Rynkowa archeologia

Badania wykopaliskowe w maju br. zainicjowano w związku z planowaną rewitalizacją rynku. - Gdybyśmy nie przekopali rynku, wszystkie ślady przeszłości zginęłyby bezpowrotnie - mówi Zielińska. - Dzięki badaniom możemy uściślić skąpe informacje historyczne dotyczące śródmieścia.
Wiadomo, że w trakcie prac porządkowych za zaboru austryjackiego zniszczono warstwy, z których

można było odczytać dzieje rynku.

- Wiele osób ostrzyło sobie zęby na takie odkrycia jak w Krośnie, gdzie odsłonięto pozostałości po dwóch ratuszach, kramach oraz odkopano wiele zabytków ruchomych. W Sanoku też to najprawdopodobniej było, może nie w takiej skali jak w Krośnie, ale niestety, te ślady zniknęły razem z wywiezioną stąd ziemią - ubolewa archeolog.
Zielińska dokopała się do fragmentów muru około jednego metra szerokości. Jego odsłoniącie na większym odcinku pociąga za sobą konieczność skucia betonowej warstwy pokrywającej rynek. By odpowiedzieć na pytanie, co to był za budynek trzeba dalej kuć . Można tylko domniemywać, że jest to fundament XVIII - wiecznego ratusza, bądź budynku mieszkalnego. Przy ratuszu znajdował się dom Andrzeja Wawrowicza. Na podstawie wykopanych

fragmentów szkła i kafli piecowych

datuje się budynek na XVIII wiek. Jest posadowiony na XVI - wiecznych drewnianych rurach wodociągowych, których pozostałości również odkopano. Światło dzienne ujrzała też studnia, która zachowała się w pamięci sanoczan i na pocztówkach z początku XX w. Studnia została zasypana, a cały rynek zalano betonem.