Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeszowskie osiedle jak z horroru. Zobacz zdjęcia!

Andrzej Plęs
Andrzej Plęs
Krzysztof Kapica
Krzysztof Kapica
Porośnięte drzewami i chwastami skorupy domów, ktoś tu przed kilkunastu laty z rozmachem zaczął budować, by z dnia na dzień przerwać inwestycję. W świetle dnia to miejsce wygląda jak Strefa Śmierci w Czarnobylu, nocą można tu kręcić horrory. Zobacz, jak będzie wyglądał świat po upadku cywilizacji człowieka.

Peryferia Rzeszowa na granicy os. Biała i Budziwoja. Luźna zabudowa „wypasionych” posesji z domkami jednorodzinnymi, w bezpośrednim sąsiedztwie coś, co wygląda niczym Strefa Śmierci w Czarnobylu. Ok 20 budynków mieszkalnych, niedokończonych, jakby nagły kataklizm wygnał stąd ekipy budowlane z dnia na dzień. Po jednej stronie bitej drogi szereg domków jednorodzinnych, raczej tylko ścian, których inwestor nie zdążył (nie miał za co? nie chciał?) pokryć dachem, więc kiedy człowiek porzucił to miejsce, natura rozgościła się na dobre. Wokół każdej takiej skorupy dostępu strzegą gęste chwaty, wysokie na metr. Wewnątrz każdego dżungla kilku – kilkunastoletnich drzew, „rządzą” na ogół brzozy, których obfite w liścia gałęzie wyglądają na zewnątrz przez oczodoły okien.

Ciekawiej jest po drugiej stronie drogi, wzdłuż której stoi ok. 10 bliźniaków. Na dwóch lub trzech wciąż jeszcze leży dach, choć mocno już dziurawy. W nielicznych tkwią jeszcze resztki okien, choć już dawno pozbawione szyb, ale drzwi nie ma żaden. I niemal do każdego wiedzie słabo wydeptana w chaszczach ścieżka, znak, że jeśli miejsce zostało zapomniane przez Boga, to nie przez ludzi.

Ściany wewnętrzne bliźniaków pokryte graffiti, niektóre z nich można by uznać wręcz za dzieła sztuki. W całym mieście nie ma tylu tych takich prac plastycznych, ile jest w tym jednym miejscu. Prócz nich – mnóstwo napisów, wśród których wulgaryzmy sąsiadują z refleksjami iście filozoficznymi „ Życie jest sumą oddechów”. Niektóre muszą być świeżutkie, skoro któryś z bywalców zadeklarował: „Je…ć Putina”. I to nie jeden raz.

Na zaśmieconej wszystkim wylewce jednego z budynków nabój gazowy do pistoletu paintballowego, bo też to idealne miejsce do tej zabawy. Niczym wojskowy poligon do ćwiczeń walk miejskich. Na pierwszym piętrze, pod ścianą sąsiedniego budynku materac z podgłówkiem, co wcale jeszcze nie znaczy, że to miejsce noclegowe. Choć pewności nie ma. Na pewno miejsce, którym kwitnie dyskretnie nielegalne (bo na cudzym, prywatnym terenie) życie towarzyskie młodych ludzi. Przynajmniej tak zapewniają mieszkańcy sąsiadującego z tym miejscem osiedla.

- Młodzież tu bawi się często – zauważa jeden z nich. – Tu już trzy duże pożary były, kilka jednostek straży na raz gasiło każdy z nich.

Trudno tu spotkać kogoś, kto znałby prawdziwą historię tego miejsca.

- Kilkanaście lat temu działkę kupił tu prywatny inwestor, zaczął budować i nagle przestał – opowiada mężczyzna, który właśnie wyszedł z psami na spacer. – Krążą słuchy, że zainwestował bez zamiaru dokończenia budowy, bo tędy miała przebiegać obwodnica miasta, więc wartość tej nieruchomości uczyniłaby go bogaczem. Nawet gdyby musiał oddać teren dla potrzeb obwodnicy. A kiedy okazało się, że w wyniku protestu mieszkańców pomysł obwodnicy w tym miejscu został zawieszony albo wręcz porzucony, po prostu on też się wyniósł.

Inna miejska legenda z ust innego lokalnego mieszkańca mówi, że inwestor popadł w kłopoty prawne, trafił do więzienia, na dokończenie budowy albo nie miał pieniędzy albo nie chciał dokończyć z innych powodów. I że miasto przejęło od niego teren.

- To było mniej niż 15 lat temu, kiedy robota szła wartko, i nagle z dnia na dzień ustała – dodaje. – Przez parę dni jeszcze robotnicy kręcili się po placu, jakby sprzątali, albo zbierali sprzęt i resztki materiałów, potem nastała cisza. I tak do dziś. Podobno przed rokiem kupił to miejsce jakiś rzeszowski developer, ale tutaj wszystko jest „podobno”.

Na pewno wiadomo kilka z tych domów odgrodzonych jest od drogi siatką. I to nową, na co wskazuje jej stan. I że bitą drogę pomiędzy dwoma szeregami tych ruinek ktoś przy wjeździe przegrodził prowizoryczną bramą.

- A i tak cały czas stoi otwarta – zapewnia. – Bo to jest droga miejska, więc grodzić nie wolno.

Po czym szybko dodaje, że „miejskość” drogi też jest „podobno”.

W świetle dnia to miejsca robi niesamowite wrażenie. Nocą można tu kręcić horrory.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA:

Rzeszowskie osiedle jak z horroru. Zobacz zdjęcia!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24