Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Zalepa, obrońca Apklan Resovii: Pewnie gdyby nie prezes Boniek, to grałbym po drugiej stronie Rzeszowa

Miłosz Bieniaszewski
Miłosz Bieniaszewski
Sebastian Zalepa (z prawej) w Resovii gra od sierpnia 2018 roku
Sebastian Zalepa (z prawej) w Resovii gra od sierpnia 2018 roku Krzysztof Kapica
Jeszcze przed rozpoczęciem rundy wiosennej porozmawialiśmy z Sebastianem Zalepą, obrońcą Apklan Resovii.

Na początku cofnijmy się do lata ubiegłego roku. O co tak naprawdę chodziło z tym przejściem do Wigier Suwałki i nagłym powrotem do Resovii?

Historia jest dosyć długa.

Śmiało…

Byłem wtedy blisko porozumienia się z Resovią, aczkolwiek pojawiły się dwie oferty z 1 ligi. Jedną z nich była ta właśnie z Wigier Suwałki, a druga z innego 1-ligowca, na dzisiaj takiego średniaka po rundzie jesiennej. W Suwałkach przedstawiono mi bardzo pozytywny plan, również w stosunku do mojej osoby. Zdecydowałem się przejść do Wigier, bo stawiałem przede wszystkim na aspekt sportowy. Po przyjechaniu na miejsce i okresie przygotowawczym, jak zobaczyłem co się dzieje tam wewnątrz klubu, zacząłem dochodzić do wniosku, że popełniłem błąd. Pobyt tam nie sprawiał mi zbytnio przyjemności, a jestem zawodnikiem, który stara się utożsamiać z klubem. Innym aspektem jest, że mam chorego tatę w Łodzi, a nie poukładałem sobie wszystkiego, tak jak należy. Bardzo dużo rozmawiałem z rodziną, ze znajomymi, kolegami z Resovii, czy jej prezesem, a w między czasie doszło jeszcze w klubie do wielu zmian, łącznie z prezesem. Podjąłem więc decyzję, aby rozstać się z Wigrami i na dzisiaj jej nie żałuję.

Po powrocie do Resovii żadnej „karencji" nie było i z miejsca znów pan wskoczył do podstawowej jedenastki…

Tutaj należą się duże słowa uznania trenerowi, że nie stracił do mnie zaufania. W ostatnim sparingu przed ligą zagrałem 30 minut, a byłem po długiej podróży, bo z Suwałk pojechałem do Warszawy, gdzie zabrał mnie prezes. Przez te dni byłem więcej w podróży niż w treningu. Pewnie trener miał już plany co do wyjściowej jedenastki na inaugurację sezonu, ale postawił na mnie i cieszę się, że nie zawiodłem go. Wiem jednak, że zawsze mogło być lepiej i ta runda też nie była taka rewelacyjna w moim wykonaniu, bo uważam, że potrafię grać lepiej i takie mam plany na wiosnę.

Jesienią zagrał pan 20 meczów, wszystkie od deski do deski. No nie jest pan koleżeński i nawet za kartki nie pauzował…

No tak, trudny mam charakter i wiem o tym (śmiech). Jak już tak wspomniał pan o tych kartkach, to nie dobrze, bo jestem zagrożony i w ostatnich jesiennych kolejkach uważałem, aby nie dostać kolejnej, bo całą zimę pracowałbym dla siebie, a trener nie mógłby mnie wystawić na początku. Proszę mi wierzyć, nie jest łatwo przygotowywać się z myślą, że w pierwszym meczu po przerwie trzeba pauzować. Muszę byś ostrożny w swoich poczynaniach, bo czasem lubię przyostrzyć. Wierzę, że zdrowie wiosną mi dopisze i będę dawał sygnał trenerowi, że może na mnie liczyć.

Wiele razy jesienią potrafiliście odwracać losy meczów. Ciężko było was złamać rywalom...

W piłce nożnej, poza taktyką, czy techniką, bardzo ważny jest kolektyw. Nie ważne, czy zaczyna się mecz w pierwszym składzie, czy na ławce, to jest się równie ważną postacią i nie raz to właśnie gracze wchodzący dawali ten dodatkowy impuls. Dzisiaj na pewno jesteśmy mądrzejsi o te dwa ostatnie spotkania. Gdybyśmy je wygrali to mielibyśmy dużo więc punktów, a nasza sytuacja byłaby rewelacyjna. Niestety, zawaliliśmy, ale to też był dla nas i trenerów sygnał, że nie jest tak dobrze, jak się wydaje i to też pokazało pewne braki. Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że w tej przerwie staraliśmy się właśnie to eliminować. Ten zespół przypomina mi bardzo drużynę z Mielca, z którą robiliśmy awans do 1 ligi.

Co pan może obiecać kibicom Resovii? Czego mogą się po was spodziewać wiosną?

Na pewno zespół będzie dobrze przygotowany pod kątem fizycznym. Widzę spory progres w stosunku do poprzedniej zimy, kiedy miałem pierwszy okres przygotowawczy z Resovią. Wszystko w klubie poszło w górę, od jakości treningów, poprzez organizację, czy sparingpartnerów, których mieliśmy bardzo mocnych. Zespół udało się wzmocnić i mam nadzieję, że zrobimy coś fajnego.

Niedawno obchodził pan urodziny i pojawiła się "3" z przodu. To coś zmienia?

Już nie będę tak blisko młodzieżowca, o którego tak się dzisiaj wszyscy biją (śmiech). Czasu na świętowanie nie było, bo byliśmy w trakcie okresu przygotowawczego, dostawaliśmy od trenerów niezły wycisk. Pewnie te urodziny jakoś przełożę i może po jakimś udanym meczu wypijemy po tej lampce szampana.

W rundzie jesiennej ponownie miał pan okazję zagrać przeciwko Widzewowi w Łodzi, a jest pan rodowitym łodzianinem. W poprzednim sezonie zdobył pan tam gola, ale Resovia przegrała. Teraz było zero z tyłu i trzy punkty pojechały do Rzeszowa...

Pamiętam, że mój debiut w Resovii miał właśnie miejsce w Łodzi. Coś w tym jest, że lubię grać przeciwko łódzkim klubom, bo ŁKS pokonałem 7:1 w barwach Floty Świnoujście, i zdobyłem bramkę. Na Widzewie też zdobyłem gola, ale przegraliśmy. Jesienią jednak udało się wygrać, co cieszy, bo na trybunach było wielu kolegów i przyjaciół, i to też zawsze okazja, aby się z nimi spotkać i porozmawiać. Co też ważne, jako jedyni wygraliśmy w Łodzi.

Jako dzieciak kibicował pan Widzewowi, czy Łódzkiemu Klubowi Sportowemu?

Zawsze bliżej mi było do Widzewa. W przygodzie seniorskiej trzy razy byłem bardzo blisko tego klubu. Za każdym razem coś jednak stawało na przeszkodzie, abym ponownie mógł zagrać w barwach Widzewa.

W Widzewie był pan jednak jedną rundę, a trenerem był wtedy Czesław Michniewicz. Jak pan wspomina tę barwną postać?

Początkowo trafiłem w Widzewie do Młodej Ekstraklasy. Trenerowi Michniewiczowi spodobałem się chyba w jednym meczu, kiedy jeszcze jako gracz SMS-u Łódź zagrałem przeciwko drużynie złożonej z zawodników testowanych przez Widzew. Co ciekawe żaden z nich nie załapał się do klubu, a ja najwyraźniej wpadłem w oko. W Młodej Ekstraklasie prowadził mnie trener Mroczkowski, z którym wcześniej pracowałem w SMS-ie. Trenowałem z pierwszym zespołem, a konkurencja była naprawdę ogromna, bo to był Widzew za najlepszych czasów prezesa Cacka. Udało mi się zadebiutować w ekstraklasie, a później zagrać jeszcze jeden mecz. Już możliwość trenowania z takimi zawodnikami jak Jarek Bieniuk, to było „coś”. Po rundzie kończyło się wypożyczenie i niestety odezwała się polska rzeczywistość, czyli horrendalne oczekiwania ze strony SMS-u. W ten sposób zakończyła się moja przygoda z Widzewem. Zostałem wypożyczony do 2-ligowego Tura Turek, bo rozmowy z Widzewem długo trwały i ciężko by było znaleźć inną opcję. Po półrocznym pobycie w Turze trafiłem do grającej w 1 lidze Floty Świnoujście na trzy lata.

To siedział pan w tym autobusie mającym przewieźć piłkarzy Floty do Rzeszowa?

(śmiech) Autobus nie został podstawiony. Był pomysł, abyśmy pojechali pociągiem. Doszło do porozumienia pomiędzy prezydentami miast, którzy są dobrymi przyjaciółmi. Nie zostało to zatwierdzone przez związek, ale faktycznie w sobotę dowiedzieliśmy się, że klub zostanie sprzedany i w poniedziałek mieliśmy wyjeżdżać. Dla wielu chłopaków to był „kosmos”, że mają się przenosić na drugi koniec Polski. Ja byłem jeszcze wtedy kawalerem, ale wielu miało żony, dzieci i sporo by było rzeczy do załatwienia. Klub miał też wobec piłkarzy spore zobowiązania. Prezesem Stali Rzeszów był chyba wtedy pan Szczepaniak, rozmawiał z nami i pewnie gdyby nie prezes Boniek, to grałbym po drugiej stronie Rzeszowa. Ja też nie byłem zwolennikiem tej przeprowadzki, bo miałem rozpoczęte studia, a do tego Świnoujście to piękne miasto. Co ciekawe po roku wylądowałem na Podkarpaciu, w Stali Mielec i jestem tutaj już prawie pięć lat. Muszę przyznać, że początki były dla mnie tutaj trudne. Na Podkarpaciu jest inna mentalność i trochę mi zajęło, nim się tego nauczyłem. Niektóre rzeczy były dla mnie wręcz szokujące, ale teraz już się odnajduję tutaj bardzo dobrze.

Zobacz też: Tomasz Poręba: Musiałem rozmawiać ze sponsorami. Byli zaniepokojeni informacjami napływającymi od władz Mielca

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24