Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiad broni oskarżonego o zabójstwo: "Jego brat wywoływał awantury"

Ewa Gorczyca
Mirosław P. nie przyznaje się do zabójstwa. Twierdzi, że bronił się przed agresywnym bratem.
Mirosław P. nie przyznaje się do zabójstwa. Twierdzi, że bronił się przed agresywnym bratem. Tomasz Jefimow
- W tym domu nie było spokoju, ciągle tylko rozróby, wzywanie policji i pogotowia. To, co tam się działo, wołało o pomstę do nieba - opowiadał Krzysztof P.

Wczoraj zeznawał jako świadek w procesie Mirosława P ze Średniej Wsi, oskarżonego o zabójstwo swojego młodszego brata, Łukasza.

- Z Mirkiem utrzymywałem koleżeńskie kontakty - mówił Krzysztof P. - Był uczynny, nieraz mi pomagał. Co innego Łukasz. Ten był agresywny, często pijany. Stroniłem od niego. Świadek opowiadał, że jako jeden z najbliższych sąsiadów często musiał reagować na to, co działo się w domu Zofii P. i jej synów.

- Przybiegała do nas w nocy, "Mirek, ratuj" - wołała. Dzwoniłem po karetkę, przyjeżdżała policja. Takie sceny działy się nawet 2-3 razy w tygodniu. Awantury wszczynał Łukasz. Jak wracał pijany, to jakby diabeł wpadał do mieszkania. Bił Mirosława a wcześniej także drugiego brata, Andrzeja, który już nie żyje. On nawet rodzoną matkę pobił - zeznawał świadek podczas wczorajszej rozprawy.

Krzysztof P. inaczej jednak przedstawiał sytuację podczas pierwszego przesłuchania, niedługo po zdarzeniu. Wtedy także mówił o tym, że między braćmi dochodziło do awantur, ale nie był w stanie powiedzieć, kto był ich prowodyrem. Stwierdził wówczas, że wszyscy bracia nadużywali alkoholu, a pijani wszczynali kłótnie. Sędzia pytał świadka, skąd taka różnica w zeznaniach. - Przemyślałem to wszystko i zmieniłem swoje podejście do tej sprawy. Na Mirka złego słowa nie powiem - podsumował Krzysztof P.
Pozytywną opinię o oskarżonym wyraził też Daniel G, jego znajomy z tej samej wsi.

- Spotykaliśmy się pod sklepem, na piwo czy wino. Znalem obu braci. Mirek był w porządku, nawet jak wypił. Nikt na niego nie narzekał. Łukasz to był skurczybyk. Zadziorny, do bitki startował. Mirek się skarżył, że w domu rozrabia, że nie raz musi wychodzić, bo brat go wkurza.
Sąd przesłuchał wczoraj także lekarza karetki reanimacyjnej, która została wezwana tej nocy, gdy Mirosław śmiertelnie ugodził nożem swojego brata.

- W domu było ciemno, nie działało światło. Zaraz za progiem, w korytarzu, zauważyłem ciało. Mężczyzna leżał twarzą do podłogi, w kałuży krwi. Nie dawał już żadnych oznak życia - opowiadał lekarz. Jak zeznał, gdy zajmował się oględzinami, podszedł do niego człowiek w wieku ok. 40 lat i powiedział "ja to zrobiłem".

- Przedstawił się jako brat nieżyjącego. Mówił, że doszło między nimi do szarpaniny i wtedy dźgnął go nożem, że takie awantury zdarzały się często i nie wytrzymał. Zdaniem lekarza, oskarżony zachowywał się w sposób opanowany. - Odniosłem wrażenie, że jak na takie zdarzenie był bardzo spokojny - stwierdził lekarz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24