W woj. podkarpackim od stycznia osiem miast (Lubaczów, Brzozów, Leżajsk, Strzyżów, Nisko, Kolbuszowa, Ropczyce i Przeworsk) będzie pozbawionych własnych sądów rejonowych. W ich miejsce powstaną oddziały zamiejscowe. Wielu sędziów z tych placówek postanowiło skorzystać z okazji.
Nadal będą dostawać pensje
- Nic dziwnego. Taka sytuacja pojawia się chyba po raz pierwszy. Sędzia z likwidowanego sądu do ukończenia 65 lat dostaje 100 proc. aktualnego wynagrodzenia, ale bez dodatków. Taka goła pensja sędziego sądu rejonowego waha się od 6 do 7 tys. zł brutto. Dopiero po osiągnięciu 65 lat otrzymuje 75 proc. aktualnej pensji - wyjaśnia Roman Skrzypek, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie.
W Ropczycach na osiem etatów sędziowskich dwie osoby zdecydowały się na złożenie wniosku o odejście w stan spoczynku, w tym jeden jest alternatywny. Albo stan spoczynku albo przeniesienie do Rzeszowa. Dębica, gdzie ropczyccy sędziowie mają być przeniesieni, nie wchodzi w grę. W Strzyżowie prawie połowa chce zrezygnować.
Najbardziej poważna sytuacja jest jednak w Leżajsku - aż sześć sędziów z siedmiu tu zatrudnionych chce odejść.
- Po pierwszym stycznia sędziowie z Leżajska mają zostać przeniesieni do Łańcuta. W dalszym ciągu będą orzekać w Leżajsku w tym samym budynku, ale już pod szyldem łańcuckiego sądu. Zmienia się zatem tylko nazwa na wydziały zamiejscowe - tłumaczy Marzena Ossolińska-Plęs z Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
Jeśli nie wycofają wypowiedzeń, w styczniu prezes Sądu Rejonowego w Łańcucie zamiast mieć do dyspozycji kilkunastu sędziów łańcuckich i leżajskich, będzie musiał pracownikami jednostki macierzystej obsłużyć również wydziały zamiejscowe. - Trzeba będzie się ratować sędziami z Łańcuta - mówi Ossolińska-Plęs.
Kto będzie orzekał?
- W połączonych sądach mogą wystąpić braki w etatach orzeczniczych. Tak jest, gdy minister sprawiedliwości ignorując krytyczne głosy, postanawia za wszelką cenę przeprowadzić reformę sądownictwa - podkreśla Daniel Sajdyk, pracownik leżajskiego sądu i ogólnopolski koordynator Inicjatywy Społecznej "Brońmy sądów".
Ministerstwo sprawiedliwości, mimo otrzymanych wniosków o odejście, wysyła jednak sędziom decyzje o przeniesieniu.
- Nawet, jeżeli minister nie zgadza na nasze odejście i będzie nam kazał orzekać, to mamy prawo złożyć skargę do Sądu Najwyższego. Do czasu rozpatrzenia skargi mogę odmawiać orzekania. Jeżeli jednak SN przyzna rację sędziom chcącym odejść w stan spoczynku, to nie będzie miał kto orzekać w sądach - słyszymy od jednego z sędziów.
Niektórzy twierdzą, że, jeśli nawet będą pracować do ogłoszenia stanowiska Sądu Najwyższego, to po ich odejściu sprawy, które prowadzili, trzeba będzie rozpocząć od nowa. Ale to nie jedyny problem. - Zniesienie sądu powoduje, że sprawę karną będzie rozpatrywał nowy sąd, w nowym składzie. Zgodnie z kodeksem postępowania karnego, sprawy będą musiały się toczyć od początku. To oznacza, że na przykład na nowo będą przeprowadzane dowody, jakie już przeprowadzono - oczywiście wszystko na koszt państwa.
W tej sprawie opinie są jednak podzielone. - Moim zdaniem nazwa wydziału nie wpłynie w żaden sposób na prawidłowość rozpatrywania sprawy. Tak więc w praktyce przekonamy się, jak będą pracowały sądy po pierwszym stycznia - mówi Artur Lipiński z Sądu okręgowego w Krośnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?