Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sekrety policyjnej kuchni. Tak powstaje twarz bandyty

Grażyna Woźniak
Wystarczy 30 sekund, by zapamiętać twarz człowieka - uważa Andrzej Antoniuk.
Wystarczy 30 sekund, by zapamiętać twarz człowieka - uważa Andrzej Antoniuk. Darek Danek
Ofiary przestępstw podświadomie zapamiętują wygląd swojego oprawcy - mówi policyjny portrecista, nadkomisarz Andrzej Antoniuk.

Dwóch zakapturzonych bandytów pobiło i okradło przechodnia. Siedzą już za kratkami. Na portrecie pamięciowym jeden z nich rozpoznał… swego kompana.

Poszkodowany opisał wygląd przestępców. Gotowe wizerunki poszukiwanych trafiły do rąk policjantów. Wypadało już tylko czekać. Może ktoś rozpozna…

Jakiś czas później człowiek z policyjnych rejestrów trafił pod policyjną lupę w związku z inną sprawą. Pokazano mu portrety pamięciowe bojówkarzy ze Stalowej Woli.

- Znasz może któregoś z tych facetów?

Przesłuchiwany skwapliwie przytaknął, wskazując na jeden z rysunków.

- Tak, to mój dobry kumpel - potwierdził, podając personalia. - Specjalista od dziesiony (rozbojów). Właśnie niedawno pobił chłopaka i zabrał mu komórkę…

Opisany osobnik błyskawicznie został namierzony. A że razem raźniej za kratkami, zatrzymany równie szybko postarał się, by do aresztanckiej celi dołączył kumpel, który go rozpoznał.

Pytanie o spotkanie

Wizerunki napastników ze Stalowej Woli stworzył nadkomisarz Andrzej Antoniuk, policyjny specjalista od odtwarzania osób i rzeczy z Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. Okazały się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Namalowane komputerowo "gęby" do złudzenia przypominały oryginały.

Ale bywa, że rekonstrukcja wyglądu poszukiwanego jest mniej udana. Zdarza się, że trzeba zrobić dwa, trzy wizerunki tej samej osoby. Z pozoru różne, mają jakąś jedną wspólną cechę, trudny do uchwycenia szczegół. Coś, co czyni nas niepowtarzalnymi, więc rozpoznawalnymi.

Do gabinetu Andrzeja Antoniuka, każdego dnia trafiają świadkowie i ofiary kradzieży, rozbojów i morderstw. Zwykle jeden czy dwóch świadków. Jeśli jednak sprawcę czy zdarzenie widziało kilka osób, konieczna jest selekcja, czyli wybór świadka.

- Zaczynam od wstępnej rozmowy. To rozluźnia. Przy okazji mogę ocenić i wyłowić mojego przyszłego "współpracownika" - zdradza nam policyjny portrecista. - U niektórych pojawią się kłopoty z komunikatywnością, precyzyjnym podaniem informacji. W trakcie zapoznania próbuję ocenić, czy człowiek, z którym mam pracować, ma wybujałą wyobraźnię.

Tendencje do nadmiernego fantazjowania to często domena dzieciaków. W roli świadków czują się ważne. Nierzadko, chcąc sprostać za wszelką cenę zadaniu opisania tego, kogo widziały, podają mylne informacje.
Kobiety widzą emocjami. Szarmancki, elegancki przystojny lub nieciekawy, taki nijaki, ale ręce to miał ładne… I tego rodzaju opisy najczęściej serwują.

- Bardzo szczegółowo potrafią

opisać ubranie sprawcy czy podejrzanego - podkreśla nadkomisarz Antoniuk. - Nie pominą plamy na spodniach, bądź braku guzika przy koszuli. Z zegarmistrzowską precyzją opiszą wzory na krawacie.

Znacznie gorzej przychodzi paniom określić kształt nosa, twarzy, wielkość ust. Z kolei panowie mają trudności z precyzyjnym określeniem kobiecego wyglądu. Zwłaszcza gdy przyszło im stanąć "oko w oko" z seksbombą.
- "Duża czwórka", takie określenie od naocznego świadka usłyszałem niegdyś na dzień dobry. Z podaniem szczegółów anatomii twarzy świadek miał o wiele większe trudności. Jeszcze inny z uporem maniaka wspominał o dużym dekolcie. W końcu skapitulowałem i narysowałem mu ten dekolt, choć w portrecie pamięciowym ten akurat element jest całkowicie nieistotny - wspomina Andrzej Antoniuk.

