Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rowerem aż do chmur. Krystian pobił rekord Guinnessa!

Z Szanghaju Beata Terczyńska
Z brzegu rzeki Huangpu rozciąga się widok na dzielnice Pudong z drapaczami chmur. W tle widoczny "otwieracz”, cel Krystiana.
Z brzegu rzeki Huangpu rozciąga się widok na dzielnice Pudong z drapaczami chmur. W tle widoczny "otwieracz”, cel Krystiana. Herba Team
100 pięter i 2754 schody w Shanghai World Financial Center - zaliczone. Wyżej niż rzeszowianin Krystian Herba na rowerze nikt jeszcze nie wskoczył.

Zdobyte przez Krystiana drapacze chmur:

Zdobyte przez Krystiana drapacze chmur:

Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, 26 maja 2009 - 785 schodów
InterContinental w Warszawie, 6 lutego 2010 - 859 schodów
Altus w Katowicach, 5 czerwca 2010 - 908 schodów
Millennium Tower w Wiedniu w Austrii, 2 października 2010 - 818 schodów
Gran Hotel Bali w Benidorm w Hiszpanii, 6 lutego 2011- 921 schodów
MesseTurm we Frankfurcie w Niemczech, 5 listopada 2011 - 1212 schodów
Rose Rayhaan by Rotana w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, 30 stycznia 2012- 2040 schodów
Shanghai World Financial Center w Chinach, 17 marca 2013 - 2754 schody

Potęgę najwyższego w Chinach budynku Shanghai World Financial Center podziwiamy już niedługo po wylądowaniu w Szanghaju.

Pędząc w kierunku hotelu 301 kilometrów na godzinę najszybszą na świecie kolejką magnetyczną, przez okno dostrzegamy kontury najwyższych w mieście drapaczy chmur.

Ósmy cel Krystiana był wśród nich najbardziej charakterystyczny, ponieważ architekt William Pedersen wymyślił, by w szczycie wieżowca zaprojektować otwór.

Początkowo miał on być okrągły, ale ze względu na skojarzenia z flagą Japonii zmieniono kształt na odwrócony trapez. Tym samym upodabniając budynek do… otwieracza do butelek.
Chińczycy zrobili zresztą z tego biznes, bo wśród gadżetów sprzedawanych w hotelu są właśnie otwieracze imitujące SWFC. W ciągu dnia powstała tu 5 lat temu wieża, która choć z zewnątrz oszklona, sprawia wrażenie betonowego monumentu.

Ale za to nocą trudno od niej oderwać wzrok. Piętra ma podświetlone jasno, a kontury na niebiesko. Sam wierzchołek mieni się lampami jak rozgwieżdżone niebo. A z boku SWFC wygląda jak żagiel.

Krystian nie może oderwać od niego wzroku i doczekać się, kiedy będzie mógł przetestować schody i dokładnie obejrzeć klatkę schodową, precyzyjnie przeliczyć liczbę stopni na każdym półpiętrze.

- Jeszcze nigdy dotąd nie skakałem po metalowych stopniach, ale wygląda na to, że nie będzie z tym żadnego problemu. Schody nie są ani za wysokie, ani za niskie. Nie są też śliskie. Przyczepność kół jest świetna - cieszy się trialowiec, a my z teamu denerwujemy się nieco o jego kondycję, ponieważ do Chin leciał z chorymi zatokami, osłabiony, z lekami.

Rowerem na szczyt?! Szaleniec jakiś?

