Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd orzekł, że 2,5-latka z Bieździadki ma trafić do ojca. Wujostwo i dziadkowie nie chcą mu jej oddać

Jakub Hap
Jakub Hap
Biznesmen z Sądecczyzny liczy, że w końcu dane mu będzie wykonać wyrok sądu i nikt nie stanie mu na drodze, gdy przyjedzie po córkę.
Biznesmen z Sądecczyzny liczy, że w końcu dane mu będzie wykonać wyrok sądu i nikt nie stanie mu na drodze, gdy przyjedzie po córkę. Jakub Hap
We wrześniu sąd orzekł, że 2,5-latce z Bieździadki lepiej będzie z ojcem, niż z wujostwem i dziadkami. Wyrok oburzył bliskich dziecka, którzy opiekowali się nim po śmierci mamy. Wsparci przez społeczność wsi nie pozwolili, by zostało im odebrane i robią co mogą, by nigdy do tego nie doszło.

Teraz przypomniał sobie, że spłodził dziecko? Gdzie był, kiedy się urodziła? Dlaczego nie dał jej nazwiska, nawet na chrzcinach się nie zjawił? Takie pytania można było usłyszeć przy jednym z domów w Bieździadce w piątek, 18 września. Właśnie tego dnia przedsiębiorca z Sądecczyzny, po korzystnym dla niego wyroku sądu miał przejąć 2,5-letnią córkę od rodziców zastępczych, którymi byli wówczas jej dziadkowie ze strony zmarłej jesienią 2019 r. mamy. Nie zrobił tego, bo na drodze stanęło mu wielu solidaryzujących się z nimi mieszkańców wsi, i po interwencji wezwanych na miejsce zdarzenia policjantów z Kołaczyc zdezorientowane dziecko pozostało w Bieździadce. Wbrew woli ojca przebywa tam do dzisiaj.

- Złożyliśmy wniosek o przymusowe wydanie dziecka w oparciu o postanowienie zabezpieczające, ale postępowanie w tej sprawie zostało zawieszone z uwagi na fakt, że wujostwo dziewczynki złożyło wniosek o wyłączenie ze sprawy wszystkich sędziów sądu jasielskiego. Dopóki ten wniosek nie zostanie rozpoznany przez wyższą instancję, dopóty mój klient nie będzie mógł zabrać córki, czyli wykonać postanowienia pierwszej instancji

- tłumaczy Magdalena Szczupak-Zwolińska, pełnomocnik ojca dziewczynki.

Nie ma spotkań, bo pandemia

Mężczyzna nie widział córki od wrześniowej awantury, kiedy uniemożliwiono mu jej odebranie. Wcześniej, przez rok spotykali się regularnie, często zabierał ją do siebie.

- Z uwagi na pandemię, obecnie tych spotkań nie ma. Nie chcemy narażać dziecka, rozmawia z ojcem telefonicznie. Co dalej? Wszystko zależeć będzie od tego, czy sąd w Krośnie uwzględni naszą apelację

- tłumaczy wujek 2,5-latki.
Mecenas reprezentująca ojca ripostuje.

- Mojemu klientowi zaledwie kilka razy udało się porozmawiać z córką przez telefon, kolejne próby kończyły się niepowodzeniem. Jak było ustalenie, że ma zadzwonić o konkretnej godzinie, telefon wujostwa dziwnym trafem był wtedy wyłączony

- podkreśla Magdalena Szczupak-Zwolińska.

„To gra na czas”

Jej zdaniem wujek oraz ciotka 2,5-latki są w stanie posunąć się do wszystkiego co sprawi, że dziewczynka będzie mogła pozostać z nimi jak najdłużej.

- Nie znam treści wniosku o wyłączenie sędziów, ale patrząc na przepisy, nie widzę żadnych podstaw dla takiego wniosku. Przecież żaden z sędziów sądu w Jaśle nie ma nic wspólnego z żadną ze stron postępowania, nie zachodzi żadna okoliczność określona w Kodeksie Postępowania Cywilnego. To jest gra na czas, ten wniosek został złożony tylko po to, by uniemożliwić sprawne rozpoznanie naszego wniosku, zablokować ojcu możliwość kontaktu z dzieckiem, a za parę miesięcy zażądać kolejnego badania OZSS (Opiniodawczy Zespół Specjalistów Sądowych - red.), które wiadomo, jak będzie wyglądało. Bo jeżeli dziecko nie widziało ojca przez kilka miesięcy, to jak na niego zareaguje?

- pyta retorycznie mecenas Szczupak-Zwolińska. I dodaje, że próbowała zabezpieczyć swojemu klientowi kontakty sądowe z córką, jednak jasielski sąd poinformował, że do czasu rozstrzygnięcia wniosku o wyłączenie sędziów nie może podjąć żadnej decyzji.

Ojciec nie zamierza odpuścić walki o córkę. Zwłaszcza że sąd dał mu szansę, uwierzył, że choć jego związek z matką 2,5-latki był tylko romansem, a z dzieckiem długo nie utrzymywał regularnego kontaktu, da mu miłość, zapewni bezpieczeństwo. Mężczyzna liczy, że uda się nadrobić stracony czas, nawiązać mocną więź z córką. Sprawić, by stała się ważną częścią jego życia, pełnoprawnym członkiem rodziny, którą niezmiennie współtworzy z żoną (wybaczyła zdradę) i dwoma córkami. Ale na razie musi czekać. Do tematu wrócimy.

ZOBACZ TAKŻE: Powiat jasielski z drona

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Sąd orzekł, że 2,5-latka z Bieździadki ma trafić do ojca. Wujostwo i dziadkowie nie chcą mu jej oddać - Jasło Nasze Miasto

Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto