Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd skazał Damiana P. za nieumyślne spowodowanie śmierci konkubiny [WIDEO]

Ewa Gorczyca
Tomasz Jefimow
3,5 roku pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci konkubiny i 1,5 roku za nielegalne posiadanie strzelby i sztucera. Łącznie - 4 lata więzienia. Taki wyrok usłyszał dziś w Sądzie Okręgowym w Krośnie 43-letni Damian P.

Prokuratura oskarżyła go o to, że strzelając do swojej wieloletniej partnerki, chciał pozbawić ją życia. Sąd zmienił jednak kwalifikację czynu. Uznał, że mężczyzna jest winien nieostrożnego obchodzenia się z bronią, bo strzał, w wyniku, którego Magdalena P. zginęła na miejscu, padł w sposób niekontrolowany.

Proces, który toczył się w Sądzie Okręgowym w Krośnie dotyczył wydarzeń, które rozegrały się 17 grudnia 2012 roku, w Sieklówce w pow. jasielskim.

Tego dnia Magdalena P. wybrała się do koleżanki. Damian P. porządkował garaż. Wieczorem z butelką alkoholu pojechał odebrać konkubinę od znajomych. Po powrocie ona zabrała się za szykowanie kolacji. On zszedł do piwnicy, gdzie trzymał broń.

Planował postraszyć dziki, które często o tej porze podchodziły pod położone blisko lasu zabudowania w Sieklówce. Odkręcił lufę, załadował pocisk 16 mm. Z gotową do strzału, niezabezpieczoną strzelbą trzymaną pod pachą, wszedł do kuchni.

Namawiał Magdę, by wyszła z nim, ale ona nie zareagowała. Gdy ponowił propozycję, odwróciła się w jego kierunku i powiedziała ze złością: "nie pójdę z tobą, bo boli mnie noga. Jak chcesz, to mnie zastrzel". I chwyciła za lufę. Damian P. wyszarpnął broń z jej ręki i wtedy ta wypaliła prosto w głowę Magdaleny P.

- Trudno powiedzieć, czy strzał był spowodowany tym, że oskarżony trzymał rękę przed spustem i to pociągnięcie spowodowało jego zwolnienie, czy też był on wynikiem zahaczenia o ubranie - mówił sędzia Janusz Szarek. - Na pewno był to jednak strzał niekontrolowany - podkreślał.

Sąd nie zgodził się z wersją prokuratury, że oskarżony, wprawdzie pod wpływem nagłego impulsu, ale świadomie pociągnął za spust. Ale też i wykluczył jedną z wersji, którą podawał Damian P, że jego przyjaciółka przystawiła sobie lufę do głowy i sama się zastrzeliła.

- Nie było takiej fizycznej możliwości - argumentował sędzia Szarek.

Przesądzającym dowodem okazała się przedstawiona na ostatniej rozprawie ekspertyza fizykochemiczna i balistyczna, wykonana w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Policji.

Biegli analizowali próbki z rąk i bluzy Magdaleny P. Badania wskazały jednoznacznie, że jej lewa ręka miała kontakt z lufą (co potwierdza, że rzeczywiście między parą doszło do szarpaniny). Ale przeprowadzone doświadczenia dowiodły też, że w chwili wystrzału Magdalena P. stała w odległości 50-90 cm od jej wylotu - a więc nie mogła dosięgnąć spustu.

Za tym, że nie było to zabójstwo, przemawiał też - w ocenie sądu - brak motywu. Nie była nim zazdrość - bo sąd uznał, że nie ma dowodów na to, że Magda zdradzała partnera a on o tym się dowiedział (choć sugerowali to niektórzy świadkowie).

- Oskarżony w trakcie śledztwa i procesu nie powiedział o niej złego słowa. To wskazuje, że mimo wszystko ją kochał i planował z nią wspólną przyszłość - mówił sędzia.

Mimo, iż sąd przyjął zdarzenie jako nieszczęśliwy wypadek, to podkreślił, że wina oskarżonego jest bezsprzeczna, jeśli idzie o obchodzenie się z bronią - wyjątkowo lekkomyślne i nieostrożne. Tym bardziej, że jako pasjonat i były żołnierz wojsk powietrzno-desantowych doskonale znał zasady.

- Oboje byli pijani. Oskarżony nie powinien w ogóle brać strzelby do ręki. A on nie dość, że ją załadował, nie zabezpieczył, to jeszcze wszedł z nią do kuchni, gdzie była jego konkubina, trzymając tak, że mogła jej dosięgnąć - wyliczał sędzia Szarek.

Dorosła córka ofiary domagała się w procesie 100 tys. złotych i odszkodowania zadośćuczynienia za śmierć matki. Sąd przyznał jej jedynie zadośćuczynienie za krzywdę w wysokości 20 tys. zł. Uznał, że odszkodowanie się nie należy, bo Magda P. nie utrzymywała córki a sama żyła z tego, co przysłał jej pracujący w Niemczech konkubent.

Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura bierze pod uwagę apelację. Obrońca jej nie wyklucza, ale z wyroku był zadowolony.

- Od początku nie miałem wątpliwości, że zamiaru zabójstwa nie było. Jestem rad, że sąd podzielił to zdanie - mówił adwokat Karol Heliński.

Damian P. od roku i dziewięciu miesięcy jest w areszcie tymczasowym. Wczoraj wniósł o jego przedłużenie. Jak tłumaczy, chce mieć karę jak najszybciej za sobą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24