Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sceny jak z filmu Barei w Kielcach!

/ElZem/
Niemal jak z filmu Barei wyglądała akcja, na którą we wtorek pojechali kieleccy strażacy. W jednej chwili gasili płonące trawy, interweniowali w bójce oraz pomagali poszkodowanym w kolizji trzech aut…

- Trzeba przyznać, że to były zdarzenia, które na pewno trudno będzie strażakom zapomnieć - przyznawał z uśmiechem Robert Sabat, zastępca komendanta kieleckich strażaków.

O godzinie 17.53 jeden zastęp druhów wyjechał do zgłoszenia o płonących nieużytkach przy ulicy Sandomierskiej w Kielcach. Po tym, jak strażacy dotarli na miejsce okazało się, że do ugaszenia jest nie tylko paląca się trawa…

- Zgłoszenie dotyczyło okolic skrzyżowania ulicy Sandomierskiej z Domaszowską w Kielcach. Gdy nasi ludzie dojeżdżali do wskazanego miejsca, zobaczyli aż trzy różne zdarzenia. Na drodze stały trzy samochody osobowe, które chwilę wcześniej zderzyły się, zaś kilka metrów dalej stłoczonych w bójce było czterech mężczyzn. Oprócz tego wszystkiego oczywiście dym z traw przysłaniał widoczność - opowiadał Robert Sabat.

Strażacy szybko ocenili sytuację i zdecydowali o tym, co ma wyższy priorytet. - Dowódca wysłał zastęp do gaszenia rozprzestrzeniającego się pożaru traw, a sam udał się do bijących się mężczyzn. Wcześniej przez radio powiadomiono policję o bójce. Gdy dowódca dotarł już na miejsce okazało się, że prawdopodobny prowodyr bójki jest już obezwładniony przez ochroniarzy, których miał zaatakować - opowiadał Robert Sabat.

Grzegorz Dudek, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji uzupełnił, że awantura dotyczyła pasażera, który wszedł w konflikt z pracownikiem Zarządu Transportu Miejskiego w Kielcach. - Pomiędzy dwoma mężczyznami: pasażerem i kontrolerem doszło do ostrzejszej wymiany zdań, a później szarpaniny. Jeden z panów - pasażer został przewieziony do szpitala z obrażeniami twarzy.

Na miejsce, przed policją przyjechali ochroniarze, którzy obezwładnili awanturującego się, a później dotarli powiadomieni przez strażaków, policjanci. - Po rozwiązanym problemie z bójka, dowódca udał się na miejsce kolizji. Na szczęście okazało się, że nikt nie ucierpiał. Zastęp dokończył gaszenie traw i uprzątał plamę oleju po kolizji - dodał Robert Sabat. - Nasz zawód jest służbą. Nie możemy przechodzić obojętnie obok, gdy komuś dzieje się jakaś krzywda lub gdy może potrzebować pomocy. W tym przypadku strażacy nie mogli postąpić inaczej, jak tylko zaangażować się we wszystkie sprawy - tłumaczył komendant Sabat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie