Sanoccy hokeiści o krok od złota

- Jedziemy do Tychów wygrać, by w czwartek w swojej hali postawić kropkę nad i - mówiono głośno w sanockim obozie przed meczem w Tychach.

Niewielu w to wierzyło. Tym bardziej, że początek był fatalny; już w 30. sekundzie GKS otworzył wynik za sprawą Jarosława Rzeszutko, który po wygranym buliku dobił strzał Pavela Mojzisa. Jeszcze przed upływem 60 sekund mógł wyrównać Marek Strzyżowski, ale jego uderzenie obronił Stefan Zigardy.

W 6. min po zagraniu Tomasza Malasińskiego sam na sam z Johnem Murrayem znalazł się Josef Vitek, ale ten pojedynek przegrał. Zemściło się to na miejscowych po chwili, gdy na zaskakujący strzał zdecydował się Robert Kostecki i krążek między parkanami Zigardy'ego wpadł do bramki. Jeszcze tyszanie się nie otrząsnęli a powinien ich pokarać Mike Danton, który w połowie tej tercji, po ataku Jana Stebera, ledwie pozbierał się z lodu. To jednak miejscowi cały czas przeważali, choć goście nie grali tak głęboko cofnięci, jak we wcześniejszych meczach w Tychach.

Podczas pierwszego w tym meczu osłabienia sanoczanie od razu stracili gola; po ładnej akcji Rzeszutko po raz drugi znalazł sposób na bramkarza Ciarko.

W drugiej odsłonie goście przeszli prawdziwą metamorfozę, choć początek niewiele na to wskazywał. Zaraz po zmianie stron przed szansą był Petr Sinagl, później - gdy zawodnicy Miroslava Frycera grali w przewadze - Mahbod. W tym samym okresie, podczas osłabienia, tyszanie mogli dwa razy zaskoczyć Murray'a. "Jasiek" musiał też interweniować po nieudanym rozegraniu akcji przez swoich kolegów.

Wyrównał wreszcie Marcin Biały po ładnej akcji Rafała Ćwikły i zagraniu zza bramki. Miejscowym zawodnikom szansa zaczęła się wymykać z rąk, stracili pewność siebie. Chwilę później pokarał ich Samson Mahbod, który po błędzie obrony znalazł się sam na sam z Zigardy'm i pewnie go pokonał.

Miejscowi niby atakowali, niby strzelali, ale nie stwarzali większego zagrożenia pod sanocką bramką. W trzeciej odsłonie Jiri Sejba zmienił formacje, ale mecz cały czas był wyrównany. W 43. min Martin Vozdecky, w 47. Marek Strzyżowski i sześć minut później Samson Mahbod mieli lepsze szanse niż Marcin Kolusz po stronie miejscowych.

Gdy w 54. min Kostecki zmienił lot krązka po strzale Mike Dantona i było 2-4 wydawało się, że jest po emocjach. Chwile później Kolusz zza bramki odbił krążek od Murraya i było tylko 3-4. Dopiero zrobiły się emocje, ale po chwili tyszanie grali 3 na 5 i nie byli w stanie wtrównać.

GKS Tychy - Ciarko PBS Bank Sanok 3-4 (2-1, 0-2, 1-1)
1-0 Rzeszutko (1, asysta Mojzis),
1-1 Kostecki (7, Strzyżowski),
2-1 Rzeszutko (11 w przewadze, Kotlorz i Mojzis),
2-2 Biały (29, Ćwikła),
2-3 Mahbod (34, Strzyżowski i Richter),
2-4 Kostecki (54, Danton),
3-4 Kolusz (55).

Stan play-off (do 4 wygranych): 2:3
GKS: Zigardy - Havlik, Sokół; Mojzis, Wanacki; Sulka, Kotlorz; Gwiżdż, Kruczek - Malasiński, Bagiński, Vitek; Łopuski, Rzeszutko; Kolusz; Baranyk, Parzyszek, Steber; Witecki, Galant, Piorun. Trener Jiri Sejba.
Ciarko PBS: Murray - Richter, Hudec; Dutka, Besch; Rąpała, Kloz oraz Pociecha - Vozdecky, Mahbod, Sinagl; Kostecki, Zapała, Strzyżowski; Danton, Wilusz, Bayrack; Mermer, R. Ćwikła, Biały oraz H. Demkowicz. Trener Miroslav Frycer.
Sędziowali Breske (Jastrzębie) i Wolas (Oświęcim).
Kary: 10 i 4 minuty
Widzów 3000.