Rowerem z Wołosatego na ukraińskie Zakarpacie. Co kryje się tuż za naszą granicą w Bieszczadach?
Przełęcz Beskid przez wieki oddzielała ziemie Polski i Węgier. Przed II wojną światową przebiegała tędy granica polsko-czechosłowacka, a po wojnie polsko-sowiecka. Okolica jest dzika i zalesiona, zaś wschodnia granica Unii Europejskiej pilnie strzeżona.
Od polskiej strony do Przełęczy Beskid nawet nie można się zbliżyć (teren leży w granicach Bieszczadzkiego Parku Narodowego). Otwarcie granicy w tym miejscu jest więc nie lada gratką. Wkładamy do plecaków paszporty, wsiadamy na rowery i ruszamy na południe.
Na parkingu Bieszczadzkiego Parku Narodowego w Wołosatem wrzucamy paszporty do plecaków, wsiadamy na rowery i ruszamy w kierunku Przełęczy Beskid (785 m n.p.m.). Od wieków przebiegała tędy granica ziem polskich i węgierskich. Przed II wojną światową przebiegała tędy granica polsko-czechosłowacka, po wojnie polsko-sowiecka, a od 1991 r. polsko-ukraińska. Ale od 1 do 5 maja 2019 roku granica w tym miejscu jest otwarta. Odprawa paszportowa i jesteśmy na ukraińskim Zakarpaciu