W pamięci fanów satyrycznego spojrzenia na rzeczywistość, z nutką inteligentnej ironii, a nie prostackiego dowcipu, zasłynął jako współtwórca rewelacyjnego cyklu "Za chwilę dalszy ciąg programu". Jeśli ktoś nie oglądał, wystarczy wpisać tę nazwę na Youtube - naprawdę warto.
W swej książce, bardziej przypominającej pamiętnik, Mann opisuje niezwykłe lata PRL przez pryzmat fana muzyki. Wraca do czasów, kiedy niedostępne były płyty zachodnich zespołów, a jedynym źródłem muzycznych doznań było słynne Radio Luxemburg. Płyty - oczywiście winylowe - można było kupić za potworne pieniądze na giełdzie.
Mann sam również sprzedawał płyty i nawet podaje sposoby, jak wciskał porysowany longplay naiwniakowi: "Należało czarny krążek posmarować czymś tłustym. Wchodziły w grę wazeliny, a w skrajnych przypadkach masło lub smalec. Po dokładnym rozprowadzeniu płyta błyszczała i robiła wrażenie nieużywanej. A dla wzmocnienia efektu przed położeniem płyty na gramofonie, lekko zwilżyć wodą. Efekt - nie słychać było szumów i trzasków".
Dla młodych Czytelników, żyjących w świecie i-podów, kompaktów, mp4, brzmi to jak bajka z innej planety. Jednak kupno wówczas płyty Rolling Stones, Beatlesów czy Presleya było praktycznie nierealne. A w radiu puszczano przeboje ludowe, hity z bratnich ZSRR lub NRD.
Jak wspomina Mann, był jednak wyjątek na tej smutnej muzycznej mapie: "W Rzeszowie nadawał Roman Ataman. Prowadził dwie audycje w rytmie big-beatu nadawane przez Radio Rzeszów na fali 200 metrów. Były to >>Parada gwiazd<< i >>Gwiazdy z płytoteki Ryszarda<<. Ataman był dla mnie bardziej legendą niż realnym autorem. Każdy, kto w jakiś tajemniczy sposób zdołał sobie zapewnić dostęp do zachodnich płyt z muzyką rozrywkową, był obiektem mojego podziwu i uwielbienia. Ataman należał do tej ekskluzywnej, acz nielicznej grupy, a jeszcze dodatkowo dzielił się swoimi zdobyczami w publicznym radiu. Fakt, ze była to rozgłośnia lokalna, wzmagał u mnie jeszcze tajemniczość tej postaci. Rozważałem nawet przeprowadzkę do Rzeszowa…"
Wojciech Mann w swojej książce "Rock-mann" opisuje 40 lat swoich fascynacji muzycznych. Jak udało się zaprosić na imprezę w prywatnym domu najsłynniejszą ówczesną grupę: The Animals, jak pił piwo z Jonem Lordem (twórcą grupy Deep Purple) itd. Nie ujawnia jednak nieznanych szczegółów z życia polskich piosenkarzy, co może rozczarować łowców tajemnic. Niewiele miejsca poświęca też Krzysztofowi Maternie, z którym przez wiele lat występował razem.
Dla interesujących się muzyką 30-50 latków jest to fascynująca lektura napisana lekkim językiem. Dla bardzo młodych czytelników - bajka z innej planety.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Joanna Kurowska pozuje do selfie na POGRZEBIE. "Gdzie się podziała przyzwoitość?"
- Wystrojona Cichopek dystansuje się od Kurzajewskiego na imprezie. Kryzys w niebie?
- Nieznana przeszłość Anity Werner. Zdjęcia dziennikarki w negliżu
- Kochało się w nim pół Polski. Nie uwierzysz, jak teraz wygląda Makowiecki!