Seniorka na rowerze jechała pasem awaryjnym autostrady

- Byli wyraźnie przejęci, że tej pani grozi poważne niebezpieczeństwo – potwierdza mł. asp. Wojciech Gruca, rzecznik łańcuckiej policji. – Natychmiast wysłaliśmy na miejsce radiowóz.

Cyklistką okazała się 70-letnia mieszkanka woj. lubelskiego, która pod Łańcutem postanowiła spędzić wakacje. Policjantom tłumaczyła, że wybrała się na wycieczkę rowerową, nie zwracała uwagi na znaki drogowe, również na ten, który ostrzegał, że wjeżdża na zjazd na autostradę.

Rowerzystom nie wolno poruszać się autostradami i drogami ekspresowymi, toteż pani otrzymała 100 zł mandatu karnego, ale funkcjonariusze odwieźli ją do Łańcuta wraz z rowerem.

- To nie był pierwszy taki przypadek – zapewnia mł. asp. Wojciech Gruca. – Mieliśmy i takie zdarzenie, że pan wjechał na autostradę ciągnikiem z przyczepą, zdołał dotrzeć do MOP (miejsce obsługi podróżnych). Policjantom tłumaczył, że wjechał na zjazd przez pomyłkę. Dla niego zdarzenie skończyło się tylko pouczeniem, ale na własny koszt musiał sholować sprzęt z autostrady. Zdarzyło się też raz, że otrzymaliśmy zgłoszenie, iż w biały dzień pasem awaryjnym maszeruje w kierunku Rzeszowa mężczyzna. Patrol na miejscu przekonał się, że jest mocno pijany, więc do Rzeszowa już nie dotarł na piechotę, a radiowozem. Prosto do izby wytrzeźwień.