Piątego stycznia wczesnym popołudniem wyszedł z domu i ślad po nim zaginął. Ostatni raz Aleksandra, zaocznego studenta III roku ekonomii na Uniwersytecie Opolskim, widział w poprzedni poniedziałek w domu jego ojciec.
- Około południa odebrałem telefon i okazało się, że dzwonią z pracy syna, pytając, czy jest w domu, bo się nie pojawił w firmie - opowiada Mieczysław Szeląg. - Oddałem Olkowi słuchawkę i słyszałem, jak mówi, że od tego dnia ma zwolnienie lekarskie. Potem wyszedłem z psem na dwór, a jak wróciłem po pół godzinie, to już go nie było...
W mieszkaniu został jego plecak z dokumentami, portfelem, zwolnieniem L-4 od laryngologa, telefonem komórkowym. Brakowało tylko kluczy od mieszkania.
- Zaczęliśmy wtedy obdzwaniać wszystkie szpitale i pogotowie, skontaktowaliśmy się z jego kolegami i koleżankami ze studiów, nikt nic nie wiedział - mówi ojciec zaginionego. - W czwartek zgłosiliśmy zaginięcie na policji i pokazali nam wtedy jakiegoś martwego mężczyznę, który zginął w wypadku samochodowym, ale to nie był Olek. Przeszukujemy miasto, zaglądamy z żoną i trzema pozostałymi synami do pustostanów, różnych zakamarków i nic. Jak kamień w wodę. Jesteśmy już u kresu wytrzymałości...
Ktokolwiek może pomóc w ustaleniu miejsca pobytu Aleksandra Szeląga, proszony jest o kontakt z II Komisariatem Policji w Opolu (tel. 422-26-25, 455-69-97 lub 997)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?