Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Riposta trenera

GRZEGORZ BOCZAR
Zwycięstwo nad Wisłą Sandomierz (30:27) zapewniło piłkarzom ręcznym Stali Mielec utrzymanie w II lidze. Choć wiślacy już praktycznie stracili szanse na awans do serii B I ligi, spotkanie nie było meczem przyjaźni. Utarczek między zawodnikami nie brakowało, a mielczanin Rafał Maćkowski doznał pęknięcia szczęki.

Józef Korzeń, trener Stal, był przed meczem ostrożnym optymistą. - Skład mojej drużyny był uszczuplony, z gry wypadli Andrzej Krupa, Paweł Pazdan, Wojciech Bienias - przypomniał po spotkaniu. - Ale ich zmiennicy wznieśli się na wyżyny. Zresztą wszyscy, którzy wyszli na parkiet, spełnili swoje zadanie. Chylę czoła przed zawodnikami, bo podjęli walkę, nie przestraszyli się drużyny aspirującej do awansu. A optymistą byłem dlatego, że udało mi się odpowiednio nastawić chłopaków do gry. Od dawna przypominałem im, jak po spotkaniu w Sandomierzu "wjechał" nam na ambicję kierownik tamtejszej drużyny, Jan Kluczewski, notabene zawodnik, z którym występowałem na parkietach. Stwierdził on, że "dużo wody upłynie w Wiśle, zanim Stal Mielec wygra z sandomierską ekipą". Mogę zripostować: dużo wody upłynie w Wisłoce, zanim Wisła Sandomierz będzie grać na takim poziomie, jak dziś Stal Mielec. Może to troszeczkę przejaskrawiłem, ale bardzo się cieszę, że mogłem skontrować kolegę - powiedział korze,, który przed sezonem zapowiadał, iż Stal "nie pomoże sandomierzanom" w walce o awans.
Prowadzący wiślaków Tomasz Zieliński nie usprawiedliwiał podopiecznych. - Zagraliśmy bardzo słabo, przede wszystkim baz żadnego zaangażowania. Uczulałem zespół, żeby nie wdał się w chaotyczną grę. Za mało graliśmy piłką, za dużo było szarpania i indywidualnych akcji, które nie przynosiły efektu. Nie mogę powiedzieć o swojej drużynie Żadnego dobrego słowa - stwierdził trener wicelidera.

Panie łagodzą obyczaje

Mecz prowadziły młode kobiety, których uśmiechy tonowały emocje, jak też jasno pokazywały zawodnikom, że ich interwencje nie mają sensu. Przed pierwszym gwizdkiem najlepszy do soboty snajper ligi, sandomierzanin Marcin Ogrodnik, pytał wiceprezesa Marka Jagielskiego, jak się ma zwracać do arbitrów płci pięknej. Lider stalowców, Bogdan Mózgowski, nie miał obiekcji i często podejmował dyskusję z Joanną Kaczorowską bądź Agnieszką Skowronek. Ta druga raz się poważnie pomyliła, uznając w pierwszym odruchu gola dla Stali, choć piłka minęła słupek, ale na wynik panie ze Śląska nie wpłynęły. Prezes mieleckiej sekcji, Antoni Weryński, zwracał jednak uwagę, że po akcji, w której wspomniany Maćkowski doznał poważnego urazu, gwizdki arbitrów milczały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24