Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reżyser "Dzieci Ireny Sendlerowej": czułem się zdołowany

Rozmawiał Piotr Samolewicz
FOT. WOJCIECH ZATWARNICKI
Rozmowa z Johnem Kentem Harrisonem, reżyserem i scenarzystą filmu o dzielnej Polce, która uratowała 2,5 tysiąca żydowskich dzieci z warszawskiego getta. Film wchodzi na ekrany kin w piątek.

- Jak to się stało, że po realizacji filmu "Jan Paweł II" wrócił pan do polskiej tematyki?

- Tematem zainteresowała mnie Beata Pisula [polska producentka filmu - PS] po wspólnym nakręceniu "Jana Pawła II". Przesłała mi tłumaczenie książki Anny Mieszkowskiej "Matka dzieci Holocaustu". I aż trzy lata poświęciłem na zbadanie tematyki Holocaustu, nim nakręciłem film.

- Oprócz książki, z jakich źródeł pan korzystał?

- Rozmawiałem z osobami uratowanymi przez Irenę Sendlerową, poznałem pisane świadectwa, m.in. pamiętniki Janusza Korczaka. Chciałem opowiedzieć prawdziwą historię, dlatego interesowały mnie, jakie kawały opowiadali sobie wówczas Żydzi, o czym były ich rozmowy, jak żyli w małych, przepełnionych mieszkaniach w getcie. I przede wszystkim chciałem odpowiedzieć na pytanie, które też pada w filmie, jak to było możliwe, by matka oddała swoje dziecko obcym ludziom. Dlatego nie interesował mnie w tej całej historii niemiecki punkt widzenia.

- Czy pracując nad dokumentacją oglądał pan polskie filmy?

- Obejrzałem dużo filmów Wajdy, dokumentalne i dużo niemieckich.
Ustaliłem z wytwórnią amerykańską, że podczas pisania scenariusza muszę przebywać w Polsce, w Warszawie. Nie wyobrażałem sobie przebywania w tym czasie w Kalifornii i grania w golfa. Musiałem się wczuć w tę atmosferę.

- Co pana, Amerykanina, zaszokowało jeszcze w tej historii?

- Podczas zbierania materiału, dowiedziałem się o tak strasznych rzeczach, że czułem się przygnębiony. Było to coś tak niewyobrażalnego, że jako reżyser nie mogłem tego pokazać w filmie.

- A gdy przyszło do realizacji, to pojawiły się jakieś problemy?

- Jest to mój dwudziesty film i bardzo zależało mi na tym, by go nie zepsuć. Bo wiedziałem, że jeśli ten film zepsuję, to już nic więcej dobrego nie nakręcę. Największym wyzwaniem było to, jak pokazać tak dużą dawkę cierpienia nie popadając w sentymentalizm.

- A okrucieństwo?

- Łatwo byłoby pokazać okrucieństwo jako dużo krwi, dużo martwych ludzi. Ja chciałem pokazać je metaforycznie. Nie chciałem pokazywać samej przemocy, tylko pogwałcenie godności ludzkiej. Na przykład, gdy umierającym na ulicy ludziom robi się zdjęcia, zabierany jest ich dobytek. Chciałem pokazać świat, w którym wszystko może się zdarzyć w każdej chwili. Najbardziej mi zależało na tym, by pokazać obezwładniającą Polaków i Żydów atmosferę strachu.

- Jaka jest różnica między polską a amerykańską wersją.

- Amerykańska jest łagodniejsza, gdyż była kręcona na potrzeby telewizji publicznej. Nie ma tam cenzury, więc kręcąc film trzeba mieć świadomość, że nie może on pokazywać zbyt wiele przemocy. Film był emitowany 19 kwietnia w CBS.

- Jak, według pana, Sendlerowa, pomimo tej atmosfery strachu, była w stanie zrobić, to co zrobiła?

- Pokazałem tę historię bez komentarza. Ludzie tak na prawdę nie wiedzą, jak są w stanie zachować się w tego typu sytuacjach. Według różnych badań, 90 procent ludzi w takich sytuacjach po prostu działa, a nie myśli. W ciągu 10 ostatnich lat uratowałem dwie osoby, które się dusiły, mimo że widziałem jak to się robi tylko w telewizji. Po prostu zareagowałem.

- Sendlerowej działała z narażeniem życia.

- O tak, narażała siebie i swoją rodzinę. Pani Sendlerowa w którymś z wywiadów powiedziała, że jeśli powstanie ten film, to chciałaby, by pokazać w nim także strach Polaków. W oryginalnym scenariuszu było więcej scen, które generowały strach, ale wytwórnia zdecydowała się je usunąć.

- Z czego jest pan najbardziej zadowolony? Z jakiejś sceny, kreacji aktorskiej?

- Rzeczywiście jest taka fantastyczna scena z panią Danutą Stenką, grającą żonę rabina. Ich córka chce oddać wnuczkę Irenie Sendler. Rabin protestuje, gdyż uważa, że wnuczka zostanie ochrzczona i przestanie być żydówką. W odpowiedzi Danuta Stenka wygłasza zdanie, że jeśli ja coś mówię, to nie jest to tylko sugestia. - Całe życie cię słuchałem, poddawałam się - dodaje. Widownia w tym momencie reaguje śmiechem, gdyż scena ta rozluźnia atmosferę.

Podczas pracy przy scenariuszu zapytałem się Elżbietę Ficowską, prezes Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu, która bardzo dobrze znała Sendlerową, jak pani Irena rozmawiała z żydowskimi matkami, jak je przekonywała do oddawania dzieci. Ona powiedziała, że Sendlerowa miała nerwy ze stali, podchodziła do tego bardzo profesjonalnie, chłodno tłumaczyła kobietom, na czym to będzie polegało. Podczas kręcenia filmu, wiele osób szeptało do mnie, że grająca Sendlerową Anna Paquin jest zbyt chłodna. Odpowiadałem, że nie, że trzeba poczekać na efekt końcowy. Taka podobno była pani Irena.

- W filmie brakuje poważnej wzmianki o wybuchu w getcie. Dlaczego pan zrezygnował z niej?

- Film kończy się, zanim wybuchło powstanie, gdy Irena jest ratowana z hitlerowskiego więzienia, więc historycznie nie było takiej potrzeby.

- Jak film został przyjęty w USA?

- Były tylko dwie negatywne recenzje, które z małą wrażliwością potraktowały ten film. Pozostałe były bardzo dobre. Najlepszą opinię, jaką usłyszałem, była wygłoszona przez 120 ludzi ocalonych z Holocaustu po pokazie w Łodzi. Osoby te widziały mnóstwo filmów na ten temat. Powiedziały mi, że mają tzw. wskaźnik śmiechu. Tzn. reagują śmiechem na każde filmowe przekłamanie. A podczas projekcji mojego filmu nie śmiali się. I to jest najistotniejsza recenzja z tego filmu.

- Na polskich ekranach goszczą właśnie "Bękarty wojny" Tarantina, całkiem inny film na temat Zagłady. Jaka jest pana opinia o nim?

- "Bękarty wojny" są dokładnym przeciwieństwem tego, co ja chciałem osiągnąć. Dużo w nim jest niepotrzebnej przemocy, nie ma poczucia strachu, nic się z tego filmu nie nauczyłem i nie dowiedziałem. Jest po prostu głupi. Choć oczywiście uwielbiam "Pulp Fiction" Tarantina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24