Samolot zamiast motorówki

Do chaty Krzysztofa Brossa, mieszkańca Teleśnicy nie prowadzi żadna droga dojazdowa lądem. Osadnik (mieszka tu 30 lat) korzysta z motorówki z silnikiem spalinowym, którą dowoził prowiant i swoich gości. Teraz uchwała mu tego zakazuje.

Samolot zamiast motorówki

- Tak? Nikt mnie o tym nie poinformował. - dziwi się Bross. - Będę zadowolony, jak mi wybudują drogę asfaltową. Niech teraz radni podejmą taką uchwałę. Albo dostarczą zaopatrzenie i wożą moich gości.

Bieszczadnik ma pomysł na rozwiązanie tej sytuacji. - Stoi u mnie samolot AN 24. Na pokład bierze 12 osób. Może lądować na lądowiskach na Weremieniu albo na Dźwiniaczu. Jak mi urzędnicy zapłacą za paliwo, to będę korzystał z drogi powietrznej - dodaje Bross.

Nie będę łamał prawa

W takiej samej sytuacji jest Henryk Wiktorini (ponad 40 lat mieszka nad jeziorem). - Nie chcę pływać po Solinie w poczuciu, że łamię prawo - mówi legendarny bieszczadnik - Nie zamierzam liczyć, że każdy mnie zna i nikt mi nie będzie robił trudności. Jeszcze dzisiaj napiszę w tej sprawie do wojewody.

Biała flota może, a harcerze nie

Z pismem do wojewody ma zamiar zwrócić się również Komenda Hufca ZHP "Ziemia Sanocka", która na Jeziorze Myczkowieckim ma bazę "Berdo". Od 27 czerwca w bazie przebywają harcerze. Muszą korzystać z drogi wodnej.

- Uważam, że działamy na takiej samej zasadzie jak "Biała Flota", której zakaz nie obowiązuje. Mamy umowy podpisane na cały sezon. Jeśli z powodu zakazu nie będziemy mogli się z nich wywiązać, zaskarżymy starostę do sądu - podkreśla Krystyna Chowaniec, komendantka hufca.

Sprawą jest zainteresowany również naczelnik ZHP, gdyż w czasie wakacji w bazie "Berdo" planowana jest duża akcja szkoleniowa dla harcerzy.