Rzeszów Rockets pokonał w Lublinie Tytanów. Dla gospodarzy był to wyjątkowy dzień

Dla gospodarzy był to „mecz 10-lecia”, nadali mu więc specjalną oprawę. Były występy cheerleaderek i orkiestry dętej. Ten jubileuszowy wieczór Tytani chcieli okrasić pokonaniem Rzeszów Rockets, ale z tych zamierzeń wyszły nici.

W odniesieniu czwartego z rzędu ligowego zwycięstwa gościom nie przeszkodził fakt, że w Lublinie stawili się w osłabionym składzie. Na boisko wybiegło ledwie 30 rzeszowskich graczy, podczas gdy standardem jest skład 40-45-osobowy. Mimo tego długo zanosiło się na pewną wygraną przyjezdnych. W 4. kwarcie, w krótkim odstępie czasu przytrafiły im się jednak dwa proste błędy i prowadzenie 14:13 objęli Tytani. Podrażnieni Rockets szybko odpowiedzieli touchdownem Bartosza Słomki. Ostatnie punkty celnym kopem z dystansu uzyskał Patryk Sapiński i był to już jego trzeci udany field goal.

- Trzy takie zagrania w jednym meczu nie zdarzają się często, dlatego w swoim gronie wybraliśmy Patryka na MVP - powiedziała Andżelika Rydel, menedżerka Rakiet.

Jeszcze zanim doszło do nerwowej końcówki, przyłożenie zdobył Krzysztof Ładoński, a dwóch innych touchdownów nie uznali rzeszowskiej drużynie sędziowie.

- Biorąc pod uwagę wąski skład i mało czasu na regenerację sił po poprzednim spotkaniu w Przemyślu, chłopcy spisali się dziś na medal - stwierdziła Andżelika Rydel.

W tabeli grupy wschodniej przewodzi zespół Silesii Rebels. Rakiety są na drugim miejscu i choć sezon zasadniczy jeszcze trwa, nic już nie odbierze im pierwszego w historii klubu awansu do półfinału drugoligowych rozgrywek. Gratulacje!

TYTANI LUBLIN - RZESZÓW ROCKETS 14:23

Kwarty: 0:0, 0:3, 0:10, 14:10

Rockets: Kwoka, Ciupak, Niemiec, Sapiński, Wirski, Tabaka, Słomka, Uchman, Żurawski, Madyda, Such, Chmura, Lampart, Łuczyk, Krzanowski, Betlej, Drozd, Kusaj, Bal, Madej, Olszowy, Zych, Krawczyk, Chlebica, Szejnar, Ładoński, Szeliga, Kajmowicz, J. Ligas, Stachurski.