Robert Kozyra sam kiedyś przyznał, że jest drewnianym aktorem. Ale pracę w "Czasie honoru" w TVP 2 traktuje jak dobrą zabawę, dlatego nie mógł odmówić sobie udziału w czwartym sezonie serialu. Teraz Robert Kozyra skupia się już tylko na show "Mam talent" w TVN.
- Co będzie się działo wokół Fischera w czwartym sezonie "Czasu honoru"?
- Losy Fischera staną się jednym z trzech głównych wątków tej serii. I nastąpi złamanie mojej roli. Z jednej strony jestem mordercą - nie ma co tutaj owijać w bawełnę - a z drugiej jestem ukochanym synusiem mamusi. Przychodzę do domu, gdzie się nią opiekuję, dbam o jej zdrowie itd.
- Czyli będzie pokazana ludzka twarz Fischera?
- Można tak powiedzieć.
- A jakieś przełomowe momenty nastąpią w czwartym sezonie?
- Tak. Nie mogę za bardzo o tym mówić, ale akurat w tej serii wątek czterech głównych bohaterów splecie się z moim.
- Podoba się panu aktorstwo? Jak pan się w tym odnajduje?
- Dla mnie to jest tylko zabawa. Ja "przemazałem się" w tamtej serii. Natomiast przed tą kolejną zadzwonili do mnie producenci i powiedzieli: "przepraszamy bardzo, fabuła miała rozgrywać się już po wojnie, ale jednak będą to dzieje wojenne. Myśmy wybili już wszystkich Niemców, został tylko pan i Adamczyk. Czy możemy rozbudować pana rolę?". A ponieważ w tamtej serii chciałem się zabawić, nie mogłem im powiedzieć "do widzenia, nie będę tego robił".
- Czyli nie ma pan ochoty "przemazać się" w innych serialach?
- W międzyczasie dostałem różne inne propozycje filmów, ale je odrzuciłem. To jest dla mnie raczej przygoda, zabawa.
- A fajniejsza jest zabawa w bycie jurorem w "Mam talent"?
- To całkiem coś innego. W gruncie rzeczy i jedna, i druga rola to ciężka praca. I fizyczna, i psychiczna. Na planie serialu jest wiele godzin oczekiwań, kręcenia itd. A w "Mam talent" siedzi się 8-10 godzin w teatrze i trzeba wytrzymać nie tylko psychicznie, być w kondycji i powiedzieć coś fajnego, ale również przetrwać fizycznie, a to jest dość ciężkie, dlatego że teatry, w których kręcimy, nie są przystosowane do nagrywania programów telewizyjnych, brakuje w nich klimatyzacji. Jak zapalą wszystkie światła, zaczyna się problem.
- Duże napięcie towarzyszy ocenianiu ludzi, którzy prezentują się na scenie?
- Tak. Są łzy, są wzruszenia. Ma się przed sobą mniej więcej 40 osób dziennie, już po selekcji. I dla każdej z nich to są być może najważniejsze dwie minuty w życiu. Trzeba mieć tego świadomość. Dlatego dla mnie to jest akurat ważne, żeby ocenić tych ludzi sprawiedliwie.
- Czy w najbliższym czasie planuje pan podjąć jakieś nowe wyzwania?
- Na razie skupiam się na "Mam talent", na programach live. To jest dla mnie najważniejsze. Bo już nagrałem "Czas honoru" i teraz pozostaje tylko kwestia montażu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Zadymy na urodzinach uczestniczki "Rolnika". Karetka pogotowia, gaz pieprzowy. Szok!
- Dni Gąsowskiego w "TTBZ" są policzone?! TAKĄ niespodziankę zgotowała mu produkcja!
- Maja Rutkowski ZROBIŁA TO z premedytacją, teraz się tłumaczy. Okropne, co ją spotkało
- Była pięknością ze "Złotopolskich". Dziś Gabryjelska nie przypomina siebie | ZDJĘCIA