Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkarz Mateusz Mika: marzę o olimpijskim złocie

Edyta Baran
Na razie wszystko poświęca się siatkówce. A kiedyś może zostanie trenerem?
Na razie wszystko poświęca się siatkówce. A kiedyś może zostanie trenerem? Krzysztof Kapica
Ma 20 lat i już na swoim koncie brązowy medal mistrzostw Europy. Mateusz Mika, siatkarz Asseco Resovii.

206 centymetrów to dla siatkarza wzrost idealny.

- Moi rodzice również są wysocy. Jednak nikt w mojej rodzinie nie trenował siatkówki - podkreśla Mateusz.

Chłopcy w wieku szkolnym zazwyczaj ganiają za piłka nożną. Z Mateuszem było podobnie, do pewnego momentu. - W piątej klasie koledzy namówili mnie do gry w siatkówkę. Już wtedy byłem wyższy. Piłka nożna trochę mi się nudziła - wspomina.

Zapisał się do klubu Hejnał w Kętach i zaczął treningi. Na początku liceum poszedł do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale.

- Wiedziałem, że po tej szkole będę trenował w jakimś klubie.

Tak się stało, że akurat zaproponowano Mateuszowi kontrakt w Rzeszowie. - O rzeszowskim klubie co nieco wiedziałem, ale nigdy wcześniej tutaj nie byłem.

W Rzeszowie spędził dwa lata i właśnie rozpoczyna trzeci sezon. Miasto mu się spodobało, mówi, że jest bardzo przyjemne.

Najcięższe są mecze o medale

Każdy sportowiec marzy o karierze w reprezentacji. Mateusz, mimo młodego wieku, już dwa razy dostał powołanie.

- Pierwszy raz w ubiegłym sezonie powołał mnie Danielle Castellani. Miałem satysfakcję!

W tym roku zagrał w reprezentacji Andrei Anastasiego. Atmosfera podczas treningów bardzo mu się podobała.

- Każdy się wspierał. Mnie najbardziej Piotrek Gruszka, który jest z moich okolic. On z Kęt, a ja z Kobiernic. Czasami zwracaliśmy w żartach na to uwagę. Poza tym Piotrek dużo pomagał młodszym zawodnikom.

Podczas mistrzostw Europy reprezentacja wraz z Mateuszem dotarła do półfinału i wygrała walkę o brąz z Rosjanami. Czy to był trudny mecz?

- Za wiele nie grałem w tych mistrzostwach - przyznaje Mateusz. - Mecze o medale są najcięższe, bo to jest sens naszej pracy i każdy chce wygrywać.

Czasem muszę schylić głowę

Czy wysoki wzrost nie sprawia problemów w życiu codziennym? Można by pomyśleć, że wyzwaniem jest choćby zakup odpowiedniego ubrania.

- A jednak nie ma z tym problemu - mówi dziewczyna siatkarza i zaraz dodaje, że problem tkwi gdzie indziej: - Mateusz nie wytrzyma w sklepie dłużej niż piętnaście minut!

- To prawda, nie jestem fanem chodzenia po sklepach - potwierdza siatkarz.

Jak się okazuje, kiedyś większym problemem był zakup odpowiednich butów. Teraz każdy rozmiar można zamówić przez internet.

Siatkarz o wzroście 206 cm nie może pozwolić sobie na chwile nieuwagi, choćby przy wejściu do domu. - Jak jest nisko, to po prostu schylam głowę.

Podkreśla jednak, że wysoki wzrost nie jest dla niego problemem. - Wręcz przeciwnie. Jest więcej plusów. Choćby taki, że jak jestem na koncercie, nie muszę oglądać czyichś pleców. Owszem, zdarza się czasem, że łóżka w hotelach są za małe, ale jedną noc jakoś przeboleję. Zawsze można się położyć po przekątnej - mówi ze śmiechem.

W wolnym czasie Mateusz odpoczywa przy muzyce. Preferuje rocka.
- W gimnazjum zacząłem grać na gitarze. Jednak swoje umiejętności muzyczne rozwinąłem dopiero w Spale. Tam nie było zbyt wiele rozrywek. W końcu dookoła tylko las.

Inne rozrywki na co dzień to komputer i telewizor. - Ale też nie za często - zaznacza. - Zdarza mi się przeczytać jakąś książkę, czasami coś przyrządzę w kuchni, choć częściej jadam poza domem.

Bez planów, ale z marzeniami

Plany na przyszłość?

- Staram się nie wybiegać myślami za daleko do przodu. Na razie poświęcam się głównie siatkówce i nie mam czasu na dodatkowe zajęcia. Ale za cztery lata mogę już nie grać w siatkówkę, może się też zdarzyć, że pogram jeszcze przez piętnaście lat - tłumaczy.

Choć nie lubi planować, to jedna rzecz chodzi mu po głowie. Myśli o zostaniu trenerem.

- Mam oczywiście marzenia. Marzy mi się udział w igrzyskach olimpijskich i zdobycie medalu. Bo jak już marzyć, to o najwyższą półkę, czyli olimpijskie złoto.

Ale to nie jedyne marzenie Mateusza. Są nawet ważniejsze. Te jednak pozostają jego tajemnicą.

- Siatkówka to był dobry wybór - uważa. - Robię to, co lubię. Owszem, każdy ma słabsze dni i może zastanawiać się, czy nie chciałby robić czegoś innego. Tak jest chyba w każdym zawodzie. Jednak w trudnych chwilach można liczyć na swoich bliskich.

Mateusz mógł liczyć na bliskich także podczas ostatnich mistrzostw Europy. Na mecz półfinałowy przyjechali jego rodzice. - Bardzo mnie wspierają - podkreśla nasz medalista.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24