Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszyła zbiórka pieniędzy na pomoc dla rodziny zamordowanej funkcjonariuszki Służby Więziennej

Redakcja
Krzystof Kapica
Nie milkną echa zabójstwa 39-letniej porucznik Bogumiły Bieniek-Pasierb, funkcjonariuszki z rzeszowskiego zakładu karnego, która zginęła na służbie. W jednej chwili jej mąż – policjant stracił żonę, a dwójka synów mamę. Ruszyła zbiórka pieniędzy na pomoc finansową rodzinie założona przez jednego ze związkowców Służby Więziennej.

Zbiórka na rodzinę zamordowanej kobiety dostępna jest pod adresem: https://zrzutka.pl/8s2245.

Przypomnijmy. Ta ogromna tragedia wydarzyła się we wtorek w Zakładzie Karnym w Rzeszowie. Podczas zwołanej kilka godzin po zdarzeniu konferencji wiceminister sprawiedliwości, Michał Woś powiedział: - Z tak brutalnym zdarzeniem w historii służby więziennej nie mieliśmy do czynienia.

Jak do tej tragedii doszło?

Osadzony w areszcie tymczasowym 37-letni Artur R., mieszkaniec powiatu kolbuszowskiego oczekiwał na wyrok w sprawie dokonanych wcześniej seryjnych gwałtów oraz grożenie śmiercią poszkodowanym kobietom. Nie miał jednak statusu więźnia niebezpiecznego. Z naszych informacji wynika, że od pewnego czasu miał być zły na to, że przebywa sam w celi. Chciał mieć towarzystwo. Przed wizytą u zamordowanej miał ponoć pokłócić się z wychowawcą, a następnie trafić do małego pokoju, do więziennej psycholog.

Co się w nim wydarzyło?

W pomieszczeniu miało nie być kamer. Artur R. prawdopodobnie w pewnym momencie zaatakował panią porucznik, a następnie zamknął pokój od środka. Z naszych informacji wynika, że mógł tam przebywać nawet godzinę.

W tym czasie uderzał funkcjonariuszkę pięściami oraz jak podała prokuratura narzędziem ostrokończystym – prawdopodobnie nożyczkami. Miał je wbić wielokrotnie w szyje poszkodowanej.

- Kobieta doznała szeregu obrażeń ciała, które to obrażenia spowodowały masywny krwotok wewnętrzny i zewnętrzny i śmierć pokrzywdzonej – informuje Krzysztof Ciechanowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

Co się działo później?

Śledczy nie udzielają takich informacji. Nam udało się dowiedzieć nieoficjalnie, że sprawca sam otworzył drzwi do pokoju. Jeszcze tego samego dnia miał zostać wywieziony do aresztu śledczego w Tarnowie, z którego następnego dnia przywieziono go ponownie do Rzeszowa, do prokuratury na przesłuchanie, gdzie usłyszał zarzuty.

Porucznik Bogumiła Bieniek - Pasierb była doświadczonym funkcjonariuszem i jednocześnie psychologiem. Od początku pracowała na najtrudniejszym oddziale penitencjarnym. Służbę pełniła od 2010 roku.

W mediach pojawiło się wiele pytań dotyczących tego jak ostre narzędzie, w tym przypadku prawdopodobnie nożyczki mogły znaleźć się w tym pokoju. M.in. na to pytanie poznamy odpowiedź w najbliższym czasie. Ponieważ, prócz prokuratury, która bada wnikliwie tę sprawę specjalną komisję powołał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Komisja zbada wszelkie procedury.

Wiemy za to już inną rzecz, a mianowicie: - Artur R. został zakwalifikowany do kategorii osadzonych stwarzających poważne zagrożenie społeczne albo poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa zakładu - poinformowały w środę służby prasowe Centralnego Zarządu Służby Więziennej w Warszawie.

W środę, po kilku godzinach przesłuchania 37-latek usłyszał zarzuty: pozbawienia życia ze szczególnym okrucieństwem, bezprawnego pozbawienie wolności ze szczególnym udręczeniem oraz czynną napaść na funkcjonariusza. Nie przyznał się do winy, złożył natomiast wyjaśnienia. Jakie? Tego śledczy nie chcą na razie zdradzać.

Wiadomo za to, dlaczego Artur R. przebywał w areszcie śledczym. Prokuratura oskarżyła go o popełnienie trzech przestępstw pozbawienia wolności, a następnie doprowadzenia do obcowania płciowego pokrzywdzonych, wbrew ich woli, używając przy tym przemocy, jak również niszczenia mienia. Oraz jednego przestępstwa usiłowania doprowadzenia do obcowania płciowego pokrzywdzonej, wbrew jej woli i przy użyciu przemocy. Arturowi R. zarzucono także m.in. kierowania gróźb pozbawienia życia wobec kobiet oraz o przywłaszczenie dokumentów stwierdzających tożsamość ofiar.

- Umawiał się w celach towarzyskich, początkowo płacił za usługę seksualną, a następnie bił pokrzywdzone, podduszał, szarpał, dalej po zgwałceniu i wymuszeniu innych czynności seksualnych, zabierał pieniądze oraz bieliznę, którą traktował jak trofeum – tłumaczył prokurator Krzysztof Ciechanowski.

W jednym z przypadków Artur R. podstępem, pod pretekstem szukania konkretnej ulicy w Rzeszowie, zwabił jedną z kobiet do samochodu, Następnie wywiózł ją do budynku firmy położonej w Rudnej Małej. Tam wyrwał jej telefon, którym rzucił o podłogę, a następnie szarpiąc kobietę, dusząc i policzkując, zdarł z niej ubranie i bieliznę, a następnie używając siły fizycznej, zmusił ją do odbycia stosunku płciowego.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się od osób, które miały z nim do czynienia tuż po zatrzymaniu za gwałty, że Artur R. miał sprawiać wrażenie osoby mocno zaburzonej psychicznie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24