Obawy okazują się niepotrzebne, bo już na pierwszym treningu w środę (bo dwa dni były na zaaklimatyzowanie się w nowej strefie czasowej, gdzie zegarki trzeba było przestawić o 7 godzin do przodu) daje radę i wyskakuje na sam szczyt. W czasie ok. 1 godz. i 40 minut.
- Schody sprawdziliśmy. Zgadza się. Jest ich 2754. Wystartuję od poziomu minus jeden, czyli od piwnicy - mówi Krystian.
- Rowerem na szczyt najwyższego budynku w Chinach? Ani razu nie podpierając się rękami i nogami o ściany i podłogę? Przecież to niemożliwe! Szaleniec jakiś. Crazy! Nie wierzę. I chińskie władze się na to zgodziły? - dziwią się mieszkańcy i turyści, z którymi rozmawiamy na szanghajskiej ogromnej okrągłej kładce, która pewnie była pierwowzorem kładki rzeszowskiej.
Taka zgoda nie była potrzebna, bo zarządcą wieżowca jest Japończyk. Gdy tylko Krystian pozujący do zdjęć i filmów pojawia się na ulicach najludniejszego w Chinach miasta, natychmiast budzi zainteresowanie chińskiej policji. Porozstawianej tu zresztą niemal co 100 metrów.

- Co pan tu robi? Po co? - dociekają funkcjonariusze. Najczęściej patrzą życzliwie, ale jest i taki urzędnik, który za wszelką cenę stara się udowodnić, że regulamin zabrania przebywania z rowerem na Bundzie - nadbrzeżnej promenadzie rzeki Huangpu, skąd rozciąga się widok na dzielnicę Pudong z drapaczami chmur. Próbuje nawet szarpać rower naszego sportowca.
Gdy w piątek Krystian trenuje, reszta członków ekipy ma bojowe zadanie. Obkleić schody numerami, przykleić plakaty z numerami pięter, co ma być dużym ułatwieniem podczas wyczynu.

Maszerujemy zatem od pierwszego schodka biało-szarej klatki na setne piętro, pomalowane na czarno. Ze zwojami naklejek i plakatów pod pachami. Humory dopisują. Bo i my bijemy swoje prywatne rekordy.

Kto kiedykolwiek wyszedł na dziesiąte piętro wieżowca, niech sobie to pomnoży razy dziesięć i doda skłony co trzeci schodek. Jest wreszcie 2052 stopień. Na 82. piętrze. Dlaczego jest tak ważne, by go zaznaczyć?

- Na tej wysokości, w sąsiednim wysokościowcu Jin Mao Tower, Kolumbijczyk Francisco Villegas ustanowił rekord Guinnessa.

Krystian chce go przeskoczyć aż o 700 schodów! Ciekawostką jest to, że co 12 pięter rzeszowianin będzie musiał przejechać rowerem 20 metrów po płaskiej powierzchni, by znów wjechać na schody.

Na tych poziomach umiejscowione są bowiem pomieszczenia ewakuacyjne. Jak się dowiadujemy, budynek zabezpieczony jest przed trzęsieniami ziemi i atakiem terrorystycznym. W razie uderzenia samolotu, jak w World Trade Center, chiński wieżowiec z aż 93 windami nie zawali się.

Czy trial u was popularny?

Niedziela rano. 32-latek przygotowuje się do startu. W Szanghaju dochodzi godzina 11, a w Rzeszowie 4 rano.

Cztery plastry szynki, herbata z mlekiem i pare malutkich kawałków ciasta do pizzy (bez sera i jakichkolwiek dodatków!), bo o polski chleb tu trudno - muszą wystarczyć.

- Chodzi tylko o to, by organizmowi dostarczyć węglowodanów, czyli energii. Kolarze przed startem jedzą na przykład makaron - mówi Remigiusz Walaszczyk z teamu Krystiana, trener personalny z Pure Fitness w Rzeszowie, zakładając na głowę specjalną kamerkę "Go Pro“, która ma nagrać cały wyskok, czyli udokumentować wyczyn dla ekspertów Guinnessa.

Krystian pakuje nowy rower. Lżejszy o 700 gramów od tego, którym wskakiwał na poprzedni wysokościowiec, czyli Rose Rayhan by Rotana w Dubaju. I w drogę. Widać, że jest skupiony.

- Jestem pewien, że mi się uda -powtarza chińskim, polskim, angielskim, francuskim, amerykańskim reporterom. Wydarzenie okazuje się tak interesujące, że przyjeżdża nawet największa tutejsza telewizja - CCTV, która ma kilkanaście kanałów.

Jej reporterka Inge Hwank dopytuje, czy trial to w Polsce aż tak popularna dyscyplina sportowa, skoro Krystian ma takie sukcesy, i czy brat bliźniak Kamil oraz starszy Konrad też mają coś wspólnego z kolarstwem.

Tylko trzech dziennikarzy z międzynarodowych mediów ma odwagę, by przekonać się na własnej skórze, jak to jest wyjść na setne piętro. Reszta podąża za trialowcem wygodnymi windami.

Jest rekord!

Sportowiec zbliża się do 40. piętra, a zegarek towarzyszącej mu Natalii Przystaś z teamu pokazuje 31 minut. Czas jest więc znacznie bardziej imponujący niż podczas wyskoku na szczyt hotelu w Dubaju. Natalia i Remik kontrolują też tętno rzeszowianina. Średnio wynosi 173 uderzenia na minutę!

Gdy Krystian zbliża się do 83. piętra, kamień spada wszystkim z serca. Rekord jest już pobity! Teraz liczy się tylko, czy o tyle schodów, o ile sobie zaplanował.

Tak nietypowej mety podczas siedmiu poprzednich rekordów nauczyciel wychowania fizycznego jeszcze nie miał. Jest nią najwyżej na świecie położony taras widokowy - 474 metry nad ziemią, mieszczący się w górnej części "otwieracza".

Taras, szeroki na 50 m, ma miejscami przeszkloną podłogę, co dodatkowo potęguje wrażenie wysokości. Stąd normalnie roztacza się urokliwy widok na panoramę Szanghaju. Ale dziś budynek od połowy tonie w chmurach. Z tarasu widać tylko biel obłoków.

Krystian wśród owacji wjeżdża na metę i - choć zmordowany - nie daruje sobie, by nie zrobić tradycyjnego salta przez rower. Ten trik zawsze wprawia widzów w zdumienie.

- Jestem zmęczony, ale niesamowicie szczęśliwy - cieszy się, gdy szybko odzyskuje siły. - Mam wymarzony rekord, do którego przygotowywałem się pół roku! I w fantastycznym czasie: 1 godziny, 21 minut i 53 sekund. Myślałem, że dłużej mi zejdzie. W ciągu minuty zaliczałem 33 schody i kawałeczek - szybko przelicza.

Nie ma lepszej promocji

Pstrykają flesze aparatów. Także reporterów śmiałków, którzy na własnych nogach pokonali trasę i teraz mogą wyżymać swoje koszulki. Emocje udzielają się Annie Batiuk, cioci Krystiana.

- Zawsze bardzo denerwuję się, gdy Krystian skacze. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy nie wolę dowiedzieć się o wszystkim po finale, niż być świadkiem - śmieje się. - Kolejny raz to chyba się z nerwów rozpłaczę.

Anna Przystaś, która z mężem Wiesławem uparcie podążała schodami za Krystianem, jest pod ogromnym wrażeniem jego hartu ducha, siły, wytrzymałości, zaparcia.

- Wierzyliśmy w niego, a teraz jesteśmy dumni - podkreśla. Sukcesu gratuje też Krzysztof Smyk, konsul generalny Polski w Szanghaju, który zaprasza do siebie całą ekipę z Rzeszowa.

- Dotychczas Chińczycy kojarzyli Polskę jedynie z Chopinem, a teraz będą znali jeszcze rzeszowianina Krystiana Herbę - gratuluje. - Nie ma lepszej promocji miasta i województwa.

Shanghai World Financial Center to jeden z najwyższych drapaczy na świecie. Patrząc na wysokość dachu - trzeci, a gdyby mierzyć do czubka iglicy - czwarty.

Obok buduje się kolejna perła architektury nowoczesnej dzielnicy Pudong - wieżowiec Shanghai Tower, który ma być drugim po arabskim Burj Khalifa najwyższym wieżowcem na świecie.

- Będzie powód, by wrócić do tego pięknego miasta - śmieje się Krystian. Ale póki co zdradza wyzwanie na przyszły rok: Eureka Tower w australijskim Melbourne i ponad 3 tys. schodów do pokonania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24