Rzeszów. Jasnowidz wskazał miejsce, gdzie może znajdować się ciało Mariusza Michalika

Poszukiwania zaginionego 25-letniego Mariusza Michalika, trwają od 5 stycznia 2021 r. To wówczas mężczyzna ostatni raz był widziany przez współlokatora w wynajmowanym mieszkaniu przy ul. Grabskiego. Od tego czasu zaginiony nie wrócił do miejsca zamieszkania i z nikim nie nawiązał kontaktu. Policjanci wykonali dziesiątki, jak nie setki różnych czynności, ale sprawa nie ruszyła z miejsca. To nie znaczy jednak, że te poszukiwania zostały zakończone, bo w ostatni piątek mężczyznę szukano kilka kilometrów od miejsca jego zamieszkania, na rzece Wisłok.

- Działania były prowadzone przez kilka godzin. Brali w nich udział strażacy z Rzeszowa i Przemyśla, w tym specjalistyczna grupa wodno-nurkowa - mówi st. kpt. Kinga Styrczula, rzecznik prasowy rzeszowskich strażaków. - Na miejsce przyjechał z Przemyśla samochód z sonarami. Jeden z sonarów, to sonar opuszczany, a drugi holowany – dodaje bryg. Grzegorz Latusek, rzecznik prasowy przemyskich strażaków.

Zaginiony w Rzeszowie Mariusz Michalik nie żyje? Fundacja Na Tropie "wie gdzie szukać ciała"

- W tym miejscu rzeka jest dość kręta, znajduje się również stara przeprawa, gdzie wystają stalowe liny, wszystko to mogło spowodować, że ewentualnie ciało, gdzieś w tym miejscu się zaczepiło. Wcześniej ten odcinek nie był sprawdzany przy pomocy sonaru, a jedynie przez strażaków, którzy używali bosaków. Prócz tego był kolejny sygnał od rodziny, która miała informacje od jasnowidza – twierdzi nadkomisarz Adam Szeląg, oficer prasowy rzeszowskiej policji.

Ciała niestety nie odnaleziono.

Nowiny dotarły jednak do znanego w całej Polsce jasnowidza, który pomaga rodzinie Mariusza Michalika. Co sądzi na temat zaginięcia?

- Uważam, że w przypadku tego mężczyzny doszło do śmierci w wodzie – przyznaje Krzysztof Jackowski. – Moim zdaniem, to był nieszczęśliwy wypadek i nie brały w tym zdarzeniu udziału osoby trzecie – dodaje.

Oficjalnie wiemy, że mężczyzna w dniu zaginięcia wyszedł przed blok zapalić papierosa. Do domu nie wrócił. Ślad się urwał, podobnie jak logowanie jego telefonu komórkowego. Niedaleko miejsca zamieszkania Pana Mariusza znaleziono ubłoconego klapka.

Powstała hipoteza, że zaginiony mógł zostać potrącony przez driftujących w tym miejscu kierowców, a jego ciało wywieziono w bliżej nieznane miejsce. Rodzina twierdzi, że klapek należy do zaginionego. W prokuraturze z kolei twierdzą, że wykonano badania i na klapku znaleziono ślady DNA mężczyzny, ale w żaden sposób nie pasują one do materiału DNA pobranego od rodziców zaginionego.

Kolejna z hipotez przedstawiona przez prokuraturę zakłada, że ciało Mariusza Michalika mogło zostać wciągnięte do specjalnej maszyny używanej przy odmulaniu zalewu. Maszyny, w której pracują noże i piły. Jak się jednak dowiedzieliśmy nieoficjalnie jest mało prawdopodobne, aby ciało dostało się do jej wnętrza, ponieważ jest w niej zbyt mały otwór.