Sąd: prezydent niesłusznie zwolnił dyrektora MZD w Rzeszowie

- Dyrektor ma wrócić do pracy, a miasto musi wypłacić mu pieniądze za okres, kiedy pozostawał bez zatrudnienia. Orzeczenie jest nieprawomocne, strony mogą się od niego odwołać - mówi Paweł Janda, prezes Sądu Rejonowego w Rzeszowie.

Adam Gajewski w MZD pracował od 2004 roku. Przez pięć lat był zastępcą dyrektora. W 2009 roku został jego szefem. Prezydent Ferenc zwolnił go latem ubiegłego roku. Oficjalnie za przeciąganie terminów inwestycji. Czarę goryczy miał przelać przetarg na budowę przejścia podziemnego w rejonie zapory na Wisłoku. Dyrektor dał wykonawcy na zakończenie prac czas do końca 2012 roku, co rozsierdziło Tadeusza Ferenca. Prezydent wyrzucił go z pracy i kazał ogłosić nowy przetarg. Nieoficjalnie mówi się jednak, że powody zwolnienia był inne.

- Był zbyt szczery i kurczowo trzymał się przepisów oraz terminów. A prezydent tego nie lubi - komentował wówczas jeden z miejskich urzędników.

Co teraz zrobi ratusz? - Czekamy na uzasadnienie wyroku, na pewno się od niego odwołamy - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Adam Gajewski nie chce komentować wyroku: - Poczekajmy aż się uprawomocni - ucina.

Wcześniej sprawę z miastem wygrał także Mariusz Sidor, zwolniony przez prezydenta szef wydziału promocji. Sąd także kazał wypłacić mu odszkodowanie.