Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiedzi porwanego inżyniera nie tracą nadziei. Wierzą, że Piotr wróci do domu

Ewa Gorczyca
Przed wyjazdem Piotr przekazał mi klucze do swojego domu, Wierzę, że będę mogła mu je oddać - mówi Elżbieta Janocha.
Przed wyjazdem Piotr przekazał mi klucze do swojego domu, Wierzę, że będę mogła mu je oddać - mówi Elżbieta Janocha. Fot. Tomasz Jefimow
- Cały czas mam nadzieję, że go nie zabili - mówi Elżbieta Janocha, najbliższa sąsiadka Piotra S. Szok i niedowierzanie - to reakcje mieszkańców podkrośnieńskiego Potoka na dramatyczne wieści, które dotarły z Pakistanu.

Sąsiedzi Piotra S. przez ostatnie dni śledzili wszelkie informacje o losach uprowadzonego inżyniera.

- Nie dopuszczałam takiej myśli, że porywacze spełnią swoje ultimatum - opowiada Zofia Wójcik. - Jeszcze w piątek w nocy w telewizji była informacja, że trwają negocjacje. To, co usłyszałam w następnym dniu, zabrzmiało strasznie. Oby te doniesienia okazały się nieprawdziwe.

Co on im zawinił

Pani Zofia, która znała Piotra od czasu, gdy kilka lat temu kupił dom w Potoku, ma łzy w oczach.

- Jak wracał z kontraktu, to nie odpoczywał, tylko zaraz zabierał się do roboty: kosił, coś naprawiał… Co to za ludzie, ci porywacze? Co on im zawinił? Przecież to był zwykły człowiek, żaden polityk.

Aneta Wójcik wierzy, że najgorsze się nie stało.

- Może on żyje, to tylko Bóg teraz wie.

W tragiczny finał porwania trudno też uwierzyć Elżbiecie Janosze, która opiekuje się domem Piotra S. podczas jego nieobecności.

- Pamiętam jak w sierpniu, przed ostatnim wyjazdem, przyniósł mi klucze i pieniądze na rachunki - wspomina. - Odprowadziłam go do bramki. "Żeby pan szczęśliwie wrócił": powiedziałam na pożegnanie. To nie był jego pierwszy wyjazd do Pakistanu, ale wtedy Piotr był jakiś wyjątkowo przygaszony. Nic mi nie odpowiedział.
Nadzieja umiera ostatnia

Elżbieta Janocha w sobotę rano, jak tylko usłyszała, że porywacze zabili Polaka, chwyciła za telefon i zadzwoniła do siostry Piotra w Krośnie. "Pani Danusiu, niech pani włączy telewizor, złe wieści z Pakistanu".

Teraz ma do siebie żal o taką instynktowną reakcję.

- Ona chyba jeszcze nic nie wiedziała, nie pamiętam nawet czy mi coś odpowiedziała, potem, gdy chciałam z nią porozmawiać, miała już wyłączony telefon - opowiada pani Elżbieta. Wie, jak trudne były dla siostry Piotra ostatnie cztery miesiące, gdy drżeli o jego los. - Piotr był dla rodziny podporą - dodaje.

Liczy, że porywacze nie zdecydowali się na ostateczny krok. - Bo co oni na tym zyskają? - zastanawia się.

Danuta P. siostra porwanego inżyniera nie straciła nadziei na uratowanie brata. Nie czuje się na siłach by rozmawiać z dziennikarzami. Krakowska Geofizyka, której pracownikiem jest Piotr S. zapewniła jej pomoc psychologa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24