Salamandra - zaprojektowany w 1936 roku, po wojnie pierwszy polski szybowiec szkolno-treningowy, masowo używany w aeroklubach do szkolenia pilotów. W Polsce oryginalne zachowały się tylko dwa. Jeden znajduje się w Muzeum Lotnictwa w Krakowie. Drugi - na podwórku Janusza Bochenka z Moderówki.
Jak się tutaj znalazł?
- W latach 60. szybowce te likwidowano. Taki też los miał spotkać szybowce znajdujące się na stanie krośnieńskiego aeroklubu. Mojemu stryjowi udało się wyciągnąć jeden dosłownie z ogniska. Stryj prowadził modelarnię dla młodzieży, chciał go jakoś ocalić. Przetransportował Salamandrę do naszego rodzinnego domu w Moderówce - opowiada Janusz Bochenek.
Zdemontowany szybowiec (SP 726) został schowany na strychu w stodole.
- Pamiętam, że z dzieciakami lubiliśmy się tam bawić. Siadaliśmy w kadłubie i udawaliśmy, że latamy - uśmiecha się Bochenek.
Potem przez lata szybowiec stał zapomniany.
- Przebudowywałem dom, urządzałem warsztat, przenosiłem go z miejsca na miejsce. Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, żeby się go pozbyć. Myślałem o tym, żeby go odrestaurować, ale zawsze były pilniejsze wydatki. Poza tym brakowało mi fachowej wiedzy, bo lotnictwo to nie moja branża - opowiada Janusz Bochenek.
Impulsem stała się znajomość z Andrzejem Micińskim, pilotem i instruktorem szybowcowym.
- Nie wiem skąd dowiedział się, że mam Salamandrę. Przyjeżdżał do mnie i z czasem przekonał mnie, że warto ją uratować.
Renowacja modelu wyprodukowanego w 1948 roku była wyzwaniem. Nie tylko finansowym.
- Pół wieku bez remontu zrobiło swoje - przyznaje Janusz Bochenek. Żartuje, że trzeba było część budynku rozebrać, żeby szybowiec wynieść.
Prace wykonywane były w zakładzie Wiesława Płonki, specjalizującego się w konstrukcjach lotniczych z drewna, na podstawie dokumentacji technicznej.
Niektóre drobne elementy trzeba było zastąpić nowymi. Ale nie nowoczesnymi, tylko produkowanymi według technologii sprzed ponad pół wieku. Te oryginalne pan Janusz zachował.
Pokazuje nam specjalną szafę w warsztacie, gdzie - posegregowane mają swoje miejsce. A w komputerze znalazła się pełna dokumentacja fotograficzna z procesu remontu.
Sam zajął się rekonstrukcją brakujących części metalowych.
- Zrobiłem np. zastrzały pod skrzydła - opowiada.
Remont jest już prawie skończony. Szkoda, że na razie nie możemy jeszcze zobaczyć Salamandry w pełnej okazałości, bo nie może stać pod gołym niebem.
- A hangaru nie mam - uśmiecha się Janusz Bochenek.
Przyznaje, że zgłaszali się do niego chętni na zakup unikatowego szybowca. Odmówił, bo czuje się związany z tą pamiątką.
- Ale nie chcę jej trzymać w zamknięciu. Chciałbym, żeby mogło ją zobaczyć więcej ludzi.
**ZOBACZ TEŻ: Wydobywanie szczątków samolotu w Świerzowej Polskiej koło Krosna
**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Szok, w jakim stroju paradowała 16-letnia Viki Gabor! Ludzie pytają, gdzie są rodzice
- Makabryczny żart męża "Królowej Życia". Kobiety mu tego nie darują
- Bieniuk w PRZEŚWITUJĄCYCH spodniach na ściance. Tak wystroić mogła się tylko ona
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc