Rozgrywka Martensa

Podkarpacki baron SLD wywołał burzę, kiedy prasa ujawniła, że na spotkaniu kierownictwa partii zaproponował, żeby w maju przyszłego roku Leszek Miller ustąpił z funkcji premiera. - Buduje wizerunek jedynego sprawiedliwego. Pomaga mu to, że Podkarpacie jest traktowane przez Warszawę trochę po macoszemu - mówi działacz SLD.
- Przygotowuje się, żeby w którymś momencie odejść z klasą - ocenia inny polityk Sojuszu. - Nie ma wpływu na funkcjonowanie Urzędu Wojewódzkiego, nie cieszy się zaufaniem szefów powiatowych partii. Za ostatnie wydarzenia może zostać odwołany z funkcji.
Martens jest oficjalnie zgłoszonym kandydatem SLD do Parlamentu Europejskiego. Czy jego ostatnie wystąpienia są początkiem kampanii wyborczej?
- To absolutna bzdura. Ryzykuję dziś całą karierę polityczną, a nie walczę o miejsce w PE. To co robię może mi tylko zaszkodzić, bo to władze SLD zdecydują, czy znajdę miejsce na liście wyborczej - mówi Martens. - Jeśli jest takie oczekiwanie, mogę ogłosić, że nie będę kandydował do PE.
Martensa krytykują działacze lewicy z regionu. Posłowie Władysław Stępień i Joanna Grobel - Proszowska domagają się zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Wojewódzkiej SLD. - Nie akceptuję zachowania pana Martensa - mówi Stępień. - Przewodniczący SLD ma dbać o rozwój regionu, występowanie przeciw premierowi tego nie ułatwia.