Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszył proces w sprawie napadu na bank w Wielkich Oczach

Norbert Ziętal
Przed Sądem Okręgowym w Przemyślu ruszył proces w sprawie napadu na bank w Wielkich Oczach. oskarżonym jest Lesław S.
Przed Sądem Okręgowym w Przemyślu ruszył proces w sprawie napadu na bank w Wielkich Oczach. oskarżonym jest Lesław S. Norbert Ziętal
Proces rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Przemyślu. W czwartek wyjaśnienia składał oskarżony Lesław S.

Do napadu na bank w Wielkich Oczach doszło w połowie marca br. Do banku wszedł zamaskowany mężczyzna, w ręce miał pistolet. Zdaniem prokuratury, groził, że go użyje i zażądał wydania pieniędzy. Załoga banku stawiła jednak opór, ktoś włączył czujnik napadowy, dzięki temu o zdarzeniu szybko została poinformowana policja. Jeden z pracowników próbował obezwładnić napastnika. Padły strzały. Pracownik został ranny w ramię. Napastnik zdołał wyskoczyć oknem, natchnął się na miejscowego policjanta, który zaalarmowały przyjechał z pomocą. Sprawcy napadu udało się wsiąść do radiowozu. Tutaj jednak obezwładni go dwaj mężczyźni, którzy przypadkowo byli w pobliżu.

Szybko okazało się, że podejrzany o napad to Lesław S., mieszkaniec Wielkich Oczu. Został tymczasowo aresztowany. Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Przemyślu ruszył proces w tej sprawie.

Oskarżony: byłem szantażowany

Lesław S. na rozprawę został doprowadzony z aresztu. Spokojny, podczas odczytywania przez prokurator aktu oskarżenia trzymał głowę spuszczoną w dół, czytał notatki z zeszytu. Ubrany w szary garnitur, w białej koszuli, pod krawatem, starannie ostrzyżony. Przez 35 lat był leśnikiem. Został zwolniony z tej pracy. Wtedy założył prywatny biznes, domki na wynajem. Budował również karczmę. Wcześnie karany za kłusownictwo i poświadczenie nieprawdy w dokumentach.

Ma szereg zarzutów, związanych z napadem na bank. Usiłowanie zabójstwa i rozboju, spowodowanie uszkodzenia ciała, zmuszanie policjanta do zaniechania czynności oraz nielegalne posiadanie broni palnej. Wczoraj złożył obszerne wyjaśnienia.

Lesław S. stwierdził, że był szantażowany przez ludzi z rosyjskim lub ukraińskim akcentem. Najpierw, jak wyjaśnił, płacił haracz za "ochronę" swojej firmy wynajmującej domki. Potem rzekomo dostał "propozycję nie do odrzucenia", aby odsprzedał szantażystom dwa domki. Nie zgodził się. Miał zostać najpierw obezwładniony paralizatorem elektrycznym.

- Kazali mi się przebrać w dresy. Fotografowali to. Do kieszeni bluzy wsadzili mi dwa pistolety, kazali założyć maskę na głowę. Zgodził się tak zrobić, byłem oszołomiony, bałem się o życie swoje, a zwłaszcza rodziny - mówił wczoraj przed sądem.

Padły minimum dwa strzały z pistoletu

- Polecili mi wejść do banku, położyć na ladzie broń i reklamówkę. Po minucie miałem wyjść. Miał mi towarzyszyć mężczyzna o pseudonimie Igor - wyjaśniał oskarżony.

Dodał, że gdy zorientował się, że Igora nie ma w środku, chciał uciec z banku. Wówczas wywiązała się szamotanina z pracownikiem. Padły minimum dwa strzały. Pracownik został ranny w ramię. Według oskarżonego, został trafiony rykoszetem.

Lesław S. pierwszy raz podał taką wersję wydarzeń. Na przesłuchaniach w prokuraturze zasłaniał się niepamięcią. Mówił, że bierze silne leki, po których traci świadomość. Dlaczego zmienił wyjaśnienia?

- Nie ufam policji i prokuraturze lubaczowskiej - odpowiedział oskarżony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24