Zielona Góra, ul. Morelowa

- Oj pani, mieszkam tu już od 40 lat, więc jak może być? Wiadomo, że bardziej mieszka się już z przyzwyczajenia, aniżeli z wygody. A poza tym przez ten okres nic się nie zmieniło na osiedlu, spółdzielnia nic nie robi. Bloki poniszczone, krzaki nie podcięte. I tak już od lat. Gałęzie się walają pomiędzy nogami. Zero remontów w blokach, nawet ich nie pomalują. Przez to osiedle jest bardzo szare i mdłe.

- W moim bloku wyremontowali niedawno balkony, ale ja mam loggię i o nią już spółdzielnia niestety nie zadbała. Tak jakby jej to wyleciało z głowy. A ogólnie osiedle jest dosyć przyjemne, położone w odpowiednim miejscu. Naokoło pełno zieleni i do wszystkich sklepów blisko. Wieczorami i w ciągu dnia również, jest bardzo spokojnie i cicho. W tym miejscu młodzież wcale nie rozrabia.

- Przede wszystkim jest spokojnie, cicho i zielono. Chłopcy mają, gdzie spędzać wolny czas, bo jest boisko, dla najmłodszych zrobili plac zabaw. Bloki są czyste, widać że zadbane i wysprzątane klatki schodowe. A co najważniejsze sąsiedzi są niesamowicie sympatyczni i kiedy człowiek się nudzi, ma z kim porozmawiać. Wystarczy tylko ich szanować i codziennie się kłaniać, a potrafią się odwdzięczyć.

- Największą bolączką mieszkańców są chodniki. Proszę spojrzeć, jakie połamane bloki, zupełnie jakby były pokruszone. Tylko czekać, aż człowiek nogę połamie. Balkony się sypią, aż strach na nie wchodzić, bo tynk z nich odpada. Tu nie było żadnych remontów od 40 lat, więc jak ma się mieszkać? Całe szczęście, że przynajmniej wandali na osiedlu nie ma i o każdej porze dnia można spokojnie przejść ulicą.

- Mieszkam tu od samego powstania osiedla. To już spory kawałek czasu. I niestety, ale mam pewne obawy, że to osiedle nic się nie zmieniło. Nic tu nie zrobiono. Bloki jak były szare, takie pozostały i pewnie takie już będą dopóki się nie rozlecą. Klatki wewnątrz są strasznie odrapane, brudne i w ogóle zaniedbane. Jedynym plusem jest odległość do centrum. To raptem kilka minut spacerkiem.

- Można by zabrać się za chodniki, bo z tego co wiem, to te obecne pamiętają czasy Gomółki. A przecież to prawdziwe osiedle, w samym centrum, a nie wioska położona na odludziu. Wielkim plusem jest okolica, całą zielona. Za widoki z okna pewnie niejeden mógłby mi zapłacić. A poza tym wszystko mamy pod nosem. Blisko do szkoły, dwa kroki spod bloku. I do kościoła też dwa kroki.

- Bardzo dobrze się mieszka, bo jest spokojnie. To idealne miejsce, żeby odpocząć na stare lata, wyciszyć się. Jest dużo sklepów, teoretycznie do miasta nie trzeba chodzić, bo wszystko jest na miejscu. A ta zieleń, to prawdziwy raj na ziemi. Żyć, nie umierać. I chyba nic bym tu nie zmieniła, bo po co? Wszystko jest na swoim miejscu, bloki ładne, klatki czyściutkie, widać, że zadbane.

- Zamieszkałam tu w 1978 roku i raczej jestem zadowolona, że to właśnie tu znalazłam swoje miejsce. Bardzo dużym plusem jest zieleń. To naprawdę ważna i pożyteczna rzecz. W ogóle osiedle wypiękniało, zmieniło się bardzo przez te lata. Jedynym minusem są wandale. Wiadomo wszędzie znajdą się jakieś czarne owce. Tu też ich nie brakuje. Zdarza się, że chuligani narysują coś w klatce, na ścianach.

- A bardzo dobrze. To osiedle ma chyba więcej zalet niż wad, a to dobrze o nim świadczy. Jednak byłoby dobrze, gdyby spółdzielnia zadbała o chodniki, bo idąc trzeba bardzo uważać, żeby sobie kostki nie skręcić, czy się nie przewrócić. Mój blok właśnie ostatnio został wyremontowany i ocieplony. A nawet przemalowany, wprawdzie na szaro, ale jednak. Ważne, że jest cicho, nikt nie zakłóca ciszy.