Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeszowscy przewoźnicy nie mogą się dogadać. Tracą pasażerowie

Bartosz Gubernat
Przedstawiciele MKS przekonują, że zależy im na wprowadzeniu wspólnego biletu. Dzięki temu pasażerowie z podrzeszowskich gmin nie musieliby płacić za przejazdy podwójnie. – Warunki proponowane przez ZTM są jednak niedopuszczalne. Nie mamy zamiaru płacić za przewozy więcej, niż są warte. Nasi mieszkańcy nie będą pośrednio utrzymywać potężnej administracji MPK i ZTM – słyszymy w związku gmin.
Przedstawiciele MKS przekonują, że zależy im na wprowadzeniu wspólnego biletu. Dzięki temu pasażerowie z podrzeszowskich gmin nie musieliby płacić za przejazdy podwójnie. – Warunki proponowane przez ZTM są jednak niedopuszczalne. Nie mamy zamiaru płacić za przewozy więcej, niż są warte. Nasi mieszkańcy nie będą pośrednio utrzymywać potężnej administracji MPK i ZTM – słyszymy w związku gmin. KRZYSZTOF KAPICA
Podmiejski MKS i ZTM Rzeszów nie mogą się dogadać w kwestii współpracy.

Komunikacja publiczna w Rzeszowie i okolicy to dwóch przewoźników. Linie miejskie oraz gminy Świlcza, Krasne i Tyczyn obsługują autobusy MPK. MKS kursuje między Rzeszowem a Trzebowniskiem, Boguchwałą, Chmielnikiem, Czarną i Głogowem Młp. MPK na 45 liniach przewozi rocznie ok. 34 miliony pasażerów. Z 11 linii MKS korzysta nieco ponad 2,5 mln osób. Chociaż pasażerowie obu przewoźników często jeżdżą podobnymi trasami, rzadko kiedy z punktu A do B mogą dojechać jednym autobusem i kasują bilety dwa razy.

Pan Tomek z Chmielnika codziennie dojeżdża do pracy w Rzeszowie. Jego gminę łączy z miastem tylko jedna linia, oznaczona numerem 238.

- Problem polega na tym, że autobus jedzie przez al. Niepodległości i Rejtana, a potem przez Piłsudskiego i Marszałkowską wyjeżdża w kierunku Trzebowniska. Ja pracuję na ul. Podkarpackiej. Mogę więc iść na nogach ok. 5 kilometrów, albo przesiąść się do autobusu MPK i zapłacić za przejazd dodatkowe 2,80 zł. Wieczorem tak samo wygląda powrót do domu. Dlaczego mam płacić podwójnie? - pyta czytelnik.

Największe polskie miasta rozwiązały ten problem wprowadzając jeden bilet. Np. w niewiele większej od Rzeszowa Gdyni, gdzie przewoźników jest siedmiu, a pasażerów aż 90 milionów rocznie, bilet sieciowy obowiązuje na wszystkie linie autobusowe i trolejbusowe.

- W Katowicach jeden bilet jest honorowany przez ponad 30 przewoźników. Takie rozwiązanie wprowadził także Lublin, gdzie przetargi na obsługę poszczególnych linii organizuje jeden operator. Pasażerowie nawet nie wiedzą, że wozi ich kilka różnych firm. Każda z nich ma tabor pomalowany w identyczny sposób i honoruje te same bilety. To rozwiązanie modelowe, w Rzeszowie jego wprowadzenie także byłoby korzystne - mówi Marcin Gromadzki, właściciel firmy Public Transport Consulting, jeden z najlepszych specjalistów do spraw komunikacji w Polsce.

Dlaczego w Rzeszowie porozumienia brak? Decyzją miasta przetargów na obsługę linii na razie nie ma. Obsługuje je wyłącznie spółka miejska, czyli MPK. Zlecający obsługę linii Zarząd Transportu Miejskiego chętnie wszedłby do gmin, ale one nie są zainteresowane usługami MPK.

- W tej chwili komunikacja autobusowa kosztuje nas ok. 300 tys. zł rocznie. Stawki w mieście są wyższe, podpisując umowę z ZTM, dopłacilibyśmy do przewozów kolejne 100 tys. zł. Przy budżecie na poziomie 20 mln zł trzeba liczyć każdą złotówkę, nie mogę sobie na to pozwolić - mówi Krzysztof Grad, wójt gminy Chmielnik.

Dodaje, że wbrew informacjom krążącym w Rzeszowie, nie rozmawiał na temat podpisania umowy z dyrektorem ZTM.

- Owszem, spotkaliśmy się niedawno, ale rozmowa dotyczyła wspólnego biletu dla MPK i MKS. Pytałem, jaka jest szansa na takie rozwiązanie, ale nie usłyszałem w odpowiedzi niczego konkretnego - mówi wójt Grad.

Jak przekonuje Marcin Gromadzki, kompromis między Zarządem Transportu Miejskiego a gminami można osiągnąć w bardzo łatwy sposób.

- Wystarczy podpisać porozumienie komunalne, w którym gminy dokładnie określą swoje oczekiwania np. co do taboru, liczby kursów i tras autobusów. Na tej podstawie ZTM jako operator mógłby później organizować im przewozy - tłumaczy Gromadzki.

- Jesteśmy zainteresowani takim rozwiązaniem. We wrześniu złożyłem taką propozycję Piotrowi Klimczakowi, przewodniczącemu związku gmin, które są obsługiwane przez MKS. Do dziś nie mam żadnej odpowiedzi - mówi Łukasz Dziągwa, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego w Rzeszowie.

W MKS odbijają piłeczkę.

- Ja umowę jestem gotowy podpisać choćby jutro, ale na uczciwych warunkach. My mamy system rejestrujący każde wejście do autobusu i chcemy rozliczać się precyzyjnie. ZTM ma inne pomysły, które naraziłyby nas na dodatkowe koszty. Nie możemy sobie na to pozwolić - mówi przewodniczący Klimczak.

Deklaracje chęci porozumienia ze strony ZTM kwituje tak: - Skoro zależy im na porozumieniu, dlaczego o wjazd naszych autobusów na miejskie przystanki muszę walczyć w sądzie? Czy tak postępują partnerzy? - pyta P. Klimczak.

- Problemem nie są tu chyba finanse, ale chore ambicje samorządowców. W gminach chcą za wszelką cenę pokazać, że dadzą sobie radę bez MPK, z którego zrezygnowali przed kilkoma laty. A Rzeszów chce udowodnić, że ta decyzja gmin była błędem i jego pomoc jest niezbędna. W takiej sytuacji kompromisu nie da się osiągnąć - komentuje urzędnik, który zna kulisy rozmów na linii ZTM - gminy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24