Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samobójstwo w internecie: Marcin wołał o pomoc, nikt go nie usłyszał

Dorota Mękarska
Pińciu przeniósł swe życie ze świata realnego do wirtualnego. To zdjęcie zamieścił na portalu fotka.pl.
Pińciu przeniósł swe życie ze świata realnego do wirtualnego. To zdjęcie zamieścił na portalu fotka.pl.
Samobójstwo 27-letniego mieszkańca Zagórza, który powiesił się na oczach internautów, wstrząsnęło światem realnym i wirtualnym.

Do internetu przeniósł swe życie. Tam pokazał swoją śmierć. Teraz żyje już tylko w internecie.

Marcin pokornym facetem nie był. Inni mężczyźni w jego wieku mają już często żony i dzieci. A on wciąż był przy rodzicach. Jeździł na koncerty i żył wolny jak ptak. Miał ksywkę Pińciu.

Mendo, ale się lansisz!

Nie wiadomo, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby nie internet. Może dalej szlajałby się po całej Polsce. Starzejący się punk. A może skończyłby tak samo…

W internecie Pińciu się odnalazł. Wszędzie go było pełno. Na fotce.pl i na last.fm, gdzie musiał wrzucić swoje trzy grosze o każdym koncercie, i na gadu-gadu, na Skype... Zarejestrował się też na naszej-klasie, choć tam ździebko nie pasował, z racji tego, że do szkoły raczej nie lubił uczęszczać. Nawet niektórzy jego kumple i kumpele trochę się z niego podśmiechiwali. "Mendo, ale się lansisz" - w sieci skwitowała wysiłki Pińcia jego koleżanka Martyna.

Pińciu "lansił" się też na fotce.pl. Dał tam niezły wykład o sobie. Można podejrzewać, że pisał go w takim stanie, jak Ken Kesey niektóre fragmenty swojego "Lotu nad kukułczym gniazdem". Jeden z rymowanych kawałków, w którym opisuje swoją egzystencję, brzmi:

"Trypel, Koleś zajebisty, bo dosępi też do Liści. I nalewki też łykniemy, przecież i tak jesteśmy już skończeni. Ciała nasze kolorowe i ubrania też ubogie. Nasze fryzy to klasyka. Kto nas widzi, zaraz znika. Ja se śmigam i się śmieję, w końcu wokół przyjaciele. Nie każdego da się lubić. Nie odczujesz tego w grupie. Moje Miasto, chociaż małe, to policji dobrze znane. Są najazdy, interwencje, ciągle nam skuwają ręce. My się puchy nie boimy, zawsze Psu się postawimy. Są miejscówy zajebiste do ćpania no i picia, i nie widać tam szarego życia. Wszystko piękne, kolorowe. Popatrz sobie na mą głowę. Są rozboje i włamania, Psy zmuszone do ścigania. Wymuszenia i pobicia to jest częścią Naszego Życia. No i w Puszce się gibało, ale nam Tych wrażeń mało. Zawsze śpimy do południa, bo z rana wielka chujnia A gdy wieczór już nadchodzi, cała wiara się schodzi. Są imprezy i melanże. No i k…w trochę znajdziesz..."

On pierwszy wino otwierał

Niektórzy jego znajomi nazywają go legendą. Pewnie z tego powodu, że prawdziwych legend nie znały i nie znają, a Pińciu zrobiony na "legendę" był nieźle. Wydziergane ciało. Kolczyki tu i tam i jeszcze ówdzie. Bordowe glany.

"Nieogolony, źle ubrany, idzie ulicą Pińciu n…y. Mieszka w śmietniku i butelki zbiera. Szanują go ludzie, bo śmieci zbiera" - taką twórczością poczęstował go w internecie jeden z kolegów.

- Odrzucał powszechnie przyjmowany system wartości. Był w konflikcie ze wszystkimi autorytetami. Dla wielu młodych ludzi był symbolem wolnego stylu życia - zauważa prokurator Tadeusz Hałas z Sanoka.

Potwierdzają to zamieszczane w sieci opinie znajomych Pińcia.

"On zawsze nadawał tempo w pogo. To on pierwszy wino otwierał. On był wariat, o nim się mówiło i będzie mówić, bo był wyjątkowy" - pisze Natalia.

"Byłeś dla wielu kimś wielkim, mimo osób chcących nieraz na siłę Cię zmienić. Ty się nie dałeś, pozostałeś wierny swoim ideom, mimo otaczającego Cię świata.
Nie znałem osoby nawet w połowie podobnej do Ciebie, mimo że wielu chciało Cię naśladować, wielu chciało być jak Ty, lecz byłeś nie do podrobienia" - tak widział Pińcia jeden z wielu jego kumpli.

"Był sobie szamanem, ludziom śpiewakiem, dziurawym niebem, starym pijakiem, po co mu więcej, po co pieniędzy.
Przystanek to była knajpa, knajpą hotel był,
hotelem namiot, wolnością on sam.
Siadał przy oknie, pustej ramie bez ścian.
Patrzył przez szybę, na szkło, które pod butami miał" - pisze natalica 777 na fotce.pl.

"Robił, to, co chciał. Robił, jak mówił" - krótko stwierdza Samara z naszej-klasy.

