Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeszowianie: jesteśmy pokoleniem bez kompleksów

Katarzyna Mularz
Wyjeżdżają, zwiedzają świat, uczą się języków i są żywym dowodem na to, że w Rzeszowie mamy młodych, zdolnych ludzi z ogromnym potencjałem.

Ludzi, którym chce się rozwijać, pracować i żyć. Tu - czy na obczyźnie, gdzie rzuci ich los. Wszyscy zgodnie jednak deklarują, że Polska zawsze będzie ich Ojczyzną, a Rzeszów miejscem na Ziemi. Miastem, w którym chcą żyć, do którego zawsze chce się im wracać.

- Sami tworzymy naszą przyszłość i od nas zależy, jak ten kraj będzie wyglądał. Patriotyzm, również ten lokalny, to nie wyświechtany banał, ale coś, co leży w naszych sercach - zapewniają bohaterowie naszego reportażu.

I choć twierdzą, że balast zniewolenia, nawet w ich pokoleniu, jeszcze nie zniknął, są pełni optymizmu, jeśli chodzi o przyszłość. Wierzą, że los leży w naszych rękach, a ciężką pracą i wiarą w siebie można zapewnić sobie sukces.
Skąd czerpią ten, tak nietypowy w naszym kraju, optymizm?

- Ograniczenia są w nas. Jeśli potrafimy je przezwyciężyć, możemy zdobyć świat. Nawet jeśli będzie trudno i ciężko, nawet jeśli czasem się coś nie uda, warto, a wręcz należy, starać się i walczyć o siebie - przekonują 25-latkowie, rówieśnicy wolnej Polski.

Weź udział w naszym konkursie z okazji 25 lat wolnej Polski!

Znajdź zdjęcia archiwalne, zrób aktualne i wygraj upominki od Nowin! Dowiedz się więcej.

Pokolenie bez kompleksów

Równolatkowie wolnej Polski właśnie wkraczają w dorosłe życie. Mają potencjał, pomysł na siebie i nie patrzą wstecz.

Karolina Kędzierska i Damian Wróbel urodzili się w dniu wyborów - 4 czerwca 1989r. Dziesięć dni później na świat przyszła Paulina Rączy, miesiąc potem Przemek Dziak. Paweł Bułaś jest z 16 lipca, Magda Małnowicz z 23, a Marysia Kwasek z 15 września. Najmłodsza w zebranej przez nas grupie 25-latków jest Dominika Czapkowska - 16 grudnia. Łączy ich jedno - urodzili się już w wolnej Polsce. Choć na początku może wydawać się to nieistotne, po chwili rozmowy okazuje się, że od pokolenia nieco starszych kolegów (takich jak ja!) dzieli ich przepaść.

Bareja? Nie kojarzę

Na pytanie, z czym kojarzy im się data 4 czerwca '89 r., wzruszają ramionami. - Szczerze? Z niczym - mówi wprost Marysia. W szkole historia zwykle kończy się na II wojnie. Jak ktoś sam tego nie przestudiuje, to wiedział nie będzie

- '89 to symbol sam w sobie, ale jakąś konkretną datę trudno rozpoznać - dodaje Paweł.

- Ja wiem, ale chyba nie ma się czym chwalić, bo ukończyłam politologię - śmieje się Dominika.

O PRL wiedzą tyle, co opowiedzieli im rodzice i dziadkowie. Kojarzą raczej symbolami: kolejki, kartki, nieuprzejmi sprzedawcy, trudności z papierem toaletowym. Ewentualnie jeszcze coś z filmów, ale niekoniecznie tych, które starsze pokolenia zwykły uznawać za kultowe. - Co powiecie na parówkowych skrytożerców, którym mówimy stanowcze "nie" albo męża, z zawodu dyrektora? To z filmów Barei - tłumaczę.

- Bareja? Kojarzę te filmy, ale nie znam czasów, do których się odnoszą i nie rozumiem tego humoru. Mnie nie śmieszą - kwituje Magda.

- Klimat i humor tych filmów jest dla mnie lekką abstrakcją. To dla mnie odległa historia - dodaje Paulina.
Komedii nie oglądał też Przemek Dziak z Będziemyśla ani Damian Wróbel z Niechobrza. Tylko Dominika z entuzjazmem kiwa głową:

- Uwielbiam! "Brunet wieczorową porą" i "Poszukiwany, poszukiwania" to moje ulubione. Oglądałam je wielokrotnie i nadal mnie bawią, bo łapię ten humor i rozumiem przerysowany klimat. Cała ta rzeczywistość wydaje mi się jednak nierealna, bo ja znam sklepy tylko z pełnymi półkami tłumaczy.

Weź udział w naszym konkursie z okazji 25 lat wolnej Polski!

Znajdź zdjęcia archiwalne, zrób aktualne i wygraj upominki od Nowin! Dowiedz się więcej.

Wyjechać czy zostać?

To pytanie nasuwa się natychmiast w rozmowie z ludźmi, którzy niedawno ukończyli szkołę. W grupie zdania są podzielone - Magda, która powoli kończy studia na kierunku pedagogika o specjalności profilaktyka społeczna i resocjalizacja - mówi wprost:

- Z szacunkiem dla Polski, ale na chwilę obecną nie zamierzam tu zostać. Nie twierdzę jednoznacznie, że jest mi źle, ale dla mnie to nie jest jeszcze czas. Chcę podróżować, rozwijać się, uczyć nowych języków. Kiedyś tu wrócę, ale na razie ciągnie mnie w świat - deklaruje.

Dominika, kiedy rozkręcała firmę PR, miała 22 lata i bała się jak cholera, ale udało się. Jej zdaniem, Polska to naprawdę kraj możliwości, dlatego ruszać się stąd nie zamierza: Jeśli wszyscy wyjadą, to kto będzie pracował na gospodarkę? To my musimy tworzyć ten kraj i sprawiać, żeby następni mieli tu łatwiej - przekonuje.

Przemek Dziak, który ma własną firmę programistyczną, również ani myśli wyjeżdżać - ma tu pracę, dobre zarobki, przyjaciół, więc - po co? Podobnego zdania jest Paulina Rączy - korepetytorka angielskiego, agent ubezpieczeniowy i właścicielka sklepu online: Uważam, że w Polsce są całkiem dobre perspektywy, aby móc zrealizować się zawodowo i spełniać marzenia. Po prostu trzeba się wziąć do roboty i odpowiednio wykształcić, a nie narzekać na system albo kręcić nosem na każdą pracę, którą proponuje państwo - tłumaczy.

Karolina Kędzierska studiuje na Wydziale Biologiczno-Rolniczym UR i na razie skupia się tylko na tym. Co później? To się okaże po zrobieniu dyplomu. Jej siostra wyjechała do USA, ale po 10 latach wróciła. Z tęsknoty z krajem.

Żadne z nich nie ukrywa jednak, że wśród znajomych trend jest stały - wyjeżdżają. Głównie do Anglii, w poszukiwaniu lepszego życia. Marysia, właścicielka firmy zajmującej się produkcją sukni ślubnych i wizytowych, mówi, że większość jej znajomych szuka szczęścia na Zachodzie.

- Bardzo mnie to boli, bo uważam, że wszyscy oni powinni tu zostać i tworzyć Polskę, bo jesteśmy za nią odpowiedzialni jako jednostki, a nie tylko anonimowy tłum. A najgorsze jest to, że wyjechali ludzie z niesamowitymi dyplomami, którzy tam nie spełniają się w swoich zawodach, ale po prostu zarabiają pieniądze - mówi.

Łyżka dziegciu

Choć wszyscy moi rozmówcy są przekonani, że plotki o braku perspektyw w Polsce są mocno przesadzone, dobrze zdają sobie sprawę z ograniczeń, jakie niesie nasza rzeczywistość oraz codziennych problemów, często nieznanych na Zachodzie.

- Tyle słyszy się o kolejnych zwolnieniach w zakładach pracy, biurokracji, która towarzyszy zakładaniu i prowadzeniu własnej firmy - wylicza Karolina, której zdaniem, PRL nie jest aż tak bardzo odległą historią, bo, niestety, u nas nadal liczą się tzw. plecy.

- Niczego nie dostaje się u nas ot, tak. Polska to kraj skrajności, z jednej strony ciągle powstają nowe możliwości, z drugiej - myślę, że miejscami tkwimy jeszcze w komunie - dodaje Paulina.

- Jestem bardzo zadowolona, że mogę mieć swoją firmę, niestety, u nas państwo takich osób jak ja nie wspiera. Koszty utrzymania firmy są nierzadko zbyt wysokie w stosunku do możliwości zarobkowych młodego przedsiębiorcy. Popatrzmy chociażby na wysokość składek ZUS. Płacić co miesiąc ponad 1200 zł to prawdziwe wyzwanie. Takie rzeczy utrudniają rozwój firm - dorzuca Dominika.

Magdę przeraża perspektywa pracy do 67. roku życia, trudny życiowy start - bo kto w wieku 25 lat ma 10-letnie doświadczenie zawodowe? - oraz zbyt niskie zarobki w stosunku do kosztów życia. - I te "znajomości", które ciągle są ważniejsze niż kwalifikacje - dodaje.

Weź udział w naszym konkursie z okazji 25 lat wolnej Polski!

Znajdź zdjęcia archiwalne, zrób aktualne i wygraj upominki od Nowin! Dowiedz się więcej.

Szeroko otwarte okno na świat

Marysia i Dominika swoje firmy założyły dzięki dotacji z Unii Europejskiej. Podkreślają, że o tym nie można zapomnieć, mówiąc o 25 latach wolnej Polski. Dzięki europejskim pieniądzom rozwijają się nie tylko ludzie, ale też otoczenie. W naszej rozmowie często pojawia się wątek globalizacji. 25-latkom trudno wyobrazić sobie, że kiedyś granice były zamknięte - dziś regularnie wyjeżdżają za granicę, czy to na wakacje, czy wymiany studenckie.

- Uważam się za obywatela świata - pakuję życie do walizki i w drogę, a przez granice przechodzę jak przez obrotowe drzwi. Na Erasmusie we Włoszech w dwa miesiące nauczyłam się języka. Nie boję się wyjechać - zapewnia Magda.

- Skoro w kraju chcecie zostać, nie ciągnie was chociaż w inne regiony? Tu u nas podobno Polska C - przynajmniej tak w Warszawie mówią… - pytam.

- No, co ty! Rzeszów jest wspaniały, mam tu rodzinę, przyjaciół, dobrze się czuję i coraz bardziej dociera do mnie, że to moje miasto i miejsce na Ziemi. Chcę podróżować, ale tu w Rzeszowie mam swój punkt zaczepienia, do którego zawsze będę wracać - tłumaczy Dominika. Podobnego zdania są Marysia i Damian, który pracuje w Zelmerze.

- Zastanawiałem się nad wyjazdem, miałem nawet kilka propozycji, ale doszedłem do wniosku, że nie ma to sensu. Patrząc na szybko rozwijający sie Rzeszów i jego okolice, postanowiłem, że zostanę - opowiada chłopak.
Magda gra na flecie w trzech zespołach ludowych - dzięki temu zwiedziła pół świata, promując polską kulturę i folklor. Znajomym chętnie opowiada o Rzeszowie.

- Z tej mojej miłości do rodzinnego miasta często zakładam rzeszowski strój ludowy, zaplatam warkocza i gram regionalne polki. Kolegom pokazuję zdjęcia Rzeszowa i robię wirtualne wycieczki. Nie mogą uwierzyć, że tu jest tak ładnie - opowiada dziewczyna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24