Rządowe miliony nie dla wszystkich samorządów. Rozdanie według klucza politycznego?

O podziale pieniędzy z kolejnego rozdania z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych poinformowały w poniedziałek władze województwa. Tym razem to 120 mln zł, które zostaną rozdysponowane na zadania w naszym regionie.

- W sumie to już 789 mln zł, które trafią na Podkarpacie. One będą rozwijały infrastrukturę drogową, nasze szpitale, ale także pomogą rozwijać gospodarkę. RFIL uzupełnia nasze działania w tym zakresie. Może także służyć, jako wkład po pieniądze europejskie. 120 milionów złotych to kwota niebagatelna, spora część zostanie wydana na dwa szpitale w Rzeszowie, m.in. na ginekologię i ortopedię oraz centrum chorób płuc. To, co nam oferuje rząd jest istotnym źródłem pomocy dla samorządów – mówi Władysław Ortyl, marszałek województwa Podkarpackiego.

Aż 100 mln zł z drugiego rozdania zostało przeznaczonych na naprawę dróg wojewódzkich, które zostały uszkodzone podczas tegorocznej powodzi.

Samorządy: polityczne kryteria

Politycy opozycji oraz część samorządowców nie zgadza się jednak z rozdziałem rządowych funduszy. Mieczysław Kasprzak, podkarpacki poseł PSL sprawę nazywa bulwersującą.

– I to nie tylko na Podkarpaciu, ale w całej Polsce. Rozdział środków, które mają wspierać samorządy w odbudowie w tej trudnej sytuacji związanej z pandemią został dokonany bez jakichkolwiek kryteriów, uznaniowo. To pieniądze dla swoich, a nie może być tak, że ci, którzy są lojalni wobec obecnej władzy dostają dotacje, a pozostali, którzy nie biją jej pokłonów są traktowani po macoszemu – mówi Mieczysław Kasprzak.

Wśród pominiętych przy rozdziale pieniędzy samorządów jest przede wszystkim Rzeszów.

– Mamy olbrzymie potrzeby inwestycyjne, ale w wyniku epidemii ten rok jest bardzo trudny dla naszych finansów. Liczyliśmy na dofinansowanie budowy zespołu szkolno-przedszkolnego, który powstaje przy ulicy Kwiatkowskiego. Wniosek złożyliśmy także na remont oddziału intensywnej terapii, wind i kuchni w szpitalu miejskim. To inwestycje, które mają służyć ludziom. Tym bardziej, że dwa oddziały w szpitalu zostały wyłączone z użytkowania i przeznaczone na pomoc pacjentom z COVID19. Niestety nasze wnioski nie spotkały się z dobrym przyjęciem, odbieramy to tak, że gdzie indziej chyba były większe potrzeby i pilniej trzeba było je załatwić. Może w kolejnym naborze zyskają one uznanie – mówi Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa.

Bolesław Bujak, burmistrz Ropczyc dodaje, że w swojej 28-letniej obecności w samorządzie nie przypomina sobie, aby pieniądze publiczne były dzielone w tak nieetyczny i niesprawiedliwy sposób.

- I to pomimo publicznych wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego, który zapewniał o bardzo transparentnym podziale tych środków. Poprosiliśmy urząd Rady Ministrów o uzasadnienie takiego podziału i okazanie nam protokołów z ich dzielenia. Ale odpowiedziano nam, że takiego uzasadnienia nie mogą nam przekazać. Tu nie było żadnej transparentności – uważa burmistrz Bujak.

Dodaje, że jego miasto wnioskowało o pieniądze na oświetlenie ulic oraz szkołę. Ten drugi z wniosków dodatkowo poparto listą podpisów 1500 mieszkańców Ropczyc.

Marszałek Ortyl pytany przez dziennikarzy o pretensje części samorządowców odpowiada, że pieniądze na drogi wojewódzkie, czy szpitale w Rzeszowie to korzyść dla mieszkańców całego regionu, bo każdy korzysta z tych lecznic i połączeń drogowych.

- Natomiast pieniądze na odbudowę dróg po powodzi trafiają w te miejsca, które zostały dotknięte klęską. Jeśli więc jakiś powiat nie dostał pieniędzy, bo nie był dotknięty powodzią, to dlaczego zazdrości tym, które taką pomoc otrzymały? To wszystko służy mieszkańcom, nie można spojrzeć na to wyłącznie politycznie – odpowiada marszałek Władysław Ortyl.

Adam Woś, burmistrz Sieniawy ma na ten temat inne zdanie.

– Sposób podziału tych pieniędzy można określić jako „narodowy program zero plus”. Bardzo łatwo rozszyfrować, gdzie samorządami rządzi PiS, bo tam pójdą pieniądze. To, że moje wnioski, albo Ropczyc nie zyskały aprobaty, to jeszcze jakoś umilknie. Ale Rzeszów? Przecież to jeden z najsłynniejszych, najdynamiczniej rozwijających się w skali kraju samorządów. Niech sobie każdy dopowie, dlaczego – mówi Adam Woś.

Podkreśla, że jego gmina także została dotknięta powodzią.

- Podobnie jak Jawornik Polski i Kańczuga, które jednak także nic nie dostały. Pomagały nam inne samorządy, niestety od państwa pomocy nie dostajemy – żali się Adam Woś.

Marszałek zapowiada, że będzie trzecie rozdanie pieniędzy z tego źródła. A pieniądze mają być przeznaczone m.in. na edukację.

- Ponowimy więc wniosek na szkołę. Ale z ustawy wynika, że to komisja przy premierze dzieli pieniądze, a nie marszałek. Mamy nadzieję, że tym razem miasto, w którym mieszka 10 procent ludności całego województwa otrzyma pomoc – mówi wiceprezydent Ustrobiński.