Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy szli pół kilometra ze sprzętem na plecach. Nie dojechali przez nieodśnieżoną drogę

mle
archiwum
Pół kilometrowy dystans ze sprzętem gaśniczym na plecach pokonali strażacy, którzy w piątkowy późny wieczór przyjechali do Goźlic w gminie Klimontów (powiat sandomierski). Ratownicy otrzymali informację, że pali się dom.

Z relacji strażaków wynika, iż z powodu nieodśnieżonej drogi, nie można było dojechać trzema wozami gaśniczymi pod dom samotnie mieszkającego 69-latka. - Baliśmy się, że utkniemy na dobre - mówi jeden z ratowników. - Wzięliśmy na plecy aparaty powietrzne i gaśnice. Ruszyliśmy w stronę zabudowań.

Starszy pan chciał zapalić płomień na palniku pięciokilowej butli, zbliżył zapałkę i gaz wybuchł. W efekcie spłonęła firanka i okopcił się sufit. Pomogli sąsiedzi, którzy zakręcili butlę i wynieśli ją na dwór. Prawdopodobnie zawinił zawór. Wezwano pogotowie, ale ten odmówił przewiezienia do szpitala na obserwację. Ekipa pogotowia również miała problem z dotarciem.

W akcji wzięły udział trzy zastępy. Pierwsza informacja mówiła o pożarze domu. Dopiero potem strażaków powiadomiono, że sytuację opanowali sąsiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie