Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Janson: Gdy pisałem muzykę, papież nade mną czuwał

kmularz
Fot. Grzegorz Błażejczak
Z kompozytorem ROBERTEM JANSONEM rozmawia Marcin Kalita.

- Właśnie ukazała się Twoja płyta "Miłość mi wszystko wyjaśniła", na którą nagrałeś muzykę do poezji Karola Wojtyły. Jaką rolę w Twoim życiu odegrał Ojciec Święty?

- Jak zapewne w przypadku większości Polaków zasadniczą. Przez cały swój pontyfikat wpływał na nas bardzo optymistycznie. Patrzyliśmy na niego przez pryzmat niezwykle ujmującego sposobu bycia, uśmiechu, dowcipu. Nie był on, ze względu na sprawowany urząd, jedynie postacią którą znamy z obrazków czy filmów. I to Jan Paweł II zapoczątkował w Watykanie styl, który teraz możemy obserwować w osobie Franciszka. Nasz papież był takim łącznikiem dla Polaków. Jakoś mniej się kłóciliśmy. Oczywiście waśnie były zawsze, ale za jego pontyfikatu nie były tak bardzo widoczne. On nam, jako swoim dzieciom, nie pozwalał dokazywać. Niestety, po jego odejściu znów wróciliśmy do sporów, które trwają do dzisiaj.

- To Cię skłoniło do nagrania tego wyjątkowego albumu?

- Nosiłem się z tym zamiarem już od czasu beatyfikacji. Kiedy oglądałem związane z tym uroczystości, stwierdziłem, że były one bardzo ubogie artystycznie. Wtedy powiedziałem sobie, że na kanonizację stworzę specjalnie dla niego coś od siebie. Nie zapominajmy, że papież również był artystą i jako takiego postanowiłem go niejako wykorzystać we własnym projekcie.

- Twoje kompozycje różnią się znacznie od tych, które oddają hołd wielkim ludziom. Nie są tak wzniosłe muzycznie.

- I dokładnie o to mi chodziło. Chciałem pokazać poezję Karola Wojtyły w stylu popowo-rockowym, który ma szanse dotrzeć do większej liczby słuchaczy. Po prostu w formie piosenek, które mogą istnieć samodzielnie, nie czekając na specjalne okazje, żeby ich posłuchać. Mam nam nadzieję, że ta świeczka, którą zapaliliśmy wraz z wykonawcami tych utworów, stanie się prawdziwą pochodnią pamięci.

- No właśnie, do nagrania albumu zaprosiłeś wyjątkowe głosy. Czym się sugerowałeś?

- Zdecydowaniem ich wokalną wrażliwością. Zależało mi na tym, żeby wszyscy nagrali te utwory, jak kolejne na swoją płytę. Stąd udział Piotrka Cugowskiego, w którego wykonaniu słychać ten charakterystyczny dla niego pazur. Ania Wyszkoni wniosła w ten projekt wiele radości. Z kolei Piasek, Józia Lubieniecka i Urszula znaną sobie refleksyjność i subtelność. Świetnie sprawdził się także Łukasz Zagrobelny w tytułowym utworze.

- Na płycie znalazł się także rzeszowski akcent w osobie Tomka Szczepanika z Pectusa.

- Bardzo sobie cenię jego barwę głosu. On sam od początku chciał z nami współpracować, a ja nie wyobrażałem sobie tej płyty bez jego udziału.

- Zazwyczaj na każdym solowym projekcie Ty też sięgałeś po jeden numer. Dlaczego tym razem Cię nie słychać?

- Zanim powstał gotowy materiał, sam nagrałem całe demo. Stwierdziłem, że to wystarczy. Poza tym ja uwielbiam słuchać innych wykonawców. Jest tyle wspaniałych głosów w naszym kraju, nie musiałem ich wspierać swoim wokalem.

- Jesteś autorem wielu przebojów, które okazały się ponadczasowe. Czy praca nad tym materiałem różniła się od komponowania hitów, które zna i nuci cała Polska?

- Żadnego przeboju nie udało mi się napisać tak szybko i płynnie. Szło po prostu jak z płatka. Miałem wrażenie, że papież nade mną czuwa i mi pomaga. Poza tym wcześniej to teksty powstawały do napisanej przeze mnie muzyki. Tutaj było dokładnie odwrotnie. Ja tworzyłem kompozycje pod poezję Karola Wojtyły. Więc niejako byłem przymuszony, ale szczerze mówiąc, sprawiło mi to niebywałą przyjemność i frajdę. Mimo że - do czego muszę się przyznać - nie znałem wcześniej twórczości Ojca Świętego. I powiem nieskromnie: wydaje mi się, iż to, co stworzyłem, zarówno jemu, jak i słuchaczom powinno się podobać.

- Wymieniłeś wcześniej artystów związanych z tym projektem, m.in. Annę Józefinę Lubieniecką, która była czwartą wokalistką Varius Manx. Kolejną, która odeszła od zespołu. Co się z Wami dzieje?

- Nie chciałbym roztrząsać w tym momencie powodów, dla których Józia postanowiła się z nami rozstać. Tym bardziej, że każde z tych rozstań bardzo przeżywałem i przeżywam. Patrzę w przyszłość i myślę powoli o naszym jubileuszu 25-lecia, które będziemy świętować w przyszłym roku.

- Zanim to nastąpi, już w maju wystąpicie na rzeszowskim rynku w ramach Carpathia Festivalu, na którym pięć lat temu pojawiła się Wasza nowa wokalistka Edi Ann.

- To prawda. Jeszcze nie wiem, czy ten występ odbędzie się z moim udziałem. Od jakiegoś czasu, ze względów zdrowotnych, wycofałem się z koncertowania. Zbieram siły na nasz jubileusz. Choć nie ukrywam, że do Rzeszowa chętnie bym przyjechał. Uwielbiam to miasto. Tutaj miałem swoją pierwszą sympatię. Sporo też nagrywałem w studiu w podrzeszowskiej Boguchwale.

- Z nowym głosem z powodzeniem zaprezentowaliście się w rozgłośniach radiowych z piosenką "Wierzę w miłość". Co dalej?

- Przygotowujemy kolejny singiel. Nie chcemy być postrzegani jak gwiazda przeszłości. Nie odcinamy kuponów od tego co było. Wiadomo, że to już nie są te stare dobre czasy "variusomanii", ale z nową wokalistką brniemy do przodu. A jeśli to co robimy, nadal się komuś podoba, jest nam miło. To jest właśnie kwintesencja naszej pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24