Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rocznica stanu wojennego. 30 lat temu władza wypowiedziała narodowi wojnę

Andrzej Plęs
Ćwiczenia Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej w Zaczerniu k. Rzeszowa.
Ćwiczenia Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej w Zaczerniu k. Rzeszowa. IPN Rzeszów
Czołgi wyjechały na ulice, zamilkły telefony, wprowadzono godzinę milicyjną. 30 lat temu komunistyczna władza ogłosiła stan wojenny.

Wprowadzenie stanu wojennego było uzasadnione lub w dużej mierze uzasadnione - twierdziło 52 proc. Polaków w badaniach TNS Pentora w 20 lat po grudniu 1981 roku. Dziesięć lat później co do tej tezy przekonanych jest 41 proc.

Dlaczego stan wojenny był dobry dla Polski? Bo pozwolił uniknąć interwencji wojsk radzieckich - argumentują zwolennicy decyzji gen. Wojciecha Jaruzelskiego. I zapobiegło rozpadowi państwa - dodają niektórzy.

- To była wojna wypowiedziana narodowi przez komunistyczną władzę - stawiają jasno sprawę opozycjoniści.

Zaledwie 47 proc. badanych przez sondażownie jest w stanie podać dzień, miesiąc i rok wprowadzenia stanu wojennego. Ubywa tych, którzy pamiętają tamten dzień i jego następstwa.

Przybywa tych, dla których 13 grudnia 1981 roku to prehistoria. Nie doświadczyli tamtych wydarzeń, nie mają wspomnień.

"Ojczyzna nad przepaścią"

Stan wojenny miał położyć tamę temu, co gen. Jaruzelski wyłuszczył w słynnym przemówieniu z 13 grudnia: "Strajki, gotowość strajkowa, akcje protestacyjne stały się normą. Wciąga się do nich nawet szkolną młodzież. Wczoraj wieczorem wiele budynków publicznych było okupowanych. Padają wezwania do fizycznej rozprawy z "czerwonymi", z ludźmi o odmiennych poglądach. Mnożą się wypadki terroru, pogróżek i samosądów moralnych, a także bezpośredniej przemocy. Szeroko rozlewa się po kraju fala zuchwałych przestępstw, napadów i włamań".

Jeśli rzeczywiście tak było, to wprowadzenie stanu wojennego odwróciło role. Tym razem "czerwoni" rozprawili się z opozycją i z "ludźmi o odmiennych poglądach". Terror stał się wszechobecny, choć teraz sankcjonowany prawem.

"Wrona" rządzi

Przemoc widoczna była na ulicach, w zakładach pracy. Cenzurowanie korespondencji, kontrola (podsłuch) rozmów telefonicznych, zakaz gromadzenia się w miejscach publicznych, niemożność swobodnego przemieszczania się pomiędzy miastami - to tylko niektóre utrudnienia dla społeczeństwa.

Godzina milicyjna zakazywała przebywania w miejscach publicznych między godz. 22. a 6. Zmilitaryzowano szereg zawodów i zakładów pracy, których pracownicy mieli być traktowani według reguł wojskowych.

Władzę przejęła Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, przez znaczną część narodu nazywana od początku - juntą. Albo przekornie - "wroną". Cywilną "przybudówką" do "wrony", który miał stwarzać pozory "cywilnego" poparcia dla działań wojskowych, stał się Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego. Przez złośliwych zwany PRONciem.

W nocy z 12 na 13 grudnia zaczęły się internowania bardziej aktywnych działaczy "Solidarności", co miało pozbawić ruch opozycyjny zdolności do protestu. W południowo-wschodniej części kraju władza osadziła w ośrodkach internowania 437 osób.

Ośrodki internowania stworzono w wydzielonych oddziałach zakładów karnych w Łupkowie, Uhercach i Załężu k. Rzeszowa oraz Nisku. Do Aresztu Śledczego w Nisku kierowano internowane kobiety. W całym kraju - ok. 10 tys. ludzi trafiło do ośrodków internowania.

Władza sama zaskoczona

Dla wielu członów "Solidarności" wprowadzenie stanu wojennego nie było zaskoczeniem. "Coś się musi wydarzyć" - szeptali opozycjoniści i stawiali na to, że władza prędzej czy później wprowadzi stan wyjątkowy. Tylko co potem?

Niekiedy nawet władza była zaskoczona wprowadzeniem stanu wojny nad Wisłą. Kiedy internowanego Jarosława Szczepańskiego, redaktora "Solidarności Związkowej", Biuletynu Informacyjnego NSZZ "S" i członka Prezydium Zarządu Regionu "S" dowieziono nad razem do więzienia w Załężu, okazało się, że bramy przybytku są na głucho zamknięte.

