Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucja w przepisach. Popsute auto też przejdzie badanie techniczne

Bartosz Gubernat
Krzysztof Łokaj
Resort transportu dostosowując nasze przepisy do unijnych zmienił jednak zasady badania pojazdów. To prawdziwa rewolucja.

Pan Mariusz z Rzeszowa jeździ trzynastoletnim volkswagenem golfem. W ubiegłym tygodniu skończył mu się termin ważności badania technicznego.

- Diagnosta przetrzepał samochód od kół po dach. Jak do tej pory sprawdził hamulce, zawieszenie i podwozie, wyregulował światła. Znalazł tylko jedną usterkę - uszkodzoną wiązkę elektryczną gniazda haka holowniczego. Byłem zdziwiony, bo kazał to naprawić, ale dowodu nie zatrzymał i podbił badanie. Skąd ta uprzejmość? - zastanawia się kierowca.

Jeszcze kilka tygodni temu taka usterka dyskwalifikowałaby samochód w trakcie badania. Dopiero po jej usunięciu kierowca musiałby wrócić na powtórny, uzupełniający, płatny przegląd.

Resort transportu dostosowując nasze przepisy do unijnych zmienił jednak zasady badania pojazdów. Dla kierowców najważniejsza zmiana to zróżnicowanie usterek na trzy kategorie: drobne, istotne i stwarzające zagrożenie.

- Jeśli diagnosta znajdzie istotne usterki, nie podstempluje dowodu. Kierowca dostanie zaświadczenie ważne przez 14 dni, w którym znajdzie się lista nieprawidłowości do usunięcia. Jeśli kierowca tego nie zrobi i nie pojawi się w tym terminie na stacji kontroli pojazdów, będzie musiał ponownie zapłacić za całe badanie techniczne - tłumaczy Krzysztof Cieślak z Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów.

W przypadku wykrycia usterki stwarzającej zagrożenie dla bezpieczeństwa i środowiska diagnosta zatrzyma dowód rejestracyjny i prześle go do odpowiedniego wydziału komunikacji. Można go odebrać, gdy samochód zostanie naprawiony i pozytywnie przejdzie ponowne badanie techniczne. W przypadku pana Mariusza z Rzeszowa - czyli po wykryciu usterki drobnej - diagnosta może podbić badanie i tylko zalecić naprawę niesprawnej części.

Mnóstwo kontrowersji

I to waśnie ten ostatni zapis budzi najwięcej kontrowersji. Lista drobnych usterek zawarta w rozporządzeniu ministra infrastruktury nie podoba się fachowcom z PISKP.

- Bo została bezmyślnie skopiowana z przepisów unijnych. Nikt nie skonsultował z nami nowych zasad i wprowadzono w życie bubel dopuszczający do ruchu samochody zagrażające bezpieczeństwu - mówi Krzysztof Cieślak.

Według nowych przepisów diagnosta może podbić badanie techniczne np. dla samochodu z instalacją gazową, która nie jest odnotowana w dowodzie rejestracyjnym. Ze stacji diagnostycznej auto może wyjechać także z niesprawnym układem elektrycznym haka holowniczego. Inne usterki drobne to według przepisów brak pokrywki zbiorniczka płynu hamulcowego, uszkodzone nawiewy odmgławiające szyby, brak światła cofania, kłopoty z klaksonem czy brak trójkąta ostrzegawczego.

- Życzę powodzenia temu, kto jedzie za samochodem ciągnącym przyczepę bez oświetlenia. To absurd. Maiło być dobrze, a wyszło jak zwykle - komentuje K. Cieślak.

W przypadku drobnych usterek diagnosta ma obowiązek zlecić naprawę, ale w praktyce nikt tego nie sprawdza i nie notuje. Po roku kierowca może więc znowu przyjechać popsutym autem i po raz kolejny usłyszy, że powinien je naprawić.

Kontrola "na oko"

Sporo emocji budzą także nowe obowiązki diagnostów, którzy podczas badania powinni teraz sprawdzić, czy układ hamulcowy jest zalany odpowiednim płynem oraz skontrolować, czy jednostka sterująca silnikiem nie została zmodyfikowana.

- Problem w tym, że to niewykonalne. Jak niby przy pomocy podstawowego sprzętu diagnostycznego mamy wykryć modyfikacje silnika? M.in. o to nasi diagności pytali autorów przepisów na specjalnym sympozjum. Padło tam setki pytań i wątpliwości. Niestety na większość nikt nie potrafi odpowiedzieć. A przecież diagnosta podbijając badanie bierze na siebie olbrzymią odpowiedzialność - zauważa Janusz Jastrzębski, doradca serwisowy w rzeszowskim Auto-Res.

Specjaliści z Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów domagają się zmian w nowych regulacjach. Wysłali w tej sprawie oficjalne pismo i kilka stron pytań do resortu transportu. Czekają na odpowiedź. Niewykluczone, że od nowego roku badania techniczne podrożeją. Wnioskują o to diagności, którzy tłumaczą, że koszty prowadzenia stacji kontroli pojazdów rosną, a opłaty za przeglądy techniczne nie zmieniły się od 2004 roku. W tej chwili badanie samochodu osobowego kosztuje 98 zł. PISKP proponuje wzrost cen nawet o połowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24