Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeszowianie wybierają dyskonty. Małe sklepy nie wytrzymują konkurencji

Bartosz Gubernat
Adam Janik, właściciel sklepu spożywczego w Rzeszowie: - Walczę o klientów jakością produktów. Sprowadzam specjalnie dla nich tradycyjne wędliny i pieczywo.
Adam Janik, właściciel sklepu spożywczego w Rzeszowie: - Walczę o klientów jakością produktów. Sprowadzam specjalnie dla nich tradycyjne wędliny i pieczywo. Krzysztof Łokaj
Małe sklepy przegrywają z dyskontami i hipermarketami, bo nie wytrzymują konkurencji.

Sprzęt z internetu

Sprzęt z internetu

Z raportu Soliditet wynika, że w ciągu siedmiu miesięcy w Polsce wyrejestrowano aż 27 012 podmiotów gospodarczych. Poza branżą spożywczą i odzieżową, kryzys mocno dotknął m.in. sklepy z obuwiem, sprzętem RTV i AGD oraz meblami i oświetleniem. Zdaniem fachowców to efekt rosnącej liczby sklepów internetowych, w których towary są nawet o 30 procent tańsze.

Adam Janik od 1994 roku prowadzi sklep w centrum Rzeszowa. Handluje artykułami spożywczymi, mięsem, wędlinami oraz warzywami i owocami.

- Lata dziewięćdziesiąte nazywam złotymi. Klientów było mnóstwo, obroty wysokie. Kłopoty zaczęły się po otwarciu w Rzeszowie kolejnych hipermarketów i dyskontów. Teraz z każdym rokiem jest coraz gorzej. Sieciowe sklepy powstają na każdej ulicy - tłumaczy pan Adam.

Skutek? Do końca lipca tego roku w całym kraju wyrejestrowano aż 27 tysięcy sklepów. W ich miejsce powstało tylko 18 tysięcy nowych. Najbardziej ucierpiała branża spożywcza. - Ten sektor zmniejszył się aż o 2800 podmiotów. Kiepsko sytuacja wygląda także na rynku odzieżowym, który uszczuplił się o ponad 1700 sklepów - wylicza Tomasz Starzyk z Soliditet Polska.

Uruchomienie na osiedlu Biedronki (w Rzeszowie jest 14) czy Lidla (3 placówki) błyskawicznie odbija się na obrotach w okolicznych sklepach. Przykład os. 1000-lecia w Rzeszowie. Działają tu dwa dyskonty, trzeci ruszy w najbliższych tygodniach. Już teraz małe i średnie sklepy na tym osiedlu ledwie utrzymują się na rynku. Coraz częściej zmieniają właścicieli. Przegrywają cenami, asortymentem, a nawet brakiem czytników do kart kredytowych.

Osiedlowy sklep na dyskont zamieniła m.in. Maria Bieńkowska z Rzeszowa. - Żyję z niewielkiej emerytury, dlatego zakupy mają dla mnie wielkie znaczenie. Produkty w dyskoncie są tańsze. Np. litr mleka jest tu o złotówkę tańszy, masło kosztuje poniżej 3 zł, a wodę mineralną, kilogram bananów czy winogron można kupić o połowę taniej niż w małym sklepie obok mojego bloku. W skali miesiąca daje to duże oszczędności - przekonuje rzeszowianka.

Kiedyś dyskont był symbolem raczej ubogiego klienta, teraz widać na parkingach przed Biedronką auta z wyższej półki.

Zdaniem Adama Janika, mały sklep nie ma szans na walkę cenową o klientów. - Podczas gdy za masło płacę 3,2 zł w hurcie, w markecie można je kupić po 2,9 zł. Popularny napój mógłbym taniej kupić w pobliskim sklepie znanej sieci niż w hurtowni. Bo jego właściciel zamawia u producenta 50 tirów i ma duże upusty - tłumaczy sprzedawca.

Dlatego małe sklepy coraz częściej specjalizują się w sprzedaży towarów, o które trudno w hipermarkecie.

- Ja postawiłem np. na tradycyjne, ekologiczne wędliny i pieczywo. Klienci to doceniają - przekonuje sprzedawca z Rzeszowa.

Wyjątkiem na handlowej mapie Polski jest branża monopolowa. W ciągu siedmiu miesięcy zwiększyła się liczba sklepów z alkoholem. Dr Krzysztof Kaszuba, ekonomista z Rzeszowa nie jest tym faktem zdziwiony. - Po pierwsze ludzie mają coraz większe kłopoty finansowe, są zestresowani i częściej sięgają po alkohol. Drugi problem to zła polityka państwa. Alkohol i jego reklamy są zbyt powszechne. W Stanach Zjednoczonych jest zupełnie inaczej - zauważa Kaszuba.

Co na to sprzedawcy? - Rzeczywiście, sprzedaż alkoholu utrzymuje się na stałym, wysokim poziomie. Najwięcej sprzedajemy piwa, ale na mocniejsze trunki też są klienci. Szczególnie w święta, kiedy hipermarkety są pozamykane - mówi Jacek Żuczek, właściciel stacji paliw Źródełko w Rzeszowie.

Zdaniem ekspertów Soliditet, przyczyn należy upatrywać także w zmianie kultury picia przez Polaków. - Coraz częściej zamiast "czystej" szukamy wysublimowanych alkoholi - węgierskiej Palinki, gruzińskich win, ukraińskich wódek i nalewek, ale także np. regionalnych piw. Wzrasta popyt, więc rośnie liczba punktów, w których można je kupić. To także szansa dla małych sklepów, bo w hipermarketach nie ma zazwyczaj tak wyszukanych gatunków - uważa Starzyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24