy więc do środka.

- Nie za bardzo mam na cokolwiek czas, ciągle wynosimy na zewnątrz fotele i stoliki, klientów też nie brakuje – powiedziała nam pracownica Retro Baru.

Sprawdziliśmy również, jak sytuacja wyglądałą w Niebieskich Migdałach przy 3 Maja. Pod parasolami przed restauracją siedziały trzy osoby. W środku również klientów nie było zbyt wielu.

- Ogólnie ruch jest dużo mniejszy niż mieliśmy np. rok temu. W lokalu może być jednocześnie 60 osób, wszystkie nasze karty menu są laminowane, dezynfekujemy je po każdym kliencie. Na stolikach które zostały zdezynfekowane zostawiamy karteczki z informacją o tym – opisał pracownik Niebieskich Migdałów.

Fryzjerzy w przyłbicach, wirtualne menu, mniej stolików

Idąc przez centrum w oczy rzucił się nam obraz trzech mężczyzn, którzy popijali piwo siedząc na zewnętrznych ławkach przy jednym z pubów. Niedaleko, przy salonie fryzjerskim, utworzyła się mała kolejka, w środku zauważyliśmy fryzjerkę strzygącą w przyłbicy na głowie.

- Cieszę się, że mogłam wrócić do pracy - mówi właścicielka pracowni fryzjerskiej Iwona Brania

Fryzjerzy wreszcie wrócili do pracy. Przed salonami w Tarnob...

Odwiedziliśmy restaurację Sphinx, której pracownicy właśnie rozstawiali zewnętrzne stoliki i klomby na kwiaty. Klientów nie było, ale przygotowania szły pełną parą.

- Sami jesteśmy ciekawi jak to będzie wyglądało. Musimy stosować maseczki i rękawiczki, pozbyliśmy się przyprawników na stołach, zamiast tego będą tam saszetki z przyprawami. Zrezygnowaliśmy z kart, mamy naklejki na stołach z kodem QR, który można zeskanować za pomocą telefonu. Będziemy mieć również laminowane menu

– opisał Mateusz, pracownik restauracji.

Po wejściu do lokalu stoi płyn do dezynfekcji, łazienkowe suszarki zostały zastąpione papierowymi ręcznikami, a klienci mogą poprosić o jednorazowe sztućce. Zniknęła też połowa stolików, tak, aby zachować odstęp.

- To pierwszy dzień pracy na sali po dłuższej przerwie. Jesteśmy ciekawi, czy ludzie będą chętnie przychodzić. Cieszę się, że wróciłem do pracy, że tu jestem – mówił pracownik.

Nie tylko Rzeszów

Studio Urody "Metamorfoza" z Jarosławia także zaczęło pracę od poniedziałku, choć przygotowania trwały już wcześniej. Są ochronne pleksi, maski, przyłbice. Zeszyt zapisów jest pełny, ponieważ klientki bardzo wyczekiwały otwarcia. Wydłużył się nieco czas oczekiwania na wizytę. Zapisy na razie są z tygodniowym wyprzedzeniem.

Jak podkreśla Monika Więckowska, właścicielka Studia Urody "Metamorfoza", klientki wypełniają specjalne ankiety, pomieszczenia są dezynfekowane, wietrzone, jest także lampa bakteriobójcza. Jak mówi pani Monika, akurat w tej branży praca w maseczkach i rękawiczkach jednorazowych jest standardem.

Również w Przemyślu fryzjerzy nie narzekają na brak klientów.

- W naszym zakładzie strzyżemy w większości tylko umówionych klientów. Było tak też przed koronawirusem. Teraz zainteresowanych klientów jest oczywiście bardzo dużo. Konieczne jest wcześniejsze umówienie telefoniczne. Miłe jest, że prawie każdy klient zostawia napiwek, niektórzy dość solidny i współczuje nam dwumiesięcznego przestoju - informuje pracownik salonu fryzjerskiego z Przemyśla.


ZOBACZ TEŻ: Stylistka z Rzeszowa: nie mogę się doczekać powrotu do pracy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24