- Z pół godziny staliśmy pod więzienia, bo funkcyjnych wewnątrz nikt nie zawiadomił, że przyjeżdżamy, a telefony nie działały - opowiada. - Cały czas milicjanci łomotali do bramy, ale nikt im nie otwierał. W końcu jakiś klawisz otworzył, kiedy wysiadaliśmy z tej ciężarówki, podszedł do mnie i zapytał, co się dzieje.

Nie tylko klawisz w Załężu nie wiedział, co się dzieje. Jana Sikonia, członka "Solidarności" Rolników Indywidualnych, milicja wygarnęła tamtej nocy z jego domu pod Limanową. Zapakowała do "suki" i długo wiozła na wschód. Sikoń po drodze nabierał przekonania, że wizą go na zsyłkę aż do "zaprzyjaźnionej" władzy radzieckiej.

Kiedy całą siedemnastkę zatrzymanych wypakowano na dziedzińcu więzienia w Załężu i kiedy Sikoń zobaczył na czapkach milicjantów orzełki (spodziewał się ujrzeć sowieckie gwiazdy), i usłyszał klawiszy mówiących po polsku, omal z radości nie uściskał swoich oprawców.

Opór na serio i walka śmiechem

Ruch opozycyjny musiał zejść do podziemia, choć czasem decydowano się na jawne manifestowanie sprzeciwu wobec stanu wojennego. Już 14 grudnia 1981 roku strajki wybuchły m. in. w rzeszowskim i mieleckim WSK-PZL, ropczyckich "Magnezytach", w "Autosanie i "Stomilu" w Jaśle. Spacyfikowano je po dwóch dniach.

Szybko pojawiły się pierwsze wyroki za "działalność wywrotową": Sąd Wojewódzki w Przemyślu skazał Wojciecha Kłyża i Marka Pudlińskiego na trzy lata pozbawienia wolności za kontynuowanie nielegalnej działalności związkowej, nawoływanie do strajków, redagowanie i kolportowanie ulotek. Takich jak Kłyż i Pudliński było więcej. Mnożyły się tajne drukarnie, wydawnictwa, system kolportażu publikacji i informacji.

Nie dało się walczyć orężem, naród walczył kpiną. Władza próbowała zachować pozory bezstronności i wraz z członkami "Solidarności" internowała niektórych "swoich". Także rządzącego Polską przez dekadę byłego I sekretarza PZPR Edwarda Gierka.

Na murach miast pojawiły się napisy "Wracaj Edziu, bośmy kwita. Lepszy złodziej, niż bandyta" - to była wyraźna aluzja do gen. Jaruzelskiego. Mnożyły się dowcipy o władzy: "Jak zomowiec uratował życie staruszce? Po prostu przestał ją bić".

Funkcjonariusze Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej byli przez społeczeństwo szczególnie znienawidzeni, jako zbrojne i brutalne ramię władzy.

Kiedy rzucą towar?

Tragiczna sytuacja gospodarcza kraju była rzeczywistością po 1980 roku, a stan wojenny miał być sposobem na uzdrowienie gospodarki. Nie był. I było coraz gorzej. Niemal jedynym dostępnym towarem na sklepowych półkach był ocet, co przeszło do legendy.

Władza wprowadziła tzw. kartki niemal na wszystko: mięso i wędliny, kaszę, mąkę, masło, słodycze, papierosy, alkohol, środki czystości, nawet na buty. Garnitur można było kupić, jeśli w sklepie przedstawiło się zaświadczenie z urzędu stanu cywilnego, że bierze się ślub.

Wdzięki manekinów sklepach okrywano chustkami i szmatkami, bo sukienki, bluzki i spódnice dawno zostały wykupione. A jak były, to znikały w ciągu godziny. Ci, którzy mieli dobry wywiad, już nocą ustawiali się w kolejkach pod sklepami. Jednym z najbardziej prestiżowych stanowisk pracy była sprzedawczyni w sklepie.

Społeczeństwo dysponowało gotówką, za którą nie miało czego kupić, bo produkcja była niewydolna. Walutą stawał się alkohol. Za gotówkę hydraulik nie miał ochoty naprawiać kranu, ale za "pół litra" robił to chętnie.

Stan wojenny zawieszono 13 grudnia 1982 roku, a zniesiono w lipcu następnego roku. Przez następne lata ustrój socjalistyczny dogorywał w gospodarczych męczarniach, aż zdechł w 1989 roku.

Przez te kilka lat społeczeństwo polskie przekonywało się dzień po dniu, że stan wojenny miał bronić czegoś, co było nie do brony: gospodarki socjalistycznej. Czy obronił nas przez inwazją radziecką? O to historycy do dziś toczą spory.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24