Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozpoczął się proces o porwanie i pobicie w Lubaczowie

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
Na ławie oskarżonych o porwanie i pobicie zasiadło trzech braci w wieku 24 do 42 lat oraz ich 69-letni ojciec. Grozi im kara od trzech do pięciu lat pozbawienia wolności. Nz. wyjaśnienia przed sądem składa jeden z oskarżonych.
Na ławie oskarżonych o porwanie i pobicie zasiadło trzech braci w wieku 24 do 42 lat oraz ich 69-letni ojciec. Grozi im kara od trzech do pięciu lat pozbawienia wolności. Nz. wyjaśnienia przed sądem składa jeden z oskarżonych. Norbert Ziętal
Ruszył proces trzech braci i ojca oskarżonych o porwanie i bicie 42-letniego mężczyzny. Oskarżeni, którzy wczoraj stanęli przed sądem, w znacznym stopniu zmienili wcześniejsze wyjaśnienia.

Do zdarzenia doszło 31 marca tego roku. Zdaniem Prokuratury Okręgowej w Przemyślu, która formułowała akt oskarżenia w tej sprawie, bracia Augustyn B., Janusz B. i Łukasz B. oraz ich ojciec Julian B., działając wspólnie i w porozumieniu, pozbawili wolności Mariusza P. Zdaniem śledczych, mieli to zrobić ze szczególnym udręczeniem.

Z ustaleń prokuratury wynika, że oskarżeni wciągnęli Mariusza P. do Volkswagena Transportera, skrępowali ręce plastikowymi zaciskami, grozili w trakcie jazdy pozbawieniem życia i uszkodzeniem ciała. Ponadto mieli go bić pięściami po głowie i całym ciele oraz wbrew jego woli zawieźli go na teren gospodarstwa rolnego w Lisiach Jamach koło Lubaczowa, gdzie w opuszczonym budynku mieli go przykuć do słupa plastikowymi zaciskami. Następnie, jak podaje prokuratura, rozebrali pokrzywdzonego, uderzali gumową i drewnianą pałką po głowie, nogach, tułowiu oraz pięściami po twarzy.

Przeczytaj też: 42-latek z powiatu lubaczowskiego za długi został uprowadzony i pobity

Ponadto mieli mu wlewać alkohol do ust i polewać nim ciało. Także mieli grozić jemu i najbliższym pozbawieniem życia i uszkodzeniem ciała przy użyciu siekiery. Jak ustalili śledczy, oskarżeni podjęli te działania w celu zmuszenia Mariusza P. do podpisania oświadczenia o zobowiązaniu do zwrotu 30 tys. złotych i przekazania samochodu peugeot 407 na ich rzecz. Mieli spowodować liczne obrażenia pokrzywdzonego, skutkujące naruszeniem czynności narządów ciała na okres poniżej 7 dni i narażając go na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Przed sądem oskarżeni zmienili wyjaśnienia

Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Przemyślu wyjaśnienia składało dwóch oskarżonych. 40-letni Janusz B., od kilku pracujący w Norwegii, niekarany.

- Na kilka dni przyjechałem do Polski. Dowiedziałem się, że ojcu skradziono samochód, opla i że jest nagranie z monitoringu, na którym widać, że to Mariusz P. dopuścił się kradzieży - zeznawał Janusz B.

Domniemanego złodzieja znał od kilku lat.

Z dalszych wyjaśnień oskarżonego wynika, że łączyły ich wspólne interesy. Janusz B. miał pożyczać pieniądze Mariuszowi P. a także przekazywać mu do dalszej sprzedaży sprzęt sprowadzany z Norwegii.

- Z braćmi mieliśmy jechać do Norwegii do pracy. Dzień przed wyjazdem pojechaliśmy na zakupy. Nie mogliśmy zaparkować, nie było miejsca. Wtedy zauważyłem Mariusza P. Zatrzymaliśmy na chwilę auto i ja powiedziałem do niego, że musimy pogadać. Wsiadł do samochodu. Powiedziałem mu, że chodzi o skradzionego ojcu opla. Zapierał się, że to nie on. Gdy powiedzieliśmy o monitoringu, chciał, aby go zawieść do domu, gdzie znajdował się laptop z nagraniem. Zobaczył film, nadal się wypierał, stał nerwowy, doszło do szamotaniny. Po uspokojeniu zobowiązał się zwrócić samochód, a mnie dług. Później odwieźliśmy go do Lubaczowa - wyjaśnił przed sądem Janusz B.

Jednak podczas wcześniejszego postępowania przedstawił zupełnie inną wersję wydarzeń. Mówił wtedy, że sam był w banku w Lubaczowie i że sam wrócił do Lisich Jam. Wczoraj mówił, że wcześniejsze wyjaśnienia były nieprawdziwe.

Także drugi z oskarżonych, 42-letni Augustyn B. znacznie zmienił swoje wyjaśnienia. Był już karany, za jazdę po pijanemu. Przed prokuratorem tłumaczył, że 31 marca cały czas był w domu i opiekował się 3-letnim dzieckiem. Wczoraj przedstawił wersję wydarzeń, podobną do chwilę wcześniej opisanej przed sądem przez swojego brata Janusza B.

Przed sądem oskarżeni oświadczyli, że chcą wypłacić pokrzywdzonemu solidarnie, łącznie 20 tys. złotych, a Janusz B. darować wcześniejsze długi, jako zadośćuczynienie za zaistniałe zdarzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24