- Od dziecka marzyłeś o aktorstwie czy twoją przyszłą drogą zawodową pokierował czysty przypadek?
- Zdecydowanie przypadek, a właściwie nauczycielka polskiego (uśmiech). Nigdy nie przejawiałem zainteresowania tym zawodem, nawet mi to do głowy nie przyszło. Natomiast mojej polonistce tak. Kiedyś powiedziała mi, że mam dobry głos i śmiało mogę zgłosić się do szkolnego teatrzyku. Brałem udział w akademiach szkolnych, konkursach recytatorskich. Na aktorstwo zdecydowałem się niemal w ostatniej chwili. Przed tym jednak zasięgnąłem jej opinii. Powiedziała, że zdecydowanie powinienem spróbować.
- Jesteś jej za to wdzięczny?
- Oczywiście. I nie tylko za to. W ogóle za wszystko. Bardzo miło do dzisiaj ją wspominam.
- A gdyby nie stanęła ona na Twojej drodze? Jaki miałeś plan na życie?
- Jak się ma 18 lat, to nie bardzo się wie, co chciałoby się w życiu robić. Przynajmniej ja nie wiedziałem. Ukończyłem technikum budowlane, ale już w trakcie szkoły wiedziałem, że to nie jest moja bajka, że na pewno nie pójdę w tym kierunku. Pewnie się uśmiechniesz, ale myślałem o dziennikarstwie. Jednak jestem wdzięczny losowi, że spotkałem w życiu tę kobietę, bo to ona sprawiła, że skupiłem się na jednym kierunku.
Robert Więckiewicz urodził się 30 czerwca 1967 roku w Nowej Rudzie. W 1993 roku ukończył wrocławską PWST. Przez jakiś czas związany był z teatrami: Polskim w Poznaniu i Rozmaitości w Warszawie. Ma na swoim koncie kilkadziesiąt ról w filmach i serialach, m.in. "Pół serio", "Ogniem i mieczem", "Pieniądze to nie wszystko", "Samo życie", "Superprodukcja", "M jak Miłość", "Na dobre i na złe", "Ciało", "Vinci", "Oficer", "Południe - Północ", "Wszystko będzie dobrze", "Świadek koronny", "Londyńczycy", "Lejdis", "Ile waży koń trojański", "Zwerbowana miłość", "Nigdy nie mów nigdy", "Dom zły", "Śluby panieńskie", "Różyczka" czy "Kołysanka".
- Ta wspomniana myśl o dziennikarstwie jest wynikiem tego, że nie lubisz udzielać wywiadów?
- Absolutnie nie. To wynika tylko i wyłącznie z potrzeby spokoju.
- Powiedziałeś kiedyś, że teatr odciągał cię od filmu.
- W istocie tak było.
- Czyli idąc do szkoły teatralnej zakładałeś, że chcesz być sławny?
- Ależ oczywiście! Powiedziałem też, że człowiekowi, który dostaje się na aktorstwo, wydaje się, że zaraz będzie Robertem de Niro. Szkoła szybko weryfikuje te przypuszczenia, a dopiero po niej zaczyna się rzeczywistość. Nie będę więc ukrywał, że zdając na studia chciałem być sławny.
- No i jesteś.
- Ale teraz zupełnie inaczej na to patrzę, o co innego mi w aktorstwie chodzi. Wtedy wydawało się, że aktor to ktoś, kogo ludzie oglądają w telewizorze czy na ekranie. Dziś chciałbym być doceniany za to, co robię.
- Obecnie nie jesteś związany z żadną sceną. Czyli role się odwróciły i teraz to film odciąga cię od teatru.
- Poniekąd tak, ale bez przesady. Kilka lat minęło od czasu mojej ostatniej premiery teatralnej i powiem, że trochę brakuje mi prób, tej roboty analitycznej. Niedawno byłem bliski zrobienia czegoś nowego w teatrze, byliśmy w bardzo zaawansowanym stadium przygotowań, ale niestety z przyczyn pozateatralnych nie doszło do premiery. Bardzo żałuję, bo czuję tęsknotę i chęć pojawienia się na scenie.
- Masz jakiś upatrzony materiał na rolę?
- Nie. Musi to być po prostu coś, co mnie zainteresuje, da możliwość stworzenia soczystej postaci i satysfakcję z pracy nad rolą. Nie znaczy to wcale, że musi być łatwo i przyjemnie. Wręcz przeciwnie. Chciałbym się mocno namęczyć.
[obrazek3] Robert Więckiewicz w "Ślubach panieńskich". (fot. Archiwum)- Wróćmy do filmu. Na ekranie zacząłeś się pojawiać już od ukończenia szkoły teatralnej, ale pokuszę się na stwierdzenie, że dla filmu odkrył cię Juliusz Machulski. W 2001 roku zagrałeś u niego w obrazie "Pieniądze to nie wszystko" i śmiem stwierdzić, że ta rola kominiarza przyniosła ci szczęście…
- Można tak powiedzieć. Warto wspomnieć, że wcześniej był duet Konecki - Saramonowicz. Ale rzeczywiście z Machulskim spotkaliśmy się przy "Pieniądzach" i od tamtej pory gram w każdej produkcji filmowej, którą realizuje.
- Czujesz się przez to aktorem Machulskiego?
- Tak, jak najbardziej. Chciałbym, żeby i on miał taką świadomość (uśmiech). Wiem jedno, że na pewno nigdy mu nie odmówię.
- Nie masz żalu do reżyserów, że od jakiegoś czasu obsadzają cię głównie w rolach bandziorów i kryminalistów?
- Mnie to nie uwiera. Nie czuję się wrzucony do żadnej szuflady.
- Byłoby inaczej gdybyś zagrał w "Kingsajzie", notabene też u Machulskiego. Na twoje szczęście lub nieszczęście film ten powstał za wcześnie.
- (śmiech) Zauważ, że wśród ról typów spod ciemnej gwiazdy pojawiła się też taka produkcja jak "Wszystko będzie dobrze".
- Zauważam i doceniam. Było też "Południe - Północ", w którym wcieliłeś się w pięć ról, w tym m.in. w zakonnika.
- Więc właśnie.
- Tylko tego typu filmy obejrzała co setna osoba, a na "Świadka koronnego" czy "Konia trojańskiego" poszli wszyscy.
- Tak to już jest. Dlatego, gdybym otrzymał kolejną propozycję zagrania roli gangstera, musiałbym się nad tym poważnie zastanowić. Uważam, że w serialu "Odwróceni" opowiedziałem już wszystko na ten temat.
- Czyli jednak trochę ci przeszkadza ta szuflada?
- Nie. Ale oczekiwałbym raczej nowych wyzwań, chciałbym zmierzyć się z tymi, których jeszcze nie dotknąłem. I to jest interesujące w aktorstwie. Żeby się nie powtarzać, nie czerpać z arsenału, który się już zna, ale poszerzać go.
- A popularność? Przeszkadza Ci ona? Bo cel, który założyłeś sobie zdając do szkoły teatralnej, niewątpliwie osiągnąłeś.
- Nie, zdążyłem się przyzwyczaić. Zdarzają się sytuacje nachalne, ale wpisane w ten zawód, więc przyjmuję je ze spokojem. Sam chciałem (śmiech). Trudno mi się chować. A i tak się chowam. Staram się nie udzielać medialnie.
- Nie boisz się, że przyjdzie taki moment, gdy skończą się autografy, telefon przestanie dzwonić?
- Jeśli chodzi o to pierwsze, to myślę, że przeżyję. Kiedyś nie było autografów i też jakoś sobie radziłem. Co się tyczy tego drugiego, to mam nadzieję, że się nie zdarzy. Może ewentualnie rzadziej dzwonić.
- A teraz jak to jest? Tylko czekasz na telefon, czy kiedy słyszysz o jakimś fajnym projekcie to idziesz na casting?
- Nie pamiętam już kiedy ostatnio byłem na castingu. Raczej dostaję propozycje.
- Zdarza ci się jakieś odrzucać?
- Tak i to dość często. Głównie role nieciekawe. Oczywiście, że decyduje o tym także scenariusz, osoba reżysera czy obsada. Ale jestem skłonny podejmować ryzyko. Mogę podjąć się współpracy z debiutantem lub kimś zupełnie nieznanym, ale pod jednym warunkiem. Muszę w to uwierzyć i przynajmniej jeden z wymienionych wcześniej elementów musi być po prostu najlepszy.
- Niewątpliwie jesteś człowiekiem sukcesu, ale zapewne znasz i smak porażki. Jest taka realizacja, z której nie jesteś zadowolony?
- Owszem. Rola w "Księciu Myszkinie" w reżyserii Grzegorza Jarzyny. Powiem więcej. Tak naprawdę to z niczego nie jestem zadowolony, bo zawsze mogło być lepiej. Właściwie takie poczucie niedosytu towarzyszy mi non stop. Ale modlę się o to, żeby nie przestało mi towarzyszyć, bo wtedy nastałby mój koniec. Zresztą z natury mało w siebie wierzę i generalnie jestem z siebie niezadowolony.
- Czyli nie lubisz siebie oglądać?
- Czy nie lubię? Oglądam, ale na pewno nie po pięć razy. Kiedy patrzę na ekran, czasami nie wierzę, że to ja. Bywa, że ten "ja" mnie pozytywnie zaskakuje, ale jest i tak, że mówię sobie "Nie!!! No proszę!!!" (śmiech).
- Kiedy patrzy się na ciebie w filmie, aż trudno uwierzyć, że jesteś domatorem i nie znosisz towarzystwa tłumów.
- Ale tak dokładnie jest.
- Jakie życie wiedzie więc Robert Więckiewicz?
- Totalnie leniwe. Kiedy pracuję, to pracuję na sto procent, ale kiedy mogę wyciągam wtyczkę.
- Spotykamy się w Rzeszowie, ale nie przyjechałeś tu grać w teatrze ani kręcić żadnego filmu. Co cię tu sprowadza?
- Przyjechałem odwiedzić mojego przyjaciela.
- Zdążyłeś obejrzeć miasto?
- Trochę zobaczyłem. Ładne miasto, mniej ludzi, więcej spokoju, którego czasami mi brakuje.
- Szczególnie zawodowo. Czasami strach się bać otwierać lodówkę, żebyś z niej nie wyskoczył.
- Dlatego czasami się ukrywam (uśmiech)!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wszyscy patrzyli na wyeksponowane krągłości Romanowskiej na ściance. Stylista ocenia
- Uważajcie na Sablewską za kółkiem! Kiedyś doprowadzi do wypadku! Ekspert wyjaśnia
- Iwona z "Sanatorium" straciła dziecko i męża. To wyznanie złamało nam serca
- Wspólny występ Roksany Węgiel i Kevina Mgleja w cieniu tragedii. Znamy szczegóły