Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seksbiznes podczas Euro. Czy był zarobek?

Norbert Ziętal
Nie jest tajemnicą, że w Przemyślu i okolicach są dziewczyny do wynajęcia. - Bo niby dlaczego miało by nie być - dziwi się Henryk.
Nie jest tajemnicą, że w Przemyślu i okolicach są dziewczyny do wynajęcia. - Bo niby dlaczego miało by nie być - dziwi się Henryk. Archiwum
Panienki lekkich obyczajów z Przemyśla do mistrzostw przygotowywały się tak samo jak piłkarze. Czy wyszły na tym podobnie jak nasza reprezentacja?

Dali nieco zarobić Niemcy, dużo mniej Duńczycy, Portugalczycy prawie wcale. - To już Polacy byli lepsi! Pan Heniek nie owija w bawełnę: Moje dziewczyny na Euro były praktycznie bezrobotne. Nie liczących tych kilkunastu razów...

Piątek, 16 czerwca. Za nami dwa mecze Euro na stadionie we Lwowie. Przez Przemyśl przetoczyli się już kibice z Niemiec, Portugalii, Danii i oczywiście polscy, z różnych zakątków kraju.

Niektórzy przyjechali na kilka dni. Chcieli obejrzeć na Ukrainie kilka meczy swojej drużyny i nie opłacało się im jechać za każdym razem do domu. No i pewnie niektórzy ten czas chcieli spędzić beztrosko, rekreacyjnie, w dobrym towarzystwie.

Sprawdzamy więc, jak do zapewniania kibicom atrakcji przygotowała się najstarsza profesja świata.

Dzwonimy do Janusza. Przemyślanin w średnim wieku. Obeznany w temacie.

- Potrzebujemy pomocy. Mamy czterech Niemców. Napalonych, no wiesz... nie tylko na mecze. Doradź coś - prosimy.

- No to idźcie do "Papugi" - rzuca od razu. A jak nie to do Czarnego - zaleca.

- A jak nic nie znajdziemy?
- To do pierwszego, lepszego taksówkarza. Sporo z nich jest obeznanych w tych tematach - wyjaśnia Janusz.

Taksiarze wiedzą wszystko

Robimy, jak każe.
Siedzimy w "Papudze". Dziewiętnasta ledwo minęła. Przy stolikach ledwie kilka osób.

Podchodzimy do barmana: - Chcieliśmy ze dwie, trzy dziewczyny na wieczór.

Facet mierzy nas wzrokiem. Rozgląda się po sali. Wreszcie mówi.

- Za wcześnie jest. Za godzinę, dwie może będą.

- A jak nie?
- To coś załatwimy.

- Ile to kosztuje?
- Dogadacie się. Ja tylko pomagam. Pijecie coś jeszcze?

Mówimy, że w takim razie wpadniemy później.

Idziemy na postój taxi. Od Janusza mamy namiary na konkretnego kierowcę, Pawła, który powinien być na postoju.

Jest. Młody, koło trzydziestki. Wsiadamy i od razu mówimy, że jesteśmy reporterami i zbieramy informacje o erotycznym wymiarze Euro w Przemyślu.

- To w końcu dla niektórych też biznes. Przygotowywali się do mistrzostw tak samo jak piłkarze - przyznaje pan Paweł.

Po krótkiej namowie Paweł godzi się uchylić nieco rąbka tajemnicy, ale zastrzega: żadnych imion, nazwisk, ani nazw.

Gdy przystajemy na warunki, Paweł obiecuje, że zawiezie nas jeszcze do człowieka, który jest blisko właścicieli jednego z takich przybytków. Podkreśla, że robi to tylko dla kolegów Janusza.

- Nocne życie w Przemyślu jest i dobrze o tym wiedzą ci, którzy w tych godzinach na mieście bywają.

Wszystko na dobre zaczyna się po dwudziestej. W piątki i soboty są największe żniwa. Słabiej w niedzielę, bo trzeba do roboty wytrzeźwieć.

Taksówkarze czasami mają dolę, jak przywiozą klienta, ale częściej po prostu liczą sobie za nocny kurs. Po sprawie mogą odwieźć klienta z powrotem.

Posucha, gorzej niż normalnie

Paweł przyznaje, że jako taksówkarz już nieco na tych mistrzostwach zarobił.

- Po meczach ludzie siedzą jeszcze w pubach z godzinę, dwie, a potem rozglądają się za powrotem do domu. Autobusy już nie jeżdżą, to zostaje taxi - wyjaśnia.

- Wiózł pan klientów do dziewczyn - dopytujemy.

- Od rozpoczęcia Euro zdarzyło mi się dwa razy. Ale nie wiem, czy to byli kibice. Nie pytałem, a oni szalików nie mieli. Polacy. W sumie jak na dwa tygodnie to nic szczególnego.

Wiezie nas na jedną z peryferyjnych ulic miasta. Przejeżdżamy przez bramę. Ktoś się nam dyskretnie przygląda. Paweł wysiada i idzie z nami. Macha do rosłego osiłka.

- My do Henia.

Przechodzimy przez salę, coś jakby pub, ledwo cztery byle jakie stoliki, barek z piwem i alkoholami. Ostra muzyka. Na sali dużo luster. Ale ani żywej duszy.

Pan Henio siedzi w swoim "biurze", ogląda telewizję. Starszy, nieco grubawy, z wąsem.

Paweł tłumaczy, po co przyszliśmy, ręczy za nas, że nie puścimy pary z ust, że tylko chcieliśmy pogadać.

- A o czym tu gadać? "Mały" zabrał swoje do Warszawy, dogadał się jakoś z tamtymi, to pewnie zarobi. Mnie też trzeba było jechać - mówi z rezygnacją. Ale pokazuje na wytarte, skórzane fotele, abyśmy usiedli. Paweł znika.

- Jak Euro? - zagadujemy.

- Euro... przecież nasi nie potrafią grać. Nie ma mowy, abyśmy wyszli z grupy - słusznie przypuszcza pan Henio (rozmowa ma miejsce jeszcze w trakcie rozgrywek grupowych - red).

- A jak w pana branży? - dociekamy.
- Posucha. Gorzej niż normalnie. Może gdzie indziej - tak, ale nie w Przemyślu. Za mało było ludzi, za krótko byli.

A we Lwowie dziewczyny zarobiły

Przyznaje, że nie jest tajemnicą, że w Przemyślu i okolicach są dziewczyny do wynajęcia. Bo niby dlaczego miało by nie być. Kto potrzebuje, a nie wie gdzie szukać, przemierza drogę podobną do naszej.

- Lokale, taksiarze. Czasami wystarczy pójść na Rynek.

- A galerianki?
- Za mało galerii, za małe miasto - kręci głową Heniek.

- Tirówki?
- U nas nie. Kiedyś Bułgarzy próbowali przed Korczową, ale nic im z tego nie wyszło.

- Ile to kosztuje?
Henryk zapala papierosa i długo się namyśla: - Oralny trzydzieści do pięćdziesięciu złotych. Bez gumki drożej. Zwykły seks od stu, ale z dziewczyną można być nie dłużej niż godzinę. Kto chce, bierze na całą noc. Pięć stówek. Bez gumki oczywiście drożej. Specjalne życzenia, drożej - wylicza i od razu zastrzega, że w tej branży ceny są umowne i płynne.

- Czasami faceci, jak popiją, to biorą jedną dziewczynę dla kilku. Ale wtedy liczymy cenę razy ilość osób. Bo niby czemu inaczej?

Śmieje się, że u niego wprawdzie kartą płacić nie można, ale dziewczyny bez problemu przyjmują euro, dolary, funty. I pan Henio pokazuje plik koron. To pamiątka po Duńczykach.

- Żeby tylko w kantorze ktoś chciał to ode mnie kupić - martwi się.

- No to dało się zarobić... - dociekamy.

- Szczerze? To nie. Gorzej niż w normalnym okresie, w weekendy. Niemcy nieco grosza zostawili. Portugalczyka nawet nie widziałem, a Duńczycy jakoś słabo. Polacy? Jak zwykle - kwituje pan Henio.

Na koniec dodaje, że kontaktował się ze znajomymi z "branży" ze Lwowa.
- Niby też narzekali, ale gdybym ja tyle zarobił co oni, to na pół roku wyjechałbym na wakacje do ciepłych krajów.

Nazwy lokali i imiona bohaterów tekstu zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24