Sanok > Kto kierował hondą?

Do wypadku doszło o godz. 3.30 na ul. Rymanowskiej. Pędząca honda civic z piątką młodych ludzi uderzyła w betonowy płot cmentarza i latarnię. Na miejscu zginęło 3 pasażerów. W szpitalu zmarła czwarta osoba. Ofiary miały od 17 do 22 lat. Piąty mężczyzn, 24-latek, cudem przeżył.

Prokuratura w Sanoku wyjaśnia okoliczności tego zdarzenia. Z zeznań świadków wynika, że wcześniej cała piątka bawiła się w sanockim klubie. Potem samochodem Macieja J., młodzi ludzie podjechali na stację benzynową. Tam kupili alkohol. Zaproponowali spotkanym tu znajomym, by urządzić samochodowe wyścigi ulicami Sanoka. Propozycja nie została jednak podjęta. Świadkowie twierdzą, że za kierownicę usiadł wtedy Damian M.

- Tę kwestię będziemy szczegółowo wyjaśniać - mówi prokurator Tadeusz Hałas. - Z kierownicy, siedzenia kierowcy i drążka zmiany biegów pobrano materiał biologiczny. Badanie DNA wykaże, kto naprawdę kierował samochodem.

Świadkowie potwierdzają, że honda pędziła ul. Rymanowską z ogromną prędkością. Kierowca wymijanego przez nią auta, który jechał z prędkością około 70 km na godzinę, zeznał, że gdy on pokonał odcinek 200 metrów, honda przejechała pół kilometra. Taksówkarz widział, jak po uderzeniu w latarnię honda wyleciała w powietrze na wysokość 10 metrów, obracając się kilkakrotnie w powietrzu. Siła odśrodkowa wyrzuciła ludzi z pojazdu.

Ofiarom pobrano krew do badań na zawartość alkoholu i środków odurzających. Policja zabezpieczyła w aucie porozbijane butelki i puszki po piwie oraz małe torebeczki z resztką białego proszku i tabletkami. Te substancje zbada laboratorium w Krakowie.

Wyniki z badań krwi i toksykologiczne będą znane za kilka tygodni.