Rzeszowski fizjoterapeuta, Michał Kliba przyjął w swoim gabinecie całą masę sportowców. Najpierw stał się znany w kręgu żużlowym, a teraz o pomoc proszą go już przedstawiciele większości dyscyplin.
- Kurcze, w sumie się nie zastanawiałem nigdy nad tym, ale pewnie może rzeczywiście tak być, bo pracuję z ludźmi z: żużla, piłki, MMA, lekkoatletyki, ale także siatkówki na śniegu i kettle...
- śmieje się Michał Kliba.
Żużlowy „cudotwórca”
W światku żużlowym zyskał sobie nawet przydomek „cudotwórca”, bo zdarzało się, że stawiał na nogi zawodników, których inni bali się wręcz dotknąć. - Ja do tej pory uważam że nie jestem znany - mówi skromnie.
- Jestem zwykłym fizjoterapeutą, a że przychodzą zawodnicy, to na pewno mnie cieszy. Niedawno dowiedziałem się, że wiedzą, kto to Michał Kliba w Gorzowie. Takie rzeczy są przyjemne, ale uważam, iż znany jeszcze nie jestem - dodaje.
Wszystko zaczęło się, gdy w jego gabinecie pojawił się Łukasz Sówka. Teraz o pomoc proszą nawet: trzykrotny mistrz świata Tai Woffinden, reprezentant Szwecji Antonio Lindbaeck czy Duńczyk Mikkel Michelsen, którzy przecież nigdy zawodnikami klubu z Rzeszowa nie byli.
- To jest w sumie małe środowisko i zawodnicy jak i wszyscy mechanicy wymieniają się czasami opiniami na różne tematy i jakoś tak się zjawiają u mnie - uśmiecha się rzeszowski fizjoterapeuta.
Co do tego przydomku „cudotwórca”, to też mocno na niego zapracował, bo postawił chociażby na nogi Mikkela Michelsena w dziesięć dni, mimo że inni uważali, iż to niemożliwe.
- Mikkel miał wypadek w meczu ligowym w Gdańsku - opowiada Michał Kliba. - To było potężne uszkodzenie barku, ale pojechał po dziesięciu dniach w turnieju o mistrzostwo Europy i zajął, z tego co pamiętam, 4. miejsce - dodaje.
Z podobnych tarapatów Kliba wyciągał także szwedzkiego żużlowca, Antonio Lindbaecka.
- Antonio także miał uraz barku - wspomina fizjoterapeuta. - Jednak po 14 dniach od wypadku pojechał w turnieju Grand Prix i otarł się nawet o półfinał - mówi.
Zanim wybuchła pandemia zaczęło się mówić, że Michał Kliba będzie zapraszany na ważne turnieje żużlowe, by być do dyspozycji zawodników. Wcześniej nikt nigdy nie myślał o takich rozwiązaniach, ale wydaje się, osiągnięcia rzeszowianina spowodowały, iż zaczęto się nad tym zastanawiać.
- Były jakieś zapytania, ale umarło to z powodu tego nieszczęsnego wirusa - mówi Michał Kliba.
Już nie tylko żużel
W tej chwili pacjentami MK MED są już nie tylko żużlowcy. Stali klienci Michała Kliby to chociażby Szymon Bajor czy Anna Sabat. Ostatnio pomagał także piłkarzowi Apklan Resovii, Serhijowi Krykunowi.
- Każdy z tych sportów musiałem poznać troszkę inaczej niż kibic obecny na stadionie czy siedzący przed telewizorem - mówi o pracy z różnymi sportowcami Kliba. - Ja to rozkładam bardziej na czynniki anatomiczne niż na całość widowiska - wyjaśnia.
Chociaż z powodu pandemii koronawirusa sport właściwie wrócił stosunkowo niedawno i na pewno nie w takim natężeniu, jak wcześniej, to u Michała Kliby już pojawili się pierwsi pacjenci, więc nie wygląda, by ktokolwiek zapomniał o MK MED.
- Właściwie już w pierwszym tygodniu po powrocie pojawił się nowy, stary zawodnik klubu z Rzeszowa, Dawid Lampart, a ostatnio odwiedził mnie piłkarz Serhij Krykun, więc wraca to wszystko po przerwie do normy - kończy rzeszowski fizjoterapeuta.
ZOBACZ TAKŻE - Sylwia Matuszczyk, nowa piłkarka ręczna Eurobudu JKS-u: Przenosiny do Jarosławia mogą mi pomóc [STADION]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?