Fajnie mi tu było, na tym świecie

Śmierć na żywo

W 2008 roku 19-letni Amerykanin popełnił samobójstwo na antenie własnego videocastu. Na oczach wszystkich połknął silną dawkę leków antydepresyjnych. Nie była jego pierwsza próba samobójcza. 200 oglądających go osób zbagatelizowało sprawę. Dopiero po kilku godzinach ktoś zasugerował, że chłopak być może jednak nie udaje. Na ratunek było już jednak za późno.

W zeszłym roku w Wielkiej Brytanii, 53-letni mężczyzna popełnił samobójstwo na oczach swoich wideorozmówców z internetowego czatu. Mężczyzna podczas rozmowy z czaterami objawił swoje zamiary. Rozmówcom udało się ustalić, gdzie desperat się znajduje. Wtedy jeden z nich zadzwonił na policję. Funkcjonariusze jednak nie zdążyli zapobiec tragedii.

Wcześniej 21-letni mężczyzna rozważał na czacie swoje samobójstwo. Jego rozmówcy podzielili się na dwie grupy. Jedna grupa chciała za wszelką cenę zdobyć informacje o pobycie niedoszłego samobójcy, druga natomiast uznała, że mężczyzna ma prawo do tego kroku. 21-latek w końcu podjął decyzję i skończył życie.
W Polsce w zeszłym roku został wyemitowany film uczestnika programu "Mam talent". Brzuchomówca Wojciech Glanc zapowiedział w nim, że popełni samobójstwo, podając dokładnie datę. Do targnięcia się na życie nie doszło, bo zareagowała stacja TVN. Film zdobył jednak olbrzymią popularność w internecie.

W sieci chodzą filmy z Pińciem w roli głównej. Na jednym z nich chłopak wchodzi do studni. Jego koledzy kamerują wyczyn. Jeden z nich rzuca informację, że studnia ma głębokość 25 m, razem ze słupem wody. Pińciu przekonany, że studnia ma tylko 6 metrów, spuszcza się jednak do jej wnętrza bez wahania. Żegna się z kumplami słowami: - Fajnie mi tu było, na tym świecie.

Koledzy w pewnym momencie tracą go z oczu, ale zabawa trwa nadal. Wreszcie wyciągają Pińcia z powrotem.

Uśmiechem przesłoniłeś smutek

Nie wiadomo co nagle w Pińciu pękło. Na swoim profilu na portalu nasza-klasa drukowanymi literami napisał trzykrotnie "POMOCY".

Jeszcze w sobotę, jakby nigdy nic poszedł do "Szklarni" na koncert. Przyprowadził z sobą 18 osób. Jak zwykle bawił się świetnie. "Śmiechem przesłoniłeś swoje problemy" - pisze kolejny internauta na portalu esanol.pl.

Z niedzieli na poniedziałek, w dzień swoich 27. urodzin, na internetowym czacie na portalu Interia.pl Pińciu zapytał: Czy ktoś chce zobaczyć, jak się wieszam?" I powiesił się w swoim pokoju w Zagórzu na oczach internautów. Jego śmierć transmitowana była na "żywo" przez kamerkę.

Zamknięte oczy i uszy

"Ostatnio pisał mi, że nikt go nie słucha, gdy potrzebuje pomocy. Ludzie go olewają i mówią tylko o sobie. Chciałam mu pomoc..." - ujawnia w sieci jedna z dziewczyn.
"Pluję sobie w twarz, że miałam zamknięte uszy i oczy na twoje wołanie o pomoc... Wybacz mi..." - prosi jedna z jego przyjaciółek.

Magda z esanok.pl jest bardzo krytyczna dla jego znajomych: Pisał wyraźnie, że potrzebuje pomocy. Gdzie byli wtedy ci wszyscy pseudoprzyjaciele? Jesteście przyjaciółmi tylko na melanżu? Tylko jak trzeba iść na imprezę, koncert pobawić się, pośmiać?? Wiedzieliście, że miał problemy, więc co nie dotyczyło to was? Nie poczuwaliście się, żeby mu pomóc?? Teraz dopiero pokazówka, jacy to nie byliście zżyci z nim? Żal mi was.... Z tego co widać, był to biedny człowiek potrzebujący pomocy i wołający o nią!! Szkoda, że nikt mu nie pomógł, że nie był z nim w trudnych chwilach. Miał tylu znajomych, a nikogo nie obchodził... Smutne...

Raj dla chuliganów

Śmierć Pińcia zaczyna już obrastać legendą. Na różnych forach można wyczytać komentarze w stylu: Pińciu, jesteś wielki! Jakby samobójstwo dodało chłopakowi nobilitacji. Dlaczego?

- Momentu śmierci nikt nie wybiera - zauważa prokurator Tadeusz Hałas. - Wybór tego momentu jest kwintesencję poczucia wolności.

Pewnie prokurator znowu ma rację. Tę prawdę można też wyczytać w słowach dedykowanego Pińciowi utworu:
A gdy przyjdzie po mnie ta suka k…a śmierć, wypiję jeszcze łyk i powiem wszystkim cześć. Bo wierzę, że tam gdzieś, daleko hen w oddali, jest raj, do którego idą chuligani.

***

Fragment swoich rymowanych zapisków w internecie Pińciu zaadresował do matki. Z jego słów bije gorycz, bezradność, brak nadziei.

Na koniec napisał:

"Dlaczego piszę ten wiersz o Twoim synu i Tobie?? By nie było za późno... BYŚ NIE PŁAKAŁA NA JEGO GROBIE!!!"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24