Ze statystyk GUS-u wynika, że tereny zielone stanowią dziś zaledwie 8 proc. powierzchni Rzeszowa. I pod tym względem „stolica innowacji” jest na szarym końcu wśród największych polskich miast. Dla porównania, w Poznaniu wskaźnik ten sięga 20, w Łodzi 19, a w Bydgoszczy i Wrocławiu 18 procent.
- Pamiętam jak jeszcze parę lat temu Rzeszów określany był mianem „zielonego miasta”, ale teraz już tak nie jest. W mieście dominuje niestety beton. W zasadzie betonuje się wszystko, co się da – ocenia spacerujący po Bulwarach Pan Zenon.
- Trzeba pamiętać, że z roku na rok jest nas w mieście coraz więcej i robi się powoli ciasno. Mamy już prawie 200 tys. mieszkańców, a za kilkanaście lat może być nas 300 tysięcy. Bez terenów zielonych, z samym betonem, udusimy się. Chciałbym żeby było inaczej, ale niestety do tego to zmierza – dodaje nasz kolejny rozmówca Krzysztof.
Najlepiej widać to nad Wisłokiem, gdzie zamiast kolejnych ścieżek rowerowych i miejsc do rekreacji wyrastają następne bloki (m.in. na Olszynkach, przy ul. Grabskiego, nad Żwirownią czy przy Moście Zamkowym).
Prezes rzeszowskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich Piotr Rzeźwicki przyznaje, że niektóre miasta w Polsce mocno zabudowują się przy rzece.
- Nie mam nic przeciwko, jeśli tylko jest to przemyślane. Natomiast dla Rzeszowa dolina Wisłoka jest jedynym dużym terenem zielonym w centrum miasta. Każdy budynek przy głównej rzece będzie zawsze zwracał uwagę mieszkańców – podkreśla architekt.
Móc to chcieć
Przez długi czas wśród Rzeszowian dominowało przekonanie, że zabudowa terenów nad Wisłokiem – w oparciu o tzw. „WuZetki”, czyli szybkie decyzje o warunkach zabudowy - jest możliwa z powodu braku Miejscowych Planów Zagospodarowania Przestrzennego (jak wyliczyli przedstawiciele inicjatywy Razem Dla Rzeszowa, stolica Podkarpacia ma ich najmniej spośród wszystkich miast wojewódzkich – obejmują niespełna 17 procent powierzchni miasta – a na przykład w Gdańsku 66, w Krakowie 62, a w Lublinie 53 proc.).
Tymczasem w kwietniu br. pełniący obowiązki prezydenta Rzeszowa Marek Bajdak zdecydował o zawieszeniu 13 „WuZetek” (2 na ul Podwisłocze, 1 na ul. Partyzantów, 2 na ul. Spacerowej, 2 na ul. Na Skały, 1 na ul. Bałtyckiej, 1 na ul. Nadbrzeżnej, 1 na ul. Św. Filipa oraz 3 na ul. Słocieńskiej). Kolejne są już ponoć tylko kwestią czasu.
Jak tłumaczył na łamach Nowin obecny gospodarz rzeszowskiego Ratusza, wystarczyło „prześledzić uważnie ustawę o planowaniu przestrzennym” i stwierdzić, że „obszar oznaczony w Studium jako teren zieleni jest obszarem przestrzeni publicznej” (tak uznał m.in. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie).
- Z ustawy o planowaniu wynika, że dla obszarów przestrzeni publicznej sporządzenie planów zagospodarowania jest obowiązkowe. W związku z tym nie pozostało nic innego, jak sięgnąć do treści jej artykułu 62 ust. 2, który mówi, że jeżeli wniosek o wydanie „WuZetki” dotyczy obszaru, w odniesieniu co do którego istnieje obowiązek sporządzenia planu, postępowanie zawiesza się do czasu jego uchwalenia – mówił Bajdak, podkreślając że po te same narzędzia mógł sięgnąć także jego poprzednik.
Rzeszowski Central Park?
- Ciekawe jakby wyglądał dziś ten teren przy Wisłoku, gdyby do zawieszenia „WuZetek” doszło nie teraz, lecz 15 lat temu? - pyta retorycznie Michał Wróbel, jeden z liderów inicjatywy Razem dla Rzeszowa, która połączyła dziesiątki mniejszych stowarzyszeń i grup, walczących z chaosem urbanizacyjnym w mieście. - Przecież tam powinien być jeden wielki park – od Boguchwały po Trzebownisko wzdłuż Wisłoka – którego zazdrościłaby nam cała Polska! - dodaje.
Arch. Piotr Rzeźwicki zwraca uwagę, że jeszcze nie wszystko stracone.
- Między Mostem Zamkowym a zaporą jest już początek porozumienia między miastem a deweloperami, żeby odstąpić kawałek tego terenu. Na pewno są jeszcze tereny do zagospodarowania, jak choćby okolice Kopca Konfederatów Barskich. To dzikie tereny, znajdujące się na śródmieściu, ale niezagospodarowane – wskazuje członek SARP.
Ważna dla nabrzeża Wisłoka będzie też koncepcja tzw. Wisłokostrady, czyli nowej drogi łączącej al. Rejtana z ul. Ciepłowniczą. Fundacja „Stacja Rzeszów Dziki” promuje koncepcję trasy w tunelu.
- Moim zdaniem jest to bardzo ciekawa koncepcja, która być może godzi pomysły miasta z zapotrzebowaniem mieszkańców na tereny zielone – ocenia Rzeźwicki.
Jedno jest pewne – jeśli miasto nie zmieni podejścia do terenów rekreacyjnych, na Bulwarach czy Lisiej Górze będzie jeszcze ciaśniej niż obecnie. Ta zmiana musi być wręcz rewolucyjna – tereny zielone muszą stać się priorytetem.
- Proszę sobie wyobrazić, że w tym momencie zaledwie 2,5 procent powierzchni Rzeszowa, czyli około 300 hektarów, jest planistycznie zabezpieczone pod zieleń. Cała reszta teoretycznie może zniknąć – ostrzega Michał Wróbel z Razem dla Rzeszowa.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Hanna Gucwińska nie doczekała się dzieci. Jej wyznanie wyciska łzy z oczu
- Ewa Gawryluk przysłoniła walory zaledwie siateczką. Dalibyście jej 56 lat? [ZDJĘCIA]
- Opozda podjęła decyzję w sprawie Vincenta. Królikowski nie ma tu nic do gadania
- Ostrzegamy: Daniel Martyniuk znowu "śpiewa". Ekspertka wysyła go na oddział