Rządzilim Moskwą, o "Krwawej dekadzie" Andrusiewicza

Poza nami udało się to tylko Napoleonowi Bonaparte. Rosja, po śmierci cara Iwana Groźnego, rozdarta jest między zwalczające się ugrupowania, lansujące swoich kandydatów na moskiewski tron. W ten polityczny tumult zaczynają wkraczać polscy i litewscy magnaci.

Rozgrywają własną partię szachów w walce o władzę. Inwestują potężne pieniądze w "samozwańców", są skłonni wydać nawet własną córkę za cara Dymitra, który niedługo utrzyma się na carskim tronie.

W Moskwie narasta niechęć do wynoszących się dumnych Polaków, rządzących świętą Rusią. Kończy się to wypędzeniem polskiej załogi i masakrą. Na tę sieć intryg nakłada się rywalizacja między cerkwią i papiestwem, konflikty bojarów i magnatów rosyjskich, polskie warcholstwo wobec władzy królewskiej.

Nie ma postaci czarnych i białych, wszystko jest skomplikowane i podszyte siecią intryg. Mimo wspaniałych zwycięstw militarnych, nie udaje się doprowadzić do powstania państwa polsko-litewsko-rosyjskiego, choć była na to wielka szansa.

Rosji udało się odrodzić z wielkiej smuty i przez następne wieki będzie stopniowo podbijać swoich sąsiadów.

A dzień wypędzenia Polaków z Moskwy uznano za jedno z najważniejszych wydarzeń w dziejach Rosji i ustanowiono świętem narodowym.

Autor w interesujący, nie podręcznikowy sposób opisuje te wydarzenia.

Wykorzystując różne źródła, przedstawia argumenty polskiej i rosyjskiej strony.

Książkę, ilustrowaną VI-wiecznymi rycinami czyta się jak powieść historyczną. Ku pokrzepieniu serc na jesienne wieczory?