Rzeszowscy wózkarze nie awansowali do finału fazy play off. Po świętach zagrają o trzecie miejsce

Już po meczu w Konstancinie (59:76) sytuacja naszej drużyny była bardzo trudna. Tam jednak nasz team trzymał się przez ponad dwie kwarty. W Rzeszowie już po dwóch było wiadomo, że nasi wózkarze nie zagrają o mistrzostwo Polski (20:35 po 20 minutach). - Nie było szans. Brakowało nam argumentów - ocenił Jan Cyrul, kapitan wciąż aktualnego wicemistrza Polski.

- Nie mamy typowego centra i jest problem w pobliżu kosza. Mali wjeżdżali pod tablicę, mieli nawet sporo sytuacje, ale w pojedynkach z wysokimi przeciwnika niewiele mogli zrobić.

Brak finału dla Rzeszowa jest końcem pewnej epoki. Cyrul i spółka nie zagrają o złoto po raz pierwszy od 2001 roku. W tym czasie wózkarze znad Wisłoka aż 12 razy okazywali się najlepsi w kraju. Przed tym sezonem po cichu marzyli od odzyskaniu tytułu, ale gdy Mariusz Szmuc, najlepszy center ligi, stracił serce do basketu i w trakcie rozgrywek zakończył karierę, szanse na osiągnięcie celu drastycznie zmalały.

- Na pozyskanie innego centra nie mamy pieniędzy, a młodzi nie garną się do sportu, szybko rezygnują - mówi Cyrul.

- W meczu o brąz będziemy najprawdopodobniej grać z Mustangiem Konin, ale to już po świętach - kontynuuje popularny “Johny”, którego zapytaliśmy też o przyszłość zespołu. - Trudno coś konkretnego powiedzieć. To będzie zależeć od chłopaków. Ja bym jeszcze pograł.

Punkty dla rzeszowian: Cyrul 8 (2x3), Gorzkowicz 12, Garbacz 0, Garstka 10, Kruk 25 (1x3) oraz Majka 0.

ZOBACZ TAKŻE – Lekkoatletka Resovii Matylda Kowal o przerwie na dziecko, doktoracie i marzeniu o trzecich igrzyskach [STADION EXTRA]