Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Są tylko dwa takie szybowce w Polsce. Jeden jest w Moderówce

Ewa Gorczyca
Tomasz Jefimow
Uratowany przed spaleniem, wylądował na strychu i przez lata był zapomniany. Janusz Bochenek z Moderówki koło Krosna postanowił go wyremontować.

Salamandra - zaprojektowany w 1936 roku, po wojnie pierwszy polski szybowiec szkolno-treningowy, masowo używany w aeroklubach do szkolenia pilotów. W Polsce oryginalne zachowały się tylko dwa. Jeden znajduje się w Muzeum Lotnictwa w Krakowie. Drugi - na podwórku Janusza Bochenka z Moderówki.

Jak się tutaj znalazł?

- W latach 60. szybowce te likwidowano. Taki też los miał spotkać szybowce znajdujące się na stanie krośnieńskiego aeroklubu. Mojemu stryjowi udało się wyciągnąć jeden dosłownie z ogniska. Stryj prowadził modelarnię dla młodzieży, chciał go jakoś ocalić. Przetransportował Salamandrę do naszego rodzinnego domu w Moderówce - opowiada Janusz Bochenek.

Zdemontowany szybowiec (SP 726) został schowany na strychu w stodole.

- Pamiętam, że z dzieciakami lubiliśmy się tam bawić. Siadaliśmy w kadłubie i udawaliśmy, że latamy - uśmiecha się Bochenek.

Potem przez lata szybowiec stał zapomniany.

- Przebudowywałem dom, urządzałem warsztat, przenosiłem go z miejsca na miejsce. Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, żeby się go pozbyć. Myślałem o tym, żeby go odrestaurować, ale zawsze były pilniejsze wydatki. Poza tym brakowało mi fachowej wiedzy, bo lotnictwo to nie moja branża - opowiada Janusz Bochenek.

Impulsem stała się znajomość z Andrzejem Micińskim, pilotem i instruktorem szybowcowym.

- Nie wiem skąd dowiedział się, że mam Salamandrę. Przyjeżdżał do mnie i z czasem przekonał mnie, że warto ją uratować.

Renowacja modelu wyprodukowanego w 1948 roku była wyzwaniem. Nie tylko finansowym.

- Pół wieku bez remontu zrobiło swoje - przyznaje Janusz Bochenek. Żartuje, że trzeba było część budynku rozebrać, żeby szybowiec wynieść.

Prace wykonywane były w zakładzie Wiesława Płonki, specjalizującego się w konstrukcjach lotniczych z drewna, na podstawie dokumentacji technicznej.

Niektóre drobne elementy trzeba było zastąpić nowymi. Ale nie nowoczesnymi, tylko produkowanymi według technologii sprzed ponad pół wieku. Te oryginalne pan Janusz zachował.

Pokazuje nam specjalną szafę w warsztacie, gdzie - posegregowane mają swoje miejsce. A w komputerze znalazła się pełna dokumentacja fotograficzna z procesu remontu.

Sam zajął się rekonstrukcją brakujących części metalowych.

- Zrobiłem np. zastrzały pod skrzydła - opowiada.

Remont jest już prawie skończony. Szkoda, że na razie nie możemy jeszcze zobaczyć Salamandry w pełnej okazałości, bo nie może stać pod gołym niebem.
- A hangaru nie mam - uśmiecha się Janusz Bochenek.

Przyznaje, że zgłaszali się do niego chętni na zakup unikatowego szybowca. Odmówił, bo czuje się związany z tą pamiątką.

- Ale nie chcę jej trzymać w zamknięciu. Chciałbym, żeby mogło ją zobaczyć więcej ludzi.


**ZOBACZ TEŻ: Wydobywanie szczątków samolotu w Świerzowej Polskiej koło Krosna

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24