Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeszowianin-wynalazca podbił jurorów programu Dragons' Den

Katarzyna Mularz
Nikt dotąd nie wymyślił takiej butelki, a właściwie nakrętki - bo to ona stanowi przedmiot patentu.
Nikt dotąd nie wymyślił takiej butelki, a właściwie nakrętki - bo to ona stanowi przedmiot patentu. Dariusz Danek
Wynalazek rzeszowianina Roberta Gargasia to prosta nakrętka. Pomysł, w który biznesmeni - jurorzy z telewizyjnego programu Dragons' Den chcą zainwestować 100 tys. złotych.

Kiedy pan Robert przedstawiał w programie swój pomysł, telewidzowie kręcili głowami - to niemożliwe, żeby ktoś już tego nie wymyślił. To takie oczywiste!

Prosta dwukomorowa butelka, wypełniona keczupem i musztardą, albo na przykład szamponem i odżywką. W zależności od potrzeby, przekręcamy nakrętkę i wypływa jeden z płynów lub oba na raz. Oficjalna nazwa to: pojemnik potrójnego dozowania.

- Nawet znajomi pukali się w głowę, kiedy im o tym opowiadałem - mówi pan Robert. Twierdzili, że na pewno już coś takiego na rynku jest. Wtedy pytałem: a ty to widziałeś w sklepie? Nie widział nikt. Skonsultowałem sprawę z inżynierem, potem rozrysowałem projekt na kartkach. Okazało się, że można coś takiego zrobić.

Te same rysunki pokazał w telewizji. Dwóch z pięciu jurorów programu TV4 "Dragons' Den. Jak zostać milionerem" postanowiło zainwestować w jego pomysł w sumie 100 tys. zł.

Potrzeba matką wynalazków

Gargaś z zawodu jest elektrykiem, pracuje na Politechnice Rzeszowskiej. Jak mówi, lubi ułatwiać sobie życie, choć długo nie wiedział, że swoje pomysły mógłby opatentować.

- Wiele lat temu wpadłem na pomysł wieszaka, który można by w szafie opuszczać za pomocą dźwigni. Potem dowiedziałem się, że taki produkt wszedł na rynek. Żałuję, że wtedy nie pomyślałem o patencie, może byłbym pierwszy? Kiedyś całkowicie przerobiłem przyczepę kempingową, bo wydawała mi się mało funkcjonalna. Pomysłów mam sporo, ale większość z nich to niuanse związane z moją pracą, które trudno byłoby tu wyjaśnić - śmieje się. - Mam już zboczenie zawodowe, że jak wchodzę do nowego pomieszczenia, natychmiast widzę rzeczy, które można poprawić.

Najlepsze wynalazki to proste pomysły, które ułatwiają codzienne czynności. Tak też było z butelką.

- Wpadło mi to do głowy podczas jednego z grillów. Zauważyłem, że przy większej liczbie osób manewrowanie dwoma oddzielnymi butelkami sosów wprowadza zamęt. A wiadomo, że większość z nas nie wyobraża sobie grilla bez musztardy i keczupu. Oczywiście z butelki dozować możemy różne rzeczy.

Butelki dwukomorowe istnieją już na rynku. Pomysł Gargasia jest nieco inny. On wynalazł nakrętkę wyposażoną w system otworów i dwie dysze, które łączą się przy wylocie. Przez przekręcenie nakrętki decydujemy się na jeden z płynów lub oba wypływające na raz.

Show z butelką do keczupu

Przez dłuższy czas pan Robert nie mógł sprzedać swojego pomysłu.

- Chodziłem po sklepie i spisywałem z butelek sosów adresy producentów. Z dziesięcioma się skontaktowałem. Niestety, nie odpowiedział nikt. To mnie trochę zniechęciło.

Skąd pomysł na sprzedaż swojego wynalazku w telewizji?

- Oglądałem kanadyjską wersję programu Dragon's Den i TVN-owski produkt "Kapitalny pomysł" - opowiada. - Zawsze myślałem, że jakbym tam był, to pewnie dostałbym pieniądze na biznes, bo mój pomysł nie był wcale gorszy od prezentowanych.

Jesienią TV4 ogłosiło start polskiej edycji DD. Pan Robert został zaproszony na casting do Krakowa.

- Poinformowano mnie dwa dni przed faktem, nie byłem kompletnie przygotowany. Wziąłem kilka rysunków A4, nie miałem nawet prototypu butelki. Przed komisją stałem z teczką przy brzuchu i opowiadałem. Szczerze mówiąc, wypadło to beznadziejnie. Komisja na szczęście zainteresowała się tymi szkicami. Dostałem tylko jeden warunek - to nie radio, a telewizja i trzeba robić show.

Rekiny biznesu

Oprócz pana Roberta do programu zakwalifikowało się ok. 70 uczestników. W każdym odcinku kilku z nich prezentuje swoje pomysły na biznes. Próbują przekonać co najmniej jednego członka jury do zainwestowania pieniędzy. A w komisji same grube ryby - biznesmeni i prezesi wielkich firm, m.in. Bakallandu.

Pan Robert na wejściu poinformował jury, że przyszedł po 100 tys. zł. W zamian jest gotów oddać 50 procent udziałów.

Show nie było, co więcej, właściwiej butelki również nie było. To co prezentował jurorom, było zwykłą butelką pomalowaną na dwa kolory.

Jako pierwsza zainteresowanie pomysłem w trakcie prezentacji straciła Anna Garwolińska (prezes firmy PR), potem odpuścili Maciej Kaczmarski (przedsiębiorca rynku usług finansowych) i Krzysztof Golonka (związany z rynkiem reklamy internetowej). Ale Gargaś nie tracił nadziei.

- Czułem, że panowie Kaczmarski i Golonka są zainteresowani tematem, ale odstrasza ich brak patentu - opowiada.

- Jestem pewien, że gdybym miał patent, to miałbym czterech inwestorów Poza tym, cieszyłem się, że w ogóle jestem w telewizji. To była dziesięciominutowa darmowa reklama mojego wynalazku. Myślałem, że jeśli nie ci inwestorzy, to może po programie zadzwoni ktoś inny.

Pomysłem rzeszowianina najbardziej zainteresował się Marian Owerko (twórca Bakallandu). Zaproponował 50 tys. zł za 35 proc. udziałów w zyskach. Po chwili identyczną ofertę złożył Grzegorz Hajdarowicz (główny udziałowiec grupy kapitałowej kontrolującej wiele spółek na giełdzie). A więc dla Gargasia zostawało 30 procent udziałów, a nie jak z początku proponował - 50 proc. Nie miał jednak problemów z podjęciem decyzji.

- Ja się powstrzymywałem, żeby nie krzyknąć "TAK!" - opowiada. - To może w telewizji wyglądało na dłuższą chwilę zastanowienia, w rzeczywistości byłem zachwycony. Przyjechałem tam z reklamówką i trzema butelkami, bez biznesplanu i znajomości. Sam bym tego pewnie nigdy nie zaczął.

Oprócz pana Roberta, w pierwszym odcinku Dragons' Den wystąpiła również firma oferująca masaże dla pracowników biurowych w trakcie pracy, oraz twórcy grających butów i wodnego rowerka. Z nikim więcej jednak interes nie został ubity.

Będzie patent, będzie biznes

Gargaś nie zamierza interesować się produkcją butelek i późniejszym ich wykorzystaniem. Chce po prostu czerpać zyski z udziałów. Na razie jednak czeka na patent. Udział w programie prawdopodobnie skróci oczekiwanie z 2 lat do 2 miesięcy.

- Zacząłem całą procedurę patentową 3 lata temu. Teraz mam informację, że w ciągu miesiąca, dwóch dostanę patent. Pomógł program i listy od inwestorów. Właściwie mamy już pewność, że nigdzie na świecie nikt dotąd nie wymyślił takiej butelki, a właściwie nakrętki - bo to ona stanowi przedmiot patentu.

Na co pójdzie 100 tys. uzyskane od inwestorów?

- Oczywiście na produkcję prototypu - tłumaczy pan Robert. - Nawet nie wiem, czy te pieniądze fizycznie dostanę do ręki, czy w inny sposób inwestorzy będą finansować całe przedsięwzięcie. Do wyprodukowania odpowiedniej butelki i nakrętki trzeba przygotować formy i całą linię produkcyjną.

Zdaniem wynalazcy, butelka nie będzie potrzebowała dużych nakładów na reklamę.

- Ona jest reklamą sama w sobie. Na półce z keczupami, gdzie wszystko jest czerwone, będzie rzucać się w oczy brązową częścią. Na musztardach - czerwoną. Producenci wydają grube pieniądze na to, żeby produkt się wyróżniał. Mój wyróżnia się z definicji!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24