Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd ściga Antoniego J. listem gończym. Namierzyliśmy go w pięć minut

Wojciech Malicki
Zanim profesor opuścił szpital w Tomaszowie, udzielił wywiadu internetowej Telewizji Narodowej, z którego pochodzi ten kadr. Ze łzami w oczach żalił się, że od sześciu lat jest ścigany za to, że "powołał w Jarosławiu katolicką uczelnię".
Zanim profesor opuścił szpital w Tomaszowie, udzielił wywiadu internetowej Telewizji Narodowej, z którego pochodzi ten kadr. Ze łzami w oczach żalił się, że od sześciu lat jest ścigany za to, że "powołał w Jarosławiu katolicką uczelnię".
Były rektor PWSZ w Jarosławiu Antoni J. jest od piątku ścigany listem gończym w całym kraju. Tylko teoretycznie, bo sąd o nakazie aresztowania dotąd nie powiadomił... policji.

Reporterom Nowin udało się namierzyć "poszukiwanego" naukowca, gdy zmieniał miejsce pobytu.

Profesor Antoni J., były rektor jarosławskiej uczelni, siedem razy nie stawił się na sali rozpraw Sądu Rejonowego Kraków - Śródmieście. Za każdym razem tłumaczył się kłopotami ze zdrowiem i przedstawiał zaświadczenie ze szpitala.

Tym sposobem, przez rok uniemożliwił sądowi rozpoczęcie procesu, w którym ma odpowiadać m.in. za: przyjmowanie korzyści osobistej od studenta poprzez doprowadzenie go do obcowania płciowego, pobieranie pieniędzy za pomoc za otwarcie i zamknięcie przewodów doktorskich, wyłudzenie z uczelni 230 tys. zł. i nakłanianie podwładnego do składania fałszywych zeznań. Antoniemu J., który nie przyznał się do winy, grozi od 2 do 12 lat więzienia.

Pomogliśmy w poszukiwaniach

Wreszcie, w piątek sąd stracił cierpliwości i wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu Antoniego J.

- Sąd uznał, że oskarżony symuluje choroby. Świadczą o tym opinie biegłych i fakt, że do szpitali trafiał tylko w czasie rozpraw i zaraz je opuszczał odmawiając leczenia - tłumaczy sędzia Rafał Lisak, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie.

Poszukiwanego rektora odnaleźliśmy w poniedziałek w szpitalu w Tomaszowie Lubelskim. Podaliśmy się za reporterów nieistniejącego pisma polonijnego, gdyż Antoni J. nie rozmawia z Nowinami. Zakomunikował nam, że właśnie opuszcza oddział i wraca do Rzeszowa.

Nikt go nie ściga

Antoni J. mógł w poniedziałek przez nikogo nie niepokojony opuścić szpital i przemieścić się w dowolne miejsce w kraju. Odkryliśmy, że chociaż od kilku dni formalnie ścigany, to policja go… nie poszukuje.

- Tylko z gazet wiemy, że sąd wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu Antoniego J. Dokumenty do nas jeszcze nie dotarły i nie figuruje on w bazach osób poszukiwanych - tłumaczy mł. asp. Paweł Międlar, rzecznik podkarpackiej policji.
Jak to możliwe, że od piątku sąd nie powiadomił policji?

- Sąd ma siedem dni na sporządzenie uzasadnienia postanowienia o tymczasowym aresztowaniu Antoniego J. Gdy go sporządzi, a stanie się to w tym tygodniu, wówczas prześle policji do wykonania - tłumaczy Rafał Lisak.

Powyższy film pochodzi z kanału "eugeniuszsendecki" serwisu Youtube.com. Portal nowiny24.pl w żaden sposób nie jest powiązany z tym kanałem. Film prezentujemy na naszych stronach jako materiał uzupełniający powyższy artykuł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24