Ujmujące oblicze bandyty

- W stworzeniu portretu pamięciowego bardzo istotne są okoliczności, w jakich doszło do spotkania z osobnikiem, którego wizerunek mam odtworzyć. Jego ofiara, brutalnie potraktowana, może mieć tendencje do demonizowania, przynajmniej bezpośrednio po zdarzeniu.

Potencjalny złodziej, zapamiętany jako wręcz posępny typ, w gruncie rzeczy okazywał się nie raz człowiekiem o ujmującej powierzchowności. Pokrzywdzeni znacznie łatwiej jednak i lepiej zapamiętują ludzki wygląd. Podświadomie kodują szczegóły. Kiedy minie trauma, potrafią bardzo precyzyjnie opisać sprawcę.

- Naoczni świadkowie bywają bardziej chaotyczni, niepewni. Nie są tak zaangażowani emocjonalnie, jak ofiary. Ich informacje są nierzadko zdawkowe i sprzeczne. Nie bez znaczenia jest także miejsce i czas, w jakim doszło do zdarzenia. Wiadomo bowiem, o ile i na ile sprawca mógł być widoczny i rozpoznawalny. Czy widziany był z tyłu, profilu. Perspektywa, z jakiej patrzyliśmy na osobę decyduje o tym, co i jak zobaczyliśmy. Tej informacji nie sposób pominąć.

Oko ważna rzecz

Nierzadko właśnie oczy, ich wyraz, blask zapamiętują świadkowie. O brwiach będą już mieli znacznie mniej do powiedzenia. Nos będzie zapamiętany, jeśli jest charakterystyczny. Garbaty czy zbyt długi, jakby niepasujący do całej reszty.

- Osoby zakompleksione na punkcie swojej osoby dostrzegą podbródek - podaje konkretny przykład policyjny portrecista. - Bo właśnie dla nich to podbródek stoi im "solą w oku". Wydaje się za duży, bądź zbyt mały. Pierwszą rzecz, na którą spojrzą, i to niezależnie od okoliczności, będzie ta właśnie część twarzy.

W trakcie spotkań przy komputerowym ekranie specjalista od "łowienia wizerunków" podsuwa wzory nosów. Ma ich w swoim arsenale blisko 300. Potem kolejne części twarzy. Intuicyjnie sięga po ten najbardziej prawdopodobny przy wcześniej zrekonstruowanym kształcie twarzy.

I jeszcze jedna niezwykle istotna kwestia: potencjalny wiek portretowanego. Jeśli mieści się gdzieś w granicach czterdziestki, to mogą być, a właściwie powinny, zmarszczki mimiczne. W okolicach ust, oczu. I jeszcze ewentualne bruzdy.

Przyglądamy się pracy. Antoniuk chwyta za ołówek i wprowadza korekty. Nie raz przeszło mu odtwarzać twarz przestępcy, który uaktywniał się wielokrotnie w różnych odstępach czasu. Portret jednego oszusta jest już na komendzie. Złodziej po miesiącu, dwóch znowu okrada i napada. Można wnioskować, że to ta sama osoba. Zaczynają się "schody". Nowi świadkowie, rozbieżność opisów…

- W ciągu ponad dwudziestoletniej pracy zdarzyło mi się zrobić trzy portrety pamięciowe jednego przestępcy. Na każdym niby inny człowiek. A jednak ten sam. Byłem tego pewien - zaznacza rzeszowski ekspert.

Niedawno w mediach publikowane były zdjęcia krakowskiego "bombiarza". Na pierwszy rzut oka sportretowane zostały dwie różne osoby. Wystarczy przyjrzeć im się uważniej, by stwierdzić jak bardzo się mylimy. A, czy kopie podobne są do oryginału?

- Portret pamięciowy nigdy nie będzie idealnym odzwierciedleniem ludzkiej twarzy. I nie taka jest jego rola. On musi budzić skojarzenia - zaznacza nadkomisarz Antoniuk.